Rozdział 13

556 9 2
                                    

~Violetta
Wchodzę do banku by spłacić chociaż jeden dług, lecz kiedy chce to zrobić pani w banku mi mówi, że wszystkie zostały uregulowane. Nie rozumiałam..
-Ale wszystko jest opłacone...-powtarza po raz setny
-Jakim cudem..?-pytam się-Ale kto..?
-Niestety nie możemy ujawniać takich danych.
-Dziękuje...-wychodzę chowając kopertę w torebkę. Cały czas się zastanawiałam kto to mógłby być, nawet nie zauważyłam jak ktoś za mną szedł. Nagle w wąskiej uliczce dostałam w twarz i padłam na ziemie. Nawet nie miałam siły otwierać oczu, ponieważ co chwile dostawałam kopniaki w brzuch...a po chwili czuję jak ktoś wyrywa moją torebkę....Nie moje jedyne oszczędności...dziś właśnie dostałam wypłatę.
~Leon
-Ludmiła...
-Ale Leon...proszę....
-Nie...nie dam ci już planować mojego ślubu, którego nie będzie...-Właśnie przechodzimy po mieście. Nagle usłyszałem czyjeś kaszlenie, odwracam się i widzę jak ktoś próbuje wstać...Szybko podbiegam do niej i chce pomóc...
-Nic się nie stało..?-pytam, a nagle widzę zakrwawioną twarz Violetty..-Violu...Lu...masz telefon..?!-pytam
-Nie nie mam...musimy jechać z nią do szpitala...
-Myślisz, że nie wiem..?!-pytam biorąc ją na ręce.
-Nie tylko nie do szpitala...Oliw...
- odbiorę ją...-mówi moja siostra
-Nie...ja sama..-chciała się poruszyć...ale jęknęła z bólu.
-Daj sobie pomóc...-mówię idąc do mojego samochodu.
-Jest w szkole...zaraz kończy lekcje...ale ja mogę sama po nią iść...
-Violetta...musisz odpoczywać...-Kładę ją na tyły do samochodu..
-Przywieź ją do mnie...okey..?-mówię do brunetki, gdy ta wchodzi do taksówki. Wsiadam i jadę w stronę pobliskiego szpitala. Jak ktoś mógł jej zrobić to. Zabiłbym jakbym ich spotkał.
*2 godziny później
Okazało się, że Violetta musiała być operowana. Złamane żebro mogło jej przebić płuco. Nagle widzę doktora
-Co z nią...?-pytam zdenerwowany..
-Jest Pan kimś z rodziny...?
-Tak...jestem narzeczonym...
-Wszystko jest okey....ale musi odpoczywać. Nie może się ruszać przez miesiąc by wszystko się zrosło..
Gdybym był przy niej...Muszę zadzwonić do Lu, że zostanę z nią...Obiecała się zająć Oliwią.
~Violetta
Nagle budzę się w białym pomieszczeniu i widzę Leona śpiącego oraz trzymającego moją rękę. Całe wspomnienie z wczorajszego popołudnia przewinęło  mi się przed oczami. On mi pomógł i był ze mną....
-Violetta..-mówi zachrypniętym głosem-Potrzebujesz czegoś..?-wstaje i zabiera szybko swoją dłoń
-Nie dzięki i tak dużo mi pomogłeś...Jezu Oliw..!-mówię chcąc wstać, ale nagle moje ciało przeszywa ogromny ból.
-Nie martw się Ludmiła właśnie ją odprowadza do szkoły...
-Muszę wrócić do domu...-mówię, gdy nagle wchodzi lekarz.
-mamy dobrą wiadomość będzie pani mogła dziś wyjść...ale musi pani odpoczywać...Nie ruszać się. -i  co ja  zrobię z Oliwką...
-Tak będzie pilnowana...wrócimy do domu od razu się położy. Chodź...pomogę Ci wstać i się przebierzesz...Fede przyniósł ciuchy od Lu. -Pomaga mi wstać i pójść do łazienki. Pewnie zagrał tak tylko...Ubrałam się w czarne dresy i biały T-Shirt z napisem Yoyi.
-Fajna bluzka -mówi z uśmiechem, a ja mogę przysiąść że w tej chwili byłam pewnie czerwona jak pomidor -To co gotowa...?-pyta mnie po chwili pokazując mi mój wypis
-Dzięki już sobie poradzę...-mówię
-Nie ma opcji...jedziesz do mnie...
-Leon...
-nie...zrobię zakupy i odbiorę Oliwię i pojedziemy do domu...
-Nie...i tak robisz dla mnie dużo....
-Idziemy...-Może jednak mu na mnie zależy..

~Leon

Ludmila jest nie przewidywalna...dała bluzkę, którą dostała ode mnie na gwiazdkę...Nigdy nie lubiłem tego przezwiska, ale cóż w końcu to moja siostra i co jak co muszę ją akceptować i znosić. Chociaż czasem jest trudno....ale i tak ją kocham.

-----------------------------

Hello tu znów ja <3 Co sądzicie o rozdziale i zdarzeniach w nim..? Komentujcie, głosujcie <3Bajo do następnego <333

Leonetta - Ty jesteś moim ryzykiem...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz