Chapitre 5

27 6 4
                                    

Braun jeszcze raz rzucił się na dziewczynę, jednak po raz kolejny został bez większego trudu przerzucony prosto na piach. Przez chwilę nie mógł oddychać. Jęknął cicho i zmęczony wstał na nogi, już nawet nie wycierając zakurzonych miejsc.

- Jak ty to robisz, co? – mruknął do rudej. – Jestem jakieś trzy razy większy.

Ivy zaczepiła niesforny kosmyk kręconych włosów za ucho, by nie zasłaniał jej widoczności.

- Wykorzystuję twoją siłę przeciw tobie – płynnie przewracała drewniany nóż między palcami. – Za bardzo chcesz mnie swoją wielkością wystraszyć.

Tym razem to ona grała złego napastnika. Braun ustawił się w wyjściowej pozycji, z gardą przed twarzą i czekał na jej ruch. Dziewczyna wystrzeliła w jego stronę, stąpając po piachu lekko i cicho. Braun automatycznie chciał zakleszczyć ją w swoich szerokich ramionach, co było błędem, ponieważ Ivy okazała się zwinniejsza. Przeskoczyła na bok i wykorzystała jego zmieszanie, by kopnąć jasnowłosego w kolano. Upadł z bardzo głośnym jękiem i został wręcz dobity do ziemi przez stopę rudej.

W tym samym czasie, osiemnastoletni Sam walczył przeciw Sarah. Blondynka prawie uniknęła jego ciosu, ale była zbyt wolna. Znów upadła na kolana. Westchnęła ciężko i uderzyła pięścią w piach.

- To po prostu niemożliwe! – bąknęła. – Jakim cudem wygrałeś czwarty raz z rzędu!?

Przyjęła wyciągniętą dłoń przyjaciela i otrzepała się z piachu.

- To proste – wzruszył ramieniem. – Wy, dziewczyny, jesteście od nas słabsze. Taka natura.

Sarah uśmiechnęła się przebiegle.

- Oh, naprawdę tak sądzisz?

- Pewnie.

Chwyciła go za rękę i pociągnęła do Brauna i Ivy, która pomogła mu wstać. Ruda przeniosła obojętny wzrok na rodzinę i uniosła lekko brwi, gdy blondynka coś szeptała jej na ucho. Brunet przełknął głośno ślinę, kiedy jego siostra podrzuciła mu drewniany nóż i przyjęła właściwą pozycję.

- Pokaż mi proszę, jaki to jesteś lepszy – zaczepiła go – braciszku.

Sam nerwowo spojrzał na nóż.

- N-nie będę bił własnej siostry, oszalałaś? – wymamrotał niepewnie.

Sarah założyła pięść na biodro.

- W takim razie poddajesz się, kurczaczku – cmoknęła.

- C-co!? Oczywiście, że się nie poddaję! – ustawił się szybko i spojrzał na rudą. – Tylko by potem nie było, że zrobiłem ci krzywdę.

Braun gwizdnął, a wtedy chłopak wystrzelił w stronę siostry. Oboje byli bardzo dobrzy, on zajmował trzecie miejsce w top dziesiątce. Nabrał pewności siebie biegnąc w jej stronę i obrał bardzo dobrą taktykę. Chciał zaatakować jej nogi, bowiem tego nikt się nie spodziewał. Cóż, przeżył prawdziwy szok, gdy Ivy nagle podskoczyła i przeturlała się przez jego plecy. Poczuł szczypiący ból, gdyż nastolatka kopnęła go z pięty w kość ogonową, a następnie drugą stopą podstawiła nogę. Wylądował twarzą w piachu, a nóż odleciał metr dalej.

- Kto jest lepszy teraz, huh? – mruknęła Ivy.

Sam podniósł głowę i wypluł z ust piach. Unosząc głowę, zobaczył przed sobą delikatną, dziewczęcą dłoń siostry. Jej oczy świeciły na ten cudowny, lawendowy kolor. Bezwiednie się zarumienił, co nie uszło obok Sarah. Patrzyła na speszoną twarz chłopaka, kiedy Ivy pomogła mu wstać i otrzepała bruneta z piachu. Odwracał wstydliwie wzrok, jakby nie chciał, by cokolwiek wyczytała z jego oczu.

Pomiędzy kałużą krwi | SnK Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz