the thirty-seventh(not)letter(forgiveness)

1K 136 35
                                    

Donghyuck nie był pewien co ma zrobić. Z jednej strony był bardzo ciekawy, co starszy ma mu do powiedzenia. Z drugiej jednak nie miał ochoty w ogóle to widzieć. Czuł się zraniony i ośmieszony. Mimo, że tamten zapewnia go o swojej niewinności to nadal mu nie wierzy. Mark za dużo razy go zawiódł żeby od razu mu wybaczyć.

Ciekawość wzięła górę nad chłopakiem, który szedł teraz prosto do parku. W jego głowie nadal kłębiło się dużo myśli, jednak postanowił zsunąć je na bok. Gdzieś z tyłu głowy chciał żeby starszy nie kłamał i rzeczywiście nic nie zrobił. Gdy zbliżył się do miejsca spotkania od razu go zauważył. Chłopak siedział na ławce patrząc przed siebie. Donghyuck podszedł do niego zasłaniając punkt, w który starszy się wpatrywał przez co podniósł głowę i spojrzał mu w oczy. Mark miał mocno podkrążone oczy, wyglądał jakby nie przespał kilka nocy. Włosy były roztrzepane na wszystkie strony, a koszulka dawno nie widziała żelazka. Hyuckowi zrobiło się trochę żal Kanadyjczyka, jednak postanowił przybrać obojętną minę.

- To co mi chciałeś powiedzieć? - zapytał nadal stojąc - Streszczaj się, bo nie mam za dużo czasu - ponaglił go.

- Hyuck, przyrzekam, że nikomu nie pokazałem twoich listów - wstał - Wszystkie trzymałem w mojej szafce. Nawet po tym co się stało, one nadal tam były - kontynuował - Musisz mi uwierzyć - powiedział i złapał młodszego za rękę.

Tamten popatrzył się na ich splecione ręce i zaraz wyrwał swoją z uścisku.

- Mark - przerwał na chwilę - Chciałbym ci wierzyć, jednak wiesz jakie relacje były pomiędzy nami - popatrzył na jego zmęczoną twarz - Ja... Muszę się zastanowić - powiedział i uciekł od zrezygnowanego chłopaka.

Biegł, sam nie wiedział po co i gdzie. Zatrzymał się w pewnym momencie żeby złapać oddech. Powiedział, że się zastanowi, a w głowie miał totalną pustkę. Po chwili wpadł na pomysł, aby zadzwonić do Jaemina. Przyjaciel zawsze daje mu dobre rady.

~Halo? Jaemin?

~Donghyuck?
Czemu tak dyszysz?
Coś się stało?

~Biegłem, to dlatego
Nic się nie stało...
Znaczy stało, znaczy... egh
Po prostu... nie wiem czy uwierzyć Markowi

Mówi, że nikomu nie pokazał moich listów ale wiesz, co kiedyś między nami było...
Boję się mu zaufać

~Hmm...
Przyznam, że jesteś w niełatwej sytuacji
Może kiedyś Mark zachowywał się okropnie względem Ciebie, z resztą ty też
Jednak pomyśl, czy jeśli by mu nie zależało, to czy zabrałby cię na wymarzoną randkę?
Czy pomimo lęku wysokości wszedł na wielki młyn, aby spełnić twoje marzenie?

~Wątpię...

~No właśnie
Moim zdaniem powinieneś dać mu szansę
Przecież go lubisz, prawda?

~Bardzo go lubię...
Przez ostatni czas nie myślę o niczym innym, tylko o nim...

~A więc zrób to co mówi ci serce
Jeśli cię zrani to będzie miał ze mną do czynienia haha

~Haha
Kocham cię Nana
Ale...
Jeśli to nie on pokazał te listy, to kto?

~Hmm
Czy nie podpadłeś ostatnio jakiejś osobie?

~ Nie wydaje... Wiem!
Renjun!

~Renjun?

~Tak! Przecież miałem iść z nim na randkę ale Mark postanowił trochę pomieszać mu plany...

~To by się zgadzało...

~Boże Jaemin, dziękuję!

~ Nie ma za co!
Tylko obiecaj mi jedno...

~ Co takiego?

~ ŻE TERAZ ZEPNIESZ DUPĘ POLECISZ PROSTO DO TEGO SWOJEGO MARKA I POWIESZ MU CO CZUJESZ!

~ Tylko jeśli ty powiesz co czujesz Jeno

~ Co?
J-ja... Skąd wiesz?

~ Proszę cię nawet ślepy by zauważył, że nie jest ci obojętny
Codziennie wgapiasz się w niego jak obrazek
Poza tym wiem, że przychodzisz po lekcjach na każdy jego trening

~ Wiesz co Donghyuck... chyba mama mnie woła
Muszę kończyć! Pa!

Donghyuck tylko zaśmiał się pod nosem przez reakcję przyjaciela. W tym momencie musi iść i wybaczyć starszemu. Spojrzał na godzinę i zobaczył, że nie minęło dużo czasu. Postanowił wrócić do parku z nadzieją, że jeszcze zastanie tam chłopaka. Bowiem brunet był na tyle głupi, że nadal nie miał jego numeru ani nie znał jego adresu. Teraz biegł jeszcze szybciej niż przed tem. Co chwila plątały mu się nogi, albo potykał się o jakąś wyrwę w chodniku. Kiedy dobiegł na miejsce zaczął rozglądać się dookoła. Jaką ulgę poczuł, gdy zauważył, że blondyn siedzi w tym samym miejscu tym razem ze słuchawkami na uszach. Podszedł powoli i usiadł obok niego. Starszy jednak go nie zauważył, ponieważ miał zamknięte oczy. Donghyck wyjął mu jedną słuchawkę z ucha przez co tamten zaskoczony spojrzał się na młodszego.

- Mark - odezwał się od razu - J-ja... - zawahał się ma chwilę, jednak przypomniał sobie słowa Jaemina - Wierzę ci. Wierzę, że to nie ty - powiedział na co starszemu zaświeciły się oczy, a na usta wpłynął wielki uśmiech.

- Naprawdę? - zapytał szczerząc się jak głupi.

Donghyuck pomachał głowa twierdząco, a po chwili został uwięziony w mocnym uścisku. Przez moment zastygł w bezruchu po czym także przytulił chłopaka.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dupny trochę ale lepszego bym nie napisała

hated letters | markhyuck✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz