special chapter (nomin part 1)

1K 98 24
                                    

Jest powiązany z rozdziałem
thirty-seventh (not)letter(forgiveness)
Dokładnie z sms pomiędzy Jaeminem i Donghyckiem.

Jaemin zawsze nie przepadał za różnymi grami, w których banda spoconych facetów biegała za głupią piłką. Uważał, że jest to bezsensu. Zmienił jednak zdanie kiedy to na swojej drodze spotkał niejakiego Lee Jeno - kapitana szkolnej drużyny koszykówki. Brunet od razu zauroczył się w starszym. Jak jakiś stalker zebrał o nim wszystkie informacje i zaczął przychodzić na każdy jego trening. Kochał patrzeć na jego napinające się mięśnie zawsze, gdy kozłował piłkę. Nawet cała mokra od potu koszulka mu nie przeszkadzała, bo wtedy mógł zobaczyć dokładnie zarysowany abs chłopaka. Jaemin od czasu do czasu zdobywał się na odwagę, aby krzyknąć imię bruneta dopingując go, gdy razem z drużyną rozgrywali mały mecz. Starszy wtedy zawsze zwracał na niego uwagę i uśmiechał się od ucha do ucha przy czym z jego oczu robiły się małe urocze kreski.

Jaemin postanowił, że dzisiaj wyzna swoje uczucia chłopakowi, tak jak polecił mu przyjaciel. Skoro Donghyuckowi udało się zdobyć serce swojego największego wroga to jemu tym bardziej musi się udać. W ostateczności Jeno nie odwzajemni jego uczuć lub totalnie go wysmieje, a ten nie wyjdzie ze swojego pokoju do końca życia zostając sam jak palec. Takiego scenariusza jednak Jaemin próbował nie przyjmować do siebie. Zaplanował, że po dzisiejszym treningu chłopaka podejdzie do niego i wszystko mu powie.

Tak jak zawsze Jaemin zajął miejsce na trybunach. Kilka metrów dalej siedziała grupa dziewczyn, które zawsze piszczały o tym, że chłopcy są gorący i przystojni. Brunet nie przepadał za nimi zbytnio, ponieważ stanowiły dla niego potencjalnie zagrożenie jeśli chodzi o Jeno. Po chwili do chłopaka dosiadł się Donghyuck, który obiecał dzisiaj dotrzymać towarzystwa Jaeminowi.  Mimo, że jego chłopak także grał w drużynie nigdy nie miał zamiaru siedzieć i patrzeć jak tamci trenują.

- Cześć - powiedział siadając obok - Za ile to się zacznie? - zapytał wzdychając.

- W sumie to już zaraz powinni przyjść  - odpowiedział patrząc na godzinę w telefonie.

Po chwili na halę weszła grupa chłopaków ubranych w sportowe spodenki przed kolano i koszulki bez rękawów. Na głowach mieli opaski, aby włosy nie wpadały im do oczu. Dziewczyny zaczęły piszczeć na co Donghyuck krzyknął żeby się uciszyły.

- Donghyuck? - zdziwił się Mark słysząc głos swojego chłopaka - Co ty tutaj robisz? - zapytał i zaczął wchodzić na trybuny.

- Przyszedłem dotrzymać towarzystwa Nanie - wskazał głową na przyjaciela.

- A już myślałem, że przyszedłeś, aby zobaczyć jak twój super gorący chłopak biega po boisku - powiedział zadziornie przybliżając twarz do tej młodszego.

- Chciałbyś - odpowiedział i odepchnął od siebie Marka - Idź już. Reszta na ciebie czeka.

Mark popatrzył jak drużyna patrzy na niego z niecierpliwością. Pocałował jeszcze niczego nie spodziewającego Hyucka w policzek i pobiegł na boisko. Tamten tylko przewrócił oczami i wytarł ręka mokry ślad.

- Zazdroszczę ci - powiedział smutno Jaemin patrząc jak tamci zaczynają rozgrzewkę.

- Przestań - Lee zmarszczył brwi - Dzisiaj zagadasz do Jeno i będziecie lizać się do woli - zaśmiał się i zarzucił głowę do tyłu.

Nana tylko westchnął i oparł głowę na plecaku.

~♡~

Drużyna rozgrywała właśnie mały mecz pomiędzy sobą. Jaemin ekscytował się za każdym razem, gdy Jeno trafił do kosza lub zabrał komuś piłkę. Donghyuck natomiast znudzony tym wszystkim siedział z książkami na kolanach odrabiając lekcje. Od czasu do czasu, gdy Mark rozgrywał jakąś akcję popatrzył uśmiechając się pod nosem, jednak nie chciał dać niczego po sobie poznać.

Na boisku natomiast teraz to Mark przejął piłkę i starał się, aby Jeno mu jej nie zabrał.

- Zagadaj niego w końcu - powiedział nagle starszy, gdy byli z Jeno naprzeciwko siebie.

- Co? O co ci chodzi? - czarnowłosy popatrzył na niego jak na głupka.

- Nie udawaj - przekręcił oczami - Przecież wiedzę jak ślinisz się na jego widok.

- Ale jak? Boję się, że mnie wyśmieje - zasmucił się nadal starając się nie stracić wzroku z kozłującej piłki.

- Naprawdę jesteś taki głupi, czy tylko udajesz - zirytował się Kanadyjczyk - Przecież on na ciebie totalnie leci. Bro, przychodzi na każdy trening cię oglądać, robi się czerwony jak burak kiedy tylko podniesiesz lekko koszulkę, a ty nadal uważasz, że cię nie polubi? Jesteś ślepy czy co?

Jeno chciał coś dodać ale Mark mu na to nie pozwolił.

- Dzisiaj od razu jak się przebierzesz masz do niego podejść i gdzieś go zaprosić - powiedział i wyminął zdezorientowanego Jeno trafiając do kosza przez co jego drużyna wygrała.

Trening się skończył, a chłopcy po posprzątaniu wszystkich rzeczy z boiska skierowali się do szatni. Jaemin niepewnie wstał siedzenia w celu podejścia do Jeno. Chciał już zrezygnować, jednak został mocno popchnięty przez Donghyucka. Szybko podszedł do chłopaka od tyłu zanim jeszcze wszedł do pomieszczenia i szturchnął go lekko w ramię. Czarnowłosy odwrócił się i spojrzał ze zdziwieniem.

- J-ja... Znaczy... B-bo zastanawiałem się c-czy - jąkał się Jaemin nie mogąc wydusić z siebie normalnego słowa. Zacisnął jednak oczy i powiedział na jednym wdechu - Może chciałbyś wpaść do mnie po szkole? - otworzył oczy i popatrzył na twarz Jeno - Obejrzymy jakiś film czy coś... Oczywiście jeśli chcesz! - dopowiedział.

Jeno nic nie mówił tylko patrzył się na bruneta przez co tamten spuścił głowę.

- Rozumiem, że nie chcesz iść ale mógłbyś przynajmniej to powiedzieć - mruknął smutno i odwrócił się w celu odejścia. Jednak ucisk na nadgarstku mu to uniemożliwił.

- Chętnie obejrzę z tobą jakiś film - powiedział na co drugiemu zaświeciły się oczy - Poczekaj tylko wezmę prysznic i się przebiorę. Będę za chwilę! - zapewnił i zniknął za drzwiami.

Jaemin stał na korytarzu z gorącymi polikami patrząc tępo w drzwi od szatni.

- Mówiłem, że nie ma się co przejmować - usłyszał nagle głos Hyucka - Jeno cię lubi - objął Jae ramieniem.

- Nie idziesz do domu? - zapytał.

- Czekam na Marka. Obiecał, że pójdziemy do McDonalda - uśmiechnął się, a z pomieszczenia jak na zawołanie wyszedł wspomniany chłopak.

- Idziemy? - zapytał, a Donghyuck złapał go za rękę i pomachał przyjacielowi.

- Będzie dobrze! Nie martw się! - krzyknął na odchodne i skierował się w stronę wyjścia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Miała być jedna część, a wyszło, że będą dwie. No cóż...

hated letters | markhyuck✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz