Pamiętam

4.6K 99 44
                                    

Śmiech ich słychać było już prawie na cały park w którym się znajdowali.
Oni jako jedyni w całej Warszawie byli szczęśliwi, gdy za rogiem mogli wyskoczyć szkopy. Byli szczęśliwi w tych okrutnych dniach okupacji.
Z czego się tak cieszyli? Jak zwykle Alek opowiadał żarty, a Rudy musiał je jak zwykle poprawić tak że były jeszcze bardziej śmieszne.
Rudy był chłopakiem który jak coś postanowił musiał to zrobić.
Alek on śmiał się zawsze i był jak dziecko uwięzione w ciele dziewiętnastolatka.
Zośka chłopak miał zawsze poważny wyraz twarzy, gdy ktoś go nie znał powiedziałby że jest "sztywny", chłopaki uzupełniali się na wzajem.
Był rok 1940 chłopaki rok po maturze nie mogli się jednak z tego powodu cieszyć, bo we wrześniu 1939 roku wybuchła II wojna światowa co zniszyło wszystkie ich plany.

-Chłopaki, a może byśmy poszli do baru?- spytał Rudy z tym swoim uśmiechem.

-O nie jak idziemy to bez ciebie, a dobrze wiesz czemu.- Powiedział Maciek ze śmiechem. No prawda Rudy miał słabą głowę i zawsze jak wypił może tylko dwa piwa już był lekko pijany.
Raz jak poszli na "jedno" piwko to Rudy wypił ciut więcej i, o mały włos nie doszło do tragedii, gdyż Janek zaczął wyzywać jakieś niemieckiego oficera.

-Boże, ja Ci nie wypominam tego jak raz wypiłeś za dużo i zacząłeś podrywać Tadeusza.- oburzył się Rudy mówiąc do Alka.

-Ej! To było dawno i nie prawda. To był sylwester i jakoś mnie poniosło.-krzyknął na niego Alek.

-A ja tego wogóle nie pamiętam żebym kiedykolwiek za dużo wypił- powiedział Tadeusz, na co pozostali uczestnicy rozmowy spojrzeli na niego z rozbawieniem w oczach.

-Ach, Tadziu nie pamiętasz jak miesiąc temu, jak były imieniny Alka to żeś chciał wyjść od niego z domu godzinę po godzinie policyjnej i chciałeś krzyczeć że na Szucha to pączki rozdają. Dobrze że cię wtedy Słoń zatrzymał bo dopiero by było.-powiedział śmiejąc się Janek.

Chłopaki nie pili zawsze, oni pili alkohol żeby się wyluzować. Pili raz na pół roku, albo trochę częściej ale to tylko było jedno piwko, albo lampka wina.
Maciek zaproponował żeby poszli do niego, bo jego siostra upiekła dzisiaj rano jakieś ciasteczka.
Wstali i zaczęli iść w stronę mieszkania Alka, śmiejąc i przepychając się na wzajem.
Niby Tadeusz był spokojny i opanowany, nie przy Janku i Maćku, wtedy dostawał dodatkową porcje adrenaliny i zachowywał się nie kiedy gorzej niż ta dwójka łącznie.
Po kilkunastu minutach doszli już do mieszkania Alka i zaczęli kierować się do kuchni.

-To co będziemy jeszcze dzisiaj robić?-Spytał Zośka, była dopiero dwunasta minut osiemnaście.
Tadeusz nie mógł siedzieć u Alka w domu, powiem Alkowa siostra, od zawsze była zauroczona w Tadeuszu, przez co chłopak nie mógł wytrzymać z nią w jednym pomieszczeniu.

-Ja to myślałem o malowaniu kotwic, a wy?-Odpowiedział Janek.

-No w sumie dobry pomysł, ale ja to bym sobie dzisiaj w domu posiedział.-powiedział Maciek, a gdy spojrzał na Tadeusza zaczął się śmiać. Miał minę jak chciałby zabić zaraz Maćka za jego absurdalny pomysł.

-No ale możemy zawsze iść do mnie, ojciec jest w pracy, a mama i Dusia są na wsi.- powiedział Janek, który także zauważył minę przyjaciela.

Wszyscy się zgodzili i po chwili szli już Warszawskimi ulicami do domu Janka na aleji Niepodległości 159.

-Słuchaj Tadeusz czemu ty nie lubisz mojej siostry. Maryla przecież jest... - nie dane było Alkowi dokończyć bo blondyn zaczął mówić.

-Alek ona mnie osacza. Nigdy się nie zastanawiałeś czemu nie chcę do ciebie przychodzić?

-No wiesz ja nie wiedziałem. Myślałem że wolisz siedzieć z Jankiem, no ale to przez moją siostrę.-chłopak zaczął się śmiać.

Po chwili doszli do domu Janka, oczywiście jak to Rudy zostawił klucz od mieszkania w środku mieszkania.
Na ich szczęście, albo nie szczęście w domu ktoś był.
Janek lekko otworzył drzwi i je popchnął.
Jak się okazało w mieszkaniu był jego ojciec.
Przywitali się z nim i poszli do pokoju chłopaka.
Siedzieli, wygłupiali się, śmiali,rozmawiali.
Na jeden dzień chcieli zapomnieć, o wojnie, o małym sabotażu co dobrze im szło.
Tadeusz który zaczął się wygłupiać, po chwili zaczął śpiewać, przez co pozostali chłopcy zatkali uszy.

-Jezu, Tadeusz cicho chcesz żebyśmy zostali głusi?- spytał ze śmiechem Alek przez co Zośka również zaczął się śmiać. Rudy patrzył na nich i przypominały mu się chwilę ze szkoły, kiedy nie było wojny i byli wolni.

-Ej a pamiętacie jak Tadeusz w szkole chciał pokazać że jednak umie śpiewać, przez co potem żadna dziewczyna przez prawie pół roku się do niego nie odzywała?-Janek spytał z uśmiechem na ustach. Była taka sytuacja, jeszcze w gimnazjum w ostatniej klasie.

-Tak pamiętam, ale ja przynajmniej w zimę bez kurtki nie przyszedłem jak ty wiesz?-Zośka nie pozostał mu dłużny. Cała trójka zawsze lubiła się że sobą przekomażać.
Chłopcy siedzieli tak do późna i nie zważając na to która była godzina.
Gdy Tadeusz otrząsnął się i spojrzał w okno było już ciemno, popatrzył na zegar który stał u Janka w pokoju. Dwudziesta druga trzydzieści.
Rodzice się o nich pewnie martwią, ale nie pójdą bo po godzinie policyjnej chodzi jeszcze więcej niemieckiej policji po ulicach.

-Oj, ale żeśmy sobie porozmawiali, trochę nam to zeszło.- powiedział Tadeusz do Maćka i Janka.

-To może zostaniecie u mnie na noc a rano pójdziecie do domu co?-Janek zapytał na co pozostali tylko pokiwali głową że tak.- No dobrze to Tadeusz zadzwoni do siebie do domu i do Alka, a ty Alek mi pomożesz dobrze?

-Dobrze- powiedzieli chórem chłopcy po czym Tadek poszedł do telefonu i zatelefonował że wrócą jutro bo są u Janka.
Chłopak wróciwszy do pokoju patrzył na zdjęcia powieszone na ścianach.
Na jednej fotografii był Janek i Dusia, na kolejnej rodzice Janka, jeszcze na następnej cała drużyna harcerska w której byli chłopcy, na następnym ich trójka.
Tadeusz wszedł do pokoju, gdzie zastał bijących się chłopaków.
Chłopak czuł się czasem jak ojciec pięcioletnich dzieci, można było do nich mówić, ale jak do ściany.
Nic do nich nie docierało.
Janek rozłożył jeden śpiwór któremuś z chłopaków, no a drugi musi spać z nim na łóżku, padło na Alka.

-Alek śpi z Rudym, Alek śpi z Rudym.- śmiał się z nich Tadeusz, przez co został z całej siły rzucony poduszką i z pozycji siedzącej przeniósł się do leżącej.
Ach oni się zachowywali jak dzieci,mimo późnej godziny chłopcy wspominali jeszcze czasy bez wojny i rozmawiali o dziewczynach.

-Ej! Przecież mi nogi wystają z tego łóżka!- powiedział głośniej Alek.-Jak ja mam teraz spać co? To jest jakiś absurd, jeszcze przyszło mi spać z tą Rudą małpą, Tadeuszu czy ty wiesz jak on chrapie?-zaczął się śmiać Alek, przez co został uderzony w brzuch przez Janka.

-Ach, Alek mam się z tobą zamienić?- Zapytał się go blondyn. Wyższy tylko skinął głową i po chwili znajdował się na ziemi, a Tadeusz na łóżku obok Janka.
Po chwili w pokoju słychać było tylko oddechy trójki przyjaciół.
Byli szczęśliwi mając siebie na wzajem.
Marzyli o szczęściu, miłości.
Nigdy nie zastanawiali się jak to będzie kiedy któregoś dnia kogoś z nich zabraknie,oni żyli tym co było dzisiaj a nie wczoraj, albo tym co będzie jutro.


Witam w kolejnym rozdziale mam nadzieję że się podoba. Jak są jakieś błędy to proszę napisać.
Czuwaj!
_Bytnarowa_

Kamienie na Szaniec One Shot  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz