- Źle! Jeszcze raz! - Chłopak po raz kolejny wstał z podłogi i ustawił się we wskazanej przeze mnie pozycji.
- Mogłabyś powiedzieć co robię źle, a nie za każdym razem dawać mi baty. - Zrezygnowanie w jego głosie niesamowicie mnie śmieszyło.
- Mogłabym, ale wtedy niczego byś się nie nauczył.
Dałam mu znak, że może zaczynać i po raz kolejny spróbować odebrać mi piankowy nóż z dłoni, jednak on zamiast podjąć typowe kroki, tak jak do tej pory, zaczął nareszcie myśleć w inny sposób. Jednak mimo to i tak wylądował na ziemi.
- Jak?! Przecież to było zupełnie niespodziewane! - Wykrzywił twarz w bólu, kiedy wykręciłam jego rękę.
- Nie tak bardzo, jak byś tego chciał. Poza tym, pomyśl o tym, że ludzie, którzy będą na ciebie polować będą przeszkoleni. Niejednokrotnie. - Pomogłam mu wstać znajdując się nieco zbyt blisko jego idealnie wyrzeźbionej klatki piersiowej. - Jeszcze raz. Jeżeli tym razem nie zrobisz tego dobrze będziemy musieli wracać do podstaw samoobrony.
- Myślę, że dam radę. - Determinacja z jaką na mnie patrzył, gdy podważyłam jego umiejętności dała mi pewność, że tym razem będzie lepiej i rzeczywiście, było o niebo lepiej. Tym razem zamiast przygniatać chłopaka do ziemi, to on miażdżył moje ciało swoim ciężarem. - Nie można było tak od razu? - Zaśmiałam się i chciałam się podnieść, ale Adrien skutecznie mi to uniemożliwił.
- A gdzie to się panienka wybiera? - Uśmiechnął się delikatnie pokazując rząd idealnie białych zębów. - Bez nagrody cię nie wypuszczę.
- O czym ty mówisz? - Uniosłam pytająco brew.
- Buzi buzi maleńka. - Zrobił dzióbek, który przykryłam dłonią i perfidnie się zaśmiałam.
- Chyba śnisz, śmierdzielu! - Popatrzył na mnie smutnymi oczami, które nawet nie znosiły sprzeciwu i zbliżył się do moich ust tak blisko jak tylko mógł. Wiedział, że jeżeli zrobi to bez mojej zgody, zostanie bezwzględnie spoliczkowany, więc te dwa milimetry dzielące nasze wargi, z przyjemnością pokonałam ja.
Bądź co bądź, ale niesamowicie się do niego przywiązałam i zawsze szukałam okazji by znaleźć się w jego ramionach. Ostatnio zaczęliśmy nawet sypiać w jednym łóżku sądząc, że tak będzie bezpieczniej dla Adriena.
- Katyia... - Wymruczał, kiedy tylko na chwile przerwał pocałunek. - Uzależniasz, wiesz o tym?
- Możemy przerwać dawkowanie mojej zajedwabistości. - Zaśmiałam się na co chłopak również mi zawtórował.
- Zajedwabistość? Co to za nowe słowo? - Położył się obok i zaczął trzymać się za brzuch.
- Chcę się oduczyć kląć, bo już raz prawie zwyzywałam nauczyciela... - Wybuchnęliśmy gromkim śmiechem, po chwili zaczynając się zbierać.
- Dzisiaj mój, czy twój?
- Twój.
💎💎💎💎💎
Świerza i pachnąca założyłam na siebie czarną bokserkę i krótkie szare spodenki, które nie wiadomo czemu lubił Adrien. Zawsze prosił bym w nich spała, ale kiedy nie spełniałam jego próśb, zazwyczaj lądowałam w jego bokserkach, lub własnej, kusej bieliźnie. Pomimo tego co stało się na początku naszej znajomości, nie bałam się spać przy nim odsłonięta. Po tym jak powiedziałam mu, że nie jestem na to jeszcze gotowa, o dziwo ten rozjuszony dzik niesamowicie się uspokoił i zawsze zapewniał mnie, że będzie czekał tak długo, aż dopuszczę go do siebie.
- Puk, puk, można? - Zza drzwi wychyliła się głowa samego zainteresowanego, który od razu się uśmiechnął, gdy zobaczył co otula moje szlachetne cztery litery.
- Pewnie, wejdź. - Powiedziałam do jego lustrzanego odbicia. - Jak tylko rozczeszę włosy możemy iść.
- Spokojnie, nie śpieszy mi się. - Podszedł bliżej i oparł się o oparcie krzesła, na którym siedziałam. - Tak sobie pomyślałem...
- Że? - Odwróciłam się do niego przodem, by mieć z nim lepszy kontakt wzrokowy.
- Że może zrobilibyśmy dla ciebie imprezę urodzinową skoro za tydzień kończysz 17 lat? Co ty na to? Zgadzasz się? - Jego oczy świeciły jak brylanty, ale niestety.
- Przykro mi, ale nie. Nigdy nie świętowałam swoich urodzin, więc teraz też nie zamierzam tego robić. - Wróciłam do poprzedniego zajęcia starając się unikać przybitego wzroku chłopaka, co nie było łatwe ze względu na fakt, że wypalał nim dziurę w moich plecach.
- To ostateczna decyzja? Może to jeszcze przemyślisz Kati?
- Mogę to przemyśleć, ale nie licz na cuda. - Odłożyłam szczotkę do szuflady i wstałam z krzesła kierując się do wyjścia. - Idziesz? Jutro ciężki dzień.
- Tak, już idę. - Podszedł bliżej łapiąc mnie za dłoń i gasząc światło opuściliśmy pokój.
- Pamiętaj, jutro poniedziałek. - Zaśmiałam się i wbiegłam do jego pokoju, rozwalając się na całej szerokości łóżka.
- Pamiętam, jak mógł bym zapomnieć?
💎💎💎💎💎
- No to na dzień dobry kartkóweczka! - Szeroki uśmiech zszedł z mojej twarzy, gdy tylko usłyszałam słowa nowego fizyka.
- Dałby pan sobie siana! - Krzyknął jeden z chłopaków, zaraz po tym będąc gromionym wzrokiem przez tego przykurcza.
- Panie Smith, radziłbym się tym razem postarać, gdyż pana sytuacja pogarsza się z każdą kolejną oceną. - Wręczył mu kawałek papieru i podszedł do mnie, uśmiechając się nieco zbyt zalotnie. - Powodzenia Katrina.
- Nie będzie mi ono potrzebne. - Odebrałam kartkę i zaczęłam wypełniać wszystkie puste miejsca, nie czekając na kolejny akt oburzenia tego barana.
- Nie zapomnijcie napisać definicji wszystkich praw Newtona! - Poinstruował nas po rozdaniu reszty kartkówek. - Czas start!
- Skończyłam! - Podniosłam rękę zakładając nogę na nogę. - Mogę do łazienki?
- Tak szybko? - Mężczyzna podszedł do mnie, przelatując wzrokiem po zawartości kartki.
- No tak, przecież powiedziałam, że skończyłam.
- Przyznaj się, ściągałaś. - Wbił we mnie swoje chłodne spojrzenie, na co tylko prychnęłam.
- Nie musiałam, to było banalne, a poza tym gdybym chciała... - Nauczyciel złapał mnie za ręce i podwinął moje rękawy, po czym szybko przeleciał palcami po moim biuście, w którym przez cały czas utkwiony był jego wzrok. - Przepraszam, co pan w tej chwili robi? - Gwałtownie wstałam z krzesła, odrzucając jego ręce do tyłu.
- Pytam, gdzie masz ściągi Katrina?! - Widziałam jak Adrien spina się, chcąc jakoś zareagować, ale powstrzymałam go, gestem dłoni.
- Nie mam żadnych ściąg, jeżeli Pan chce, mogę napisać to jeszcze raz, w pierwszej ławce, pod warunkiem, że nie będzie pan patrzył w mój dekolt.
- Coś ty powiedziała? - Ewidentnie się oburzył, ale to nie moja sprawa. Tak to jest jak są niedyskretni.
- Dobrze Pan słyszał, zawsze patrzy pan w nasze cycki. - Wyrwała się jakaś blondyna. - Szczerze nie wiem czemu ta sprawa jeszcze nie trafiła do dyrektora.
- Wypraszam sobie!
- My również. - Spojrzałam na niego ze stoickim spokojem, podczas gdy on szybko i ze spuszczoną głową podszedł do swojego biurka, wraz z moją kartką.
- Jeden zero, zboku. - Krótko rzuciła blondi, co niesamowicie rozśmieszyło resztę klasy, w tym mnie włącznie.
______________________________________
Cześć misie!
Przepraszam, że są tu takie przerwy, ale przez święta będą pojawiać się rozdziały dość często, więc wyczekujcie ich!
Oczywiście chciałabym życzyć wam pięknych i radosnych świąt, oraz dużo prezentów!
Kocham was!
❤❤❤❤❤
A.S.
![](https://img.wattpad.com/cover/137553297-288-k918149.jpg)
CZYTASZ
MÓJ KONIEC. TWÓJ POCZĄTEK.
Novela JuvenilKatyia przeżywała za młodu koszmar. Dorastała w domu, w którym nie było miłości. Jej matka puszczała się z każdym lepszym facetem pod nieobecność męża, który był na służbie wojskowej w Afganistanie. Po wielu latach tolerowania wyczynów żony mężczyzn...