- Farah to niebezpieczna okolica, musicie się pilnować, wiecie o tym? - Pułkownik nie szczędził nam wskazówek.
- Tak jest, ale damy sobie radę. W końcu nie będziemy tam sami. - Wskazałam na Tatum'a i generała MacColl'a. Uwiniemy się w godzinę piętnaście. - Wszyscy przytaknęli i wstali ze swoich miejsc.
- Więc idźcie się przygotować. - Polecił pułkownik.
- Tak jest! - Zasalutowaliśmy i poczekaliśmy, aż wyjdzie.
- Miło znów cię tu widzieć. - Zagadnął generał uśmiechając się jak głupi do sera.
- Ja również się cieszę, że wróciłam chociażby na chwilę. - Wyszliśmy z namiotu kierując się do składu z bronią.
- Nie idziesz przywitać się z tatą? - Zapytał Dylan, jeden z głównych snajperów.
- Nie mogę, nie może wiedzieć, że tu jestem. - Zaczęłam rozglądać się za moimi przyjaciółmi.
- Dlaczego? - Wtrącił się Tatum.
- Nie interesuj się! - Zgasił go Tony.
- Spokojnie panowie, załatwmy to szybko i chodźmy świętować.
- Jestem za! - Generał MacColl przyznał mi rację i rzucił mi karabin.
- M16? - Zdziwiłam się. - To do pana nie podobne generale. - Zaśmiałam się cicho pakując zapas magazynków do plecaka.
- Tak wiem, ale idziemy tam tylko odbić zakładników, to nic wielkiego. W dodatku większość mieszkańców będzie spać, co ułatwi nam sprawę.
- Niech pan nie zapomina, że cherlaki nigdy nie śpią. - Zauważyłam zakładając tłumiki na M16 i glock'a 19. - Jakby byli na baterie. - Prychnęłam pakując granaty dymne do kieszeni spodni, oraz magazynki do broni ręcznej.
- Co racja, to racja. Atena coś o tym wie. - Pilot wskazał na mnie palcem. - W końcu zawsze ona obmyśla plany dla naszej drużyny.
- A co to ma do tego? - Zagubiony Tatum stanął zaraz za mną.
- Godziny operacji przeprowadzamy zawsze w najmniej obleganych momentach, przez cherlaków. Nie zauważył tego pan, kapralu?
- Szczerze to ostatnia misja, którą przeprowadziłem z Ateną zakończyła się sukcesem z jedną ranną osobą.
- Jedna osoba w porównaniu z całą wioską, którą uratowaliśmy to niezauważalny uszczerbek. - Popatrzyłam na niego spod przymrużonych oczu. - Nie zgodzi się pan? - Ostatnie słowo niemal wyplułam.
- Nie...
- Dzieciaki koniec, czas nas goni. - Generał wskazał na czekające helikoptery. - Pogadacie po powrocie. - Przytaknęłam i pośpiesznie wyszłam z baraku.
- No to jazda!
💎💎💎💎💎
- Adonis 11, tu baza słyszycie mnie? - Nieprzyjemny zgrzyt rozległ się po moim uchu.
- Tu Adonis 11, słyszymy cię, coś się stało?
- Będziecie patrolować z góry, Hades 98 musi wrócić do bazy.
- Co z nimi? - Zapytałam, przysuwając mikrofon bliżej ust.
- Usterka wirnika, jak tylko zmienią helikopter dołączą do was. Do tego czasu musicie patrolować z góry nasz obiekt.
- To zbyt niebezpieczne. Narobimy zbyt dużo huku i wszystko szlag trafi.
- Ateno nie dyskutuj, takie są rozkazy z góry.
CZYTASZ
MÓJ KONIEC. TWÓJ POCZĄTEK.
Novela JuvenilKatyia przeżywała za młodu koszmar. Dorastała w domu, w którym nie było miłości. Jej matka puszczała się z każdym lepszym facetem pod nieobecność męża, który był na służbie wojskowej w Afganistanie. Po wielu latach tolerowania wyczynów żony mężczyzn...