"Przyjaźń to strach przed samotnością, a miłość to jeszcze większy strach przed osamotnieniem."
11 dni od straty przyjaciela.
Mam już serdecznie dość.Rzuciłam z torbą o ziemie i usiadłam na oknie.
Czy naprawdę wszystko akutalnie musi mnie dobijac?Czy ta baba z maty uwziela sie na mnie bo taki ma humorek...Zrozumiem wszystko ale wydarcie się na mnie z powodu tego,że zapomnialam jednej jebanej linijki to gruba przesada.
Najlepsze i tak jest to,że polowa klasy także nie miala ale oczywiście Maja musi być tym kozłem ofiarnym.
Do tego sytuacja z Tobą coraz bardziej się pogorszyła...Czy ja totalnie musze wszystko zrujnowac?Nawet na tym na czym mi potwornie zależy...NO ZAJEBIŚCIE,ODRAZU POWINNAM ZAWIESIĆ SZNUR NA MOIM KARKU I LECIM Z KOKSEM.
Nie no żarcik.
A nie jednak nie.
Nagle uslyszalam,że drzwi do łazienki powoli się otwierają i wchodzi w nich Wiktoria,spojrzala na mnie z usmiechem i zapytala.
-A ty co tu robisz?Ukrywasz sie przed matematyczką?
-Ta...WIEDZMA WSZEDZIE MNIE ZNAJDZIE..
Dziewczyna zasmiała się i oparla się obok mnie.
Spojrzałam na nią i usmiechnelam się sztucznie by nie pytala co sie stało.
A było koszmarnie...
-Z tym Mateuszem dalej nic sie nie zmieniło?
Na twoje imie westchnełam głośno i odparłam.
-Niestety.Nie chce mnie znać....Chyba to koniec...-spucilam głowę a po moim policzku przejechala jedna samotna łza.
-MAJA!-krzyknela Wiktoria i stanela na przeciwko mnie-NIE MA PODDAWANIA SIE!PRZECIEZ GO KOCHASZ....
-Nie kocham go....-przerwałam jej
-A ZAMKNIJ SIE!POPROSTU ZALEZY CI NA NIM PRAWDA?WALCZ O NIEGO....A ON ZROZUMIE JAKĄ PRZYJACIÓŁKĘ MA PRZY SOBIE.
-Masz rację!-przytuliłam ją i dodałam.-To ja biegnę go znaleźć i zmusze go teraz totalnie do gadki!
Uśmiechnęłam sie do brunetki i wybieglam czym predzej z lazienki.
Rozglądalam sie doslownie wszedzie,biegalam jak glupia by tylko nie zmarnować tej odwagi jaką teraz mam w sobie.Wiedziałam,że albo teraz,albo nigdy....
-A ty co szukasz kolejnej ofiary?-uslyszalam smiech za mną i odwrocilam się.Byli to chłopaki z klasy B,którzy ewidentnie cisneli ze mnie bekę.
-A wam o co do licha chodzi?
-Może o to,że jesteś wredną suką?
-Oo dziekuje za komplement....A szczegółowo?
-Myślisz,że cała szkola juz nie wie o tym jak w perfidny sposób oklamywalas Mateusza?
Po tym zdaniu moja odwaga nie wyobrazalnie zmalała...
-Skąd?...
-Domysl się idiotko,cała szkola ma o tobie zdanie perfidnej szmaty,która wykorzystała to,iż Mateusz jest miły i jeździła po nim okropnie...
-TO NIE PRAWDA!-krzyknęłam.
-No patrz wierzysz we wlasne kłamstwa...Widac po niej,że szmata jak nic-zasmiali się a ja pobieglam na dol.
Czulam na sobie wzrok innych uczniów,sledzili doslownie moj każdy ruch...
Czy ty im naprawdę wszystko powiedziałeś?Jeszcze,że jestem perfidną kłamczuchą?...
Usiadłam w kącie i zaczęłam płakać.
Nawet nie,że tylko leciały mi łzy....
Woda z moich oczu leciala jak wielka fontanna znajdująca sie w Warszawie i nie chciała przestać...
Nie mogłam uwierzyć,że to zrobiłeś....Ufałam ci tak cholernie mocno,byłeś zawsze takim cudownym czlowiekiem....Mateusz....Dlaczego?...
Wiesz co bylo w tym najgorsze?
Dalej cholernie cie uwielbialam.
CZYTASZ
We?Just Friends.
Romance"Nie interesują mnie pozorne relacje, pozór kontaktów i samozachwyt, że jesteśmy en vogue, trendy, w głównym nurcie. Nie jesteśmy. Jesteśmy w dupie. Jeśli pani nie usiądzie i nie będzie mogła porozmawiać ze swoimi bliskimi normalnie, to jest pani w...