I

5K 169 15
                                    

 Ze snu zbudziło mnie huczenie sowy. Zamruczałam niezadowolona i uniosłam koci łeb. Spojrzałam na ptaka w oknie zirytowana. Była to dostawa Proroka Codziennego. Rozciągnęłam się i przemieniłam ponownie w człowieka. Wzięłam przygotowaną monetę do zapłaty dla sowy, po czym odebrałam gazetę. Był to mój jedyny kontakt z światem czarodziejów w wakacje. 

 Gdy byłam mała zostałam oddana do mugolskiego sierocińca. Nigdy nie było mi w nim źle. Opiekunki starały się zastąpić rodziców, a inne dzieci specjalnie mi nie dokuczały, ale od zawsze czułam, że to nie był mój świat. Nie pasowałam tu. Od jedenastego roku życia dowiedziałam się, że jestem czarownicą i zrozumiałam dlaczego. 

 Już miałam zacząć czytać gazetę, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Natychmiast schowałam ją pod poduszką zrzucając z niej moją kotkę - Queen. Wygląda ona prawie jak moja animagiczna postać. Jedyną różnicą są małe dziury w uszach po kolczykach.

- Kto tam? - spytałam podchodząc do drzwi. 

- To ja, księżniczko - odezwał się znajomy mi głos jednej z opiekunek.

 Otworzyłam jej i spojrzałam na postarzałą twarz.

- Stało się coś? - spytałam zaskoczona.

- To ja miałam cię o to zapytać. Nie było cię na śniadaniu - zauważyła, a ja spojrzałam na zegarek na ścianie. 

 Już po dziesiątej?!

- Zaspałam - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. 

- Jak chcesz możesz jeszcze zejść. Najwyżej podgrzeję ci coś - zaproponowała. 

- Nie trzeba, ale dziękuję - uśmiechnęłam się.

- Na pewno? Jesteś strasznie chudziutka - zauważyła. 

- Wolę zgrabna - poprawiłam - Zjem na mieście. 

- No dobrze - mruknęła niezadowolona. 

 Odsunęła się, a ja szybko zamknęłam się znów w pokoju. Odwracając się tyłem do drzwi zobaczyłam, że na parapecie ląduje znana mi sowa. 

- Hedwiga! - zawołałam zadowolona i podbiegłam do okna. 

 W dziobie miała list. Wzięłam go i pogłaskałam ptaka. Jak tylko ją zobaczyłam wiedziałam kto do mnie napisał. Otworzyłam list i spojrzałam na jego treść.

 Hej Mel!

Masz czas? Wiem, że jest wcześnie, ale muszę z kimś pogadać. Jestem w Dziurawym Kotle i spędzę tutaj resztę wakacji. Może wpadniesz? Mój pokój ma numer jedenasty jak by co.

 Pozdrawiam,
 Harry

  Miałam ochotę zacząć skakać w miejscu. 

- Poczekaj chwilę - zwróciłam się do sowy.

 Wręcz rzuciłam się na kufer i wyjęłam pergamin i pióro. Przysiadłam przy biurku i zaczęłam pisanie.

 Cześć Harry!

 Dla Ciebie zawsze mam czas! I tak miałam przyjechać po książki. Przy okazji zrobię zakupy. Jeszcze dzisiaj przyjadę! Najwyżej ponudzimy się razem :)

 Do zobaczenia,
 Melody

 Szybko przekazałam list Hedwidze, po czym zaczęłam zbierać rzeczy. Spakowałam się, po czym ruszyłam do wyjścia. Przy nim natknęłam się na jedną z moich opiekunek. 

- Melody? - spojrzała na mnie zaskoczona.

- Wyjeżdżam wcześniej - odparłam i natychmiast wyszłam. 

 Wiedziałam, że nie powinnam tak robić, ale gdybym ją zapytała, to by się nie zgodziła. Gdy odbiegłam dość daleko wzięłam różdżkę, po czym przyzwałam Błędnego Rycerza. Nie musiałam długo czekać, a zobaczyłam mój ulubiony publiczny środek transportu. Stan wyszedł nie patrząc na mnie.

- Witam w imieniu załogi Błękitnego Rycerza... - zaczął, ale przerwałam mu.

- Cześć Stan! - zawołałam, a ten spojrzał na mnie zaskoczony.

- Melody! Ej! Ernie! Melody do nas wróciła! - zawołał do kierowcy.

 Pokręciłam głową rozbawiona. W końcu Stan wziął mój kufer, ja trzymając transporter z kotem weszłam do pojazdu. Gdy zajęłam wyznaczone mi łóżko usiadłam po turecku i wyjęłam egzemplarz dzisiejszej gazety. 

- A właśnie! Nie uwierzysz! Wczoraj przewoziliśmy samego Harry'ego Pottera - oznajmił Stan, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. 

 Nie sądziłam, że Harry wie co to Błędny Rycerz. 

- Wiedziałaś, że nie wiedział nic o Syriuszu Blacku? - kontynuował.

- Co miałby wiedzieć? - spytałam niepewnie.

- Ty też nie wiesz?! 

- Jeszcze nie czytałam gazety - wyjaśniłam pokazując ją - A co się stało? 

- Uciekł z Azkabanu - odpowiedział, a ja aż zbladłam.

- C-co? - spytałam - I jest na wolności? 

- Szukają go. Ciekawe jak tego dokonał. A właśnie! Gdzie cię zabrać? - spytał.

- Dziurawy Kocioł - odpowiedziałam.

- Harry Potter też tam zmierzał! 

- Naprawdę? - spytałam udając zaskoczoną.

 Cała droga minęła mi na dość ciekawej rozmowie. Gdy dotarliśmy Stan postanowił, że pomoże mi z bagażem. Gdy tylko wszedł zaczął się rozglądać. Zaśmiałam się pod nosem i szybko wynajęłam pokój. Na moje szczęście dziesiątka była wolna. Wynajęłam ją do końca wakacji, po czym skierowałam się na górę. Ledwo weszłam do pokoju, a już mnie nie było. Zostawiłam jedynie swoje rzeczy i wypuściłam Queen. Ruszyłam do pokoju obok. Zapukałam. Ledwo to zrobiłam, a drzwi otwarły się. Gdy tylko dostrzegłam Harry'ego, natychmiast rzuciłam mu się na szyję i mocno przytuliłam. Brunet zaczął się śmiać i odwzajemnił gest. 

- Tęskniłam! - stwierdziłam, w końcu wypuszczając chłopaka z objęć - Urosłeś! Nareszcie jesteś wyższy ode mnie - zauważyłam, a ten zaśmiał się - A teraz mów o co chodzi - poleciłam.

 Harry wpuścił mnie do środka i zamknął za mną drzwi. 

Melody i Więzień AzkabanuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz