XXIX

1.9K 102 4
                                    

 Snape we własnej osobie ściągną z siebie pelerynę niewidkę, a w ręku trzymał różdżkę wycelowaną w Lupina. Hermiona krzyknęła. Mój ojciec natychmiast stanął przede mną. Harry podskoczył jakby go kopnął prąd, a ja stałam jak wmurowana. 

- Znalazłem to pod wierzbą bijącą - powiedział Snape odrzucając pelerynę - Bardzo przydatne. Dzięki, Potter. 

 Snape był zdyszany, ale nie mógł ukrywać triumfu na twarzy. 

- Właśnie odwiedziłem twój gabinet Lupin. Zapomniałeś o swojej porcji eliksiru, więc chciałem ci go przynieść. Na twoim biurku leżała mapa. Wystarczyło na nią zerknąć, aby dowiedzieć się gdzie jesteście. 

- Severusie... - zaczął Lupin, ale Snape nie dał mu dokończyć. 

- Tyle razy powtarzałem Dumbledore'owi, że to ty pomagasz Blackowi i teraz mam na to niezbity dowód - stwierdził.

 Nie. To nie mogło tak się skończyć. Nie teraz gdy znałam już prawdę. Nagle wpadłam na genialny pomysł. Trzeba było sprawić, że przestanie być wiarygodny. Wzięłam różdżkę Lupina i rzuciłam czar, który znalazłam w jednej z ksiąg, które miały pomóc w nauce - zaklęcie nagrywające rozmowę. Rzuciłam je, po czym wyszłam zza ojca i odezwałam się.

- Stał pan już tu wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że nie taka była prawda - zauważyłam spokojnie i wyraźnie - Więc skłamie pan tylko po to, aby ich wkopać ponieważ wycieli panu jeden głupi żart? - spytałam. 

- Albo, że gnębili mnie przez wszystkie szkolne lata - stwierdził.

- Sam zacząłeś - stwierdził mój ojciec - A teraz wynoś się bo mamy z Remusem pewną niedokończoną sprawę! - krzyknął podchodząc do Snape'a. 

 Nagle nauczyciel eliksirów podłożył mu różdżkę do gardła. 

- Daj mi powód. Proszę - odezwał się.

- Severus nie bądź głupcem - starał się wybronić go Lupin.

- To zbyt głęboko siedzi w jego naturze - stwierdził mój ojciec. 

- Syriusz bądź cicho.

- Zamknij się Remus! 

 Musiałam zakryć usta dłonią, aby nie wybuchnąć śmiechem. Powinnam już wyłączyć nagrywanie, ale nie mogłam. To było stanowczo zbyt piękne. 

- Żałosne kłócicie się jak stare dobre małżeństwo - stwierdził Snape, a ja wpadłam na nikczemny plan. 

 Niestety trochę musiał on poczekać. 

- Idź do zamku pobawić się swoimi eliksirami - odezwał się ponownie mój ojciec, a nauczyciel nieźle się wkurzył. 

- Chętnie bym cię wykończył, ale od czego są dementorzy. Już się stęsknili za tobą. Obleciał cię już strach? Pocałunek dementora, podobno trudno sobie wyobrazić towarzyszące mu uczucie, a widok jest podobno przerażający. Chętnie to zobaczę - stwierdził Mistrz Eliksirów. 

- Okej. To zabrzmiało strasznie sadystycznie - odezwałam się, tylko, po to, aby przenieść uwagę profesora na siebie, a nie na ojca.

 Zrobiło mi się go żal. Widziałam strach w jego oczach. 

- Pani przodem - odezwał się do mnie i wskazał na drzwi. 

- Idziemy do zamku? - spytałam.

- My tak, ale najpierw przylecą dementorzy. Na pewno się ucieszą na widok twojego ojca. Tak, że aż go ucałują - stwierdził - Może na wilkołaka też się skuszą - spojrzał na Lupina. 

Melody i Więzień AzkabanuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz