- Ale nie udało mu się zniknąć, prawda? - podjęła temat madame - Ministerstwo Magii złapało go następnego dnia!
- Niestety to nie my - westchnął Knot - To ten mały Pettigrew, jeden z przyjaciół Pottera. Oszalały z żalu, wiedząc, że Syriusz Black był Strażnikiem Tajemnicy Potterów, sam puścił się za nim w pogoń.
- Pettigrew? Ten mały, pulchny chłopak, który zawsze włóczył się za nim po Hogwarcie? - zapytała madame.
- Black i Potter byli jego idolami - powiedziała profesor McGonagall - Nie dorównywał im talentem, zawsze grał w drugiej lidze. Często bywałam dla niego trochę za ostra. Możecie sobie wyobrazić, jak... jak tego teraz żałuję...
- Uspokój się Minerwo - próbował dodać jej otuchy Knot - Pettigrew umarł śmiercią bohatera. Naoczni świadkowie, mugole, którym później wymazaliśmy pamięć, opowiedzieli nam, jak Pettigrew osaczył Blacka. Mówili, że się rozpłakał: "Lily i James... Syriuszu! Jak mogłeś!". Sięgnął po różdżkę, ale Black był szybszy i rozwalił go na kawałeczki... Ale co się dziwić. Niewiele osób miało szansę w pojedynku z Blackiem. Tylko najlepsi mogli go pokonać. Wszędzie na ulicy trupy. Mugole wrzeszczą, a Black stoi na środku i się śmieje. Blacka obezwładnił dwudziestoosobowy patrol brygady uderzeniowej, a Peter dostał pośmiertnie Order Merlina pierwszej klasy. A Blacka uwięziono w Azkabanie.
- Czy to prawda, że to szaleniec, panie ministrze? - spytała Rosmerta.
- Chciałbym, żeby tak było - powiedział powoli Knot - Jestem pewny, że śmierć jego pana i mistrza wytrąciła go na jakiś czas z równowagi. To co zrobił było okrutne i bezsensowne. Ale podczas mojej ostatniej inspekcji w Azkabanie widziałem Blacka. Większość więźniów siedzi w ciemnych kontach i coś tam mruczy... A ten Black... Byłem wstrząśnięty jego normalnością. Rozmawiał ze mną całkowicie sensownie. Można było pomyśleć, że był jedynie znudzony... Zapytał, czy już przeczytałem gazetę, może bym mu ją zostawił to rozwiąże krzyżówkę... Dementorzy stali przy jego drzwiach dzień i noc, a ten nic. Zawsze trzymał przy sobie skrawek gazety, w której pisano o jego córce, jako najmłodszym animagu w historii.
- Ale... jak pan myśli, po co on stamtąd uciekł?
- Powiedziałbym, że jego celem może być... ee... W prawdzie mamy nadzieję, że szybko go złapiemy.
- No, Korneliuszu, jeśli masz dzisiaj zjeść kolację z dyrektorem, to musimy już wracać do zamku - zauważyła profesor McGonagall, a wszyscy w końcu wyszli.
Ja natomiast spojrzałam na Harry'ego niepewnie. Po tym wydarzeniu natychmiast wróciliśmy do Hogwartu. Oboje usiedliśmy w Pokoju Wspólnym przy kominku nie odzywając się do siebie. Od tego momentu zbudował się między nami jakiś mur. Oboje myśleliśmy o tej rozmowie. Coś mi w niej nie pasowało. Zachowanie mojego ojca... Ta historyjka ani trochę mi nie pasowała. Było w niej zbyt wiele sprzeczności.
Czułam się jakbym właśnie straciła najlepszego przyjaciela. A najgorszy był fakt, że nic nie zrobiłam. Do tego przyszedł czas świąt. Hogwart dość mocno się wyludnił, więc byliśmy dość mocno skazani na siebie.
Gdy się obudziłam nikogo już nie było. W pokoju wspólnym natomiast byli Ron i Miona. Dosiadłam się do dziewczyny, która rozłożyła książki i spojrzałam na nie niewidzącym wzrokiem. Dziewczyna już się miała do mnie odezwać, ale ktoś ją uprzedził.
- Gdzie są wszyscy? - spytał Harry.
- Wyjechali! Dziś jest pierwszy dzień ferii, zapomniałeś? - spytał Ron - Zaraz będzie śniadanie, właśnie miałem cię obudzić.
Harry opadł na fotel przy kominku.
- Nie wyglądacie najlepiej - odezwała się Miona - Oboje - wskazała na mnie i Harry'ego.
- Nic mi nie jest - odpowiedział Harry.
- Ja tam mam się doskonale - wywróciłam oczami.
- Posłuchajcie. Wiemy, że to co wczoraj usłyszeliście, musiało was poruszyć. Nie znaczy to, że macie przestać się przyjaźnić. Nie wolno wam popełniać żadnego głupstwa - oparła Miona.
- Na przykład? - spytał Harry.
- Na przykład szukać tego Blacka - powiedział ostro Ron.
Bliznowaty zamilkł.
- Nie zrobisz tego, prawda, Harry? - spytała Hermiona.
- Przecież nie warto umierać za takiego drania - zauważył Ron.
- Czy wiecie, co widzę i słyszę za każdym razem, gdy dementor znajdzie się blisko mnie? - spytał Harry, a Ron i Miona pokręcili głowami
- Słyszysz krzyk mordowanej matki, która błaga Voldemorta o litość nad tobą - odpowiedziałam mimowolnie, patrząc za okno.
- Gdybyście się dowiedzieli, że ktoś kogo uważała za swojego najlepszego przyjaciela, zdradził i nasłał na nią Voldemorta... - kontynuował Harry.
- Sam nic nie możesz zrobić! - krzyknęła Miona - Dementorzy złapią Blacka i wsadzą z powrotem do Azkabanu i... i zabiorą się za niego!
- Przestańcie o nich mówić! Te upiory nie są nawet blisko schwytania mojego ojca! Po co one w ogóle wciąż tu są, co? I tak go nie powstrzymają! - podniosłam się.
- Więc co chcecie zrobić? Zabić Blacka, czy co? - spytał Ron.
- Nie bądź głupi - odezwała się Miona - Ani Harry, ani Mel nie chcą nikogo zabić, prawda? - spojrzała na nich.
- Jak mam zabić kogoś, kogo boję się bardziej niż samych dementorów? - spytałam - Panikuję na samą myśl, że może tu wejść. Sztywnieje zupełnie jak Harry, gdy widzi dementorów.
- Malfoy wie - stwierdził Harry.
- Skąd wiesz? - spytałam nim zdążyłam ugryźć się w język.
Cała trójka spojrzała na mnie. Westchnęłam.
- Powiedział mi o tym, że mój ojciec zdradził twojego - wyjaśniłam.
- I nie raczyłaś nam o tym powiedzieć? - spytał Harry zły.
- Nie byłam pewna, czy mówi prawdę. Twierdził, że robi to, bo uratowałam go przed Hardodzionem, ale może cię to zaskoczy, ale nie ufałam mu na słowo! - broniłam się.
- Wiecie co dostała matka Petera Pettigrew po tym jak Black z nim skończył? - spytał nagle Ron - Order Merlina pierwszej klasy i palec swojego syna w szkatułce... Był to największy fragment ciała, jaki im się udało znaleźć. Black to szaleniec i jest bardzo niebezpieczny!
Palec...
- Harry, błagam - odezwała się Hermiona, a jej oczy napełniły się łzami - błagam, bądź rozsądny. Black zrobił coś strasznego, coś okropnego, ale... nie wystawiaj mu się na niebezpieczeństwo... tego właśnie Black chce... Och Harry wpadniesz prosto w jego łapy, jeśli zaczniesz go szukać. Twoi rodzice nie chcieliby, żeby stała ci się krzywda, prawda? Na pewno by nie chcieli, żebyś szukał Blacka!
- Nigdy się nie dowiem, czego by chcieli, bo dzięki Blackowi nigdy nie miałem i nie będę miał okazji z nimi porozmawiać - odpowiedział Harry.
- To może chcesz się zamienić? - spytałam nagle - Skoro tak ci przeszkadza twoje położenie, to może pomyśl o moim! Moja matka nie żyje! Mój ojciec żyje, ale chce zabić mojego najlepszego przyjaciela i przy okazji prawdopodobnie mnie! Mogę z nim porozmawiać, ale co z tego?! A gdy widzę dementorów to nóż mi się w kieszeni otwiera, ponieważ nie umieli upilnować mojego ojca! A mój przyjaciel... - zaczęłam, ale umilkłam nie będąc w stanie dokończyć.
CZYTASZ
Melody i Więzień Azkabanu
FanfictionOpowiadanie na podstawie trzeciej części serii książek "Harry Potter". Opowiadanie jest pisane z perspektywy dodanej przeze mnie postaci.