Jon po raz kolejny ojcem

56 5 0
                                    


Dopiero siedem lat po narodzinach Francisa zdecydowaliśmy się na poważnie myśleć o drugim dziecku. Na początku uważałam, że lepiej będzie jeśli Francis nie będzie miał rodzeństwa. Był on bardzo wrażliwym dzieckiem i mógłby poczuć się odrzucony, gdyż nowo narodzonemu człowiekowi należy poświęcać swojego czasu. Na początku jego życia, a także na jego kolejnych etapach. Francis potrzebował naszej uwagi, nie mogliśmy tak po prostu mu jej odebrać. Pewnego wieczoru, gdy rozmawialiśmy bardzo poważnie o naszym życiu i rodzinie do naszej rozmowy włączył się nasz syn, podsłuchał on słowa o drugim dziecku. Był on całkiem szczęśliwy i pytał czy naprawdę może mieć rodzeństwo. Odpowiedziałam mu, że na razie nie, ale w przyszłości może. Przez następne dni temat był jeden - rodzeństwo. Jon także wydawał się bardzo podniecony wiadomością na ten temat. On pragnął tego dziecka bardziej niż ja, to dobre z jego strony, bo patrząc na niektórych osobników płci męskiej widzę, że w ogóle nie pragną oni aż tak bardzo dzieci. Przeszliśmy do konkretów. Po kilku nie udanych próbach (było ich mniej niż w przypadku starania się o pierwszego syna) w końcu na teście ciążowym pojawiły się dwie kreski. Jon i Francis na samą wieść o tym zaczęli traktować mnie bardzo delikatnie. Francis stał się bardziej grzeczny, sprzątał zabawki, robił mi proste posiłki, a także pomagał przy opiece nad naszymi zwierzętami. Uważał, że będzie tak się opiekować dzieckiem, które za kilka miesięcy miało przyjść na świat. Jon również bardzo angażował się w swoją rolę. Najbardziej podobało mi się, że pomagał Francisowi w nauce, był on w pierwszej klasie. Nie miał problemów z nauką, ale wolałam gdy Jon kontrolował jego prace domowe i czas który poświęcał na naukę. Nawet moja teściowa, która kiedyś była złośliwa wobec mnie, zmieniła swoje postępowanie. Pewnego dnia Jon wymyślił plan na wakacje, tak naprawdę to tylko kilka dni. Sami, właściwie nie sami, bo także z dzieckiem w brzuchu, wybraliśmy się do pewnego miasta w województwie Pomorskim. Francis był w tym czasie u babci, więc nie martwiliśmy się zbyt o niego. Moja mama jest bardzo uczynną kobietą i kocha swojego wnuka ponad wszystko. Planowaliśmy kupić Francisowi jakąś fajną zabawkę i obiecaliśmy, że za rok lub dwa wybierzemy się wszyscy razem we czwórkę na taką wycieczkę. Jednak jedna sytuacja, która zdarzyła się podczas naszego wyjazdu wzbudziła w nas wielki niepokój i strach, ponieważ w grę wchodziło życie naszego drugiego potomka. 

ViagraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz