Roz.7 "Podróż"

44 2 0
                                    

Już niedługo mecz z Karasuno. Już nie mogę się doczekać. W nocy jeszcze szukałam jakiś informacji o ich aktualnej drużynie, ale prawie nic nie znalazłam. A gdy położyłam się spać, nie mogłam o tym zapomnieć. Głównie przez sen. Śniło mi się, że stałam gdzieś niedaleko jakiegoś kosza, a tam widziałam kota i kruka. Szczerze wolałam tą krainę jednorożców i czekolady niż to. Przynajmniej było słodko. Oprzytomniałam dopiero, gdy ktoś zaczął machać mi ręką przed twarzą.
-Halo Wa-chan. Nie odpływaj mi tu.
-Um...Wybacz Kuroo. Jest w połowie śpiąca
-Może powinnaś się przespać w autokarze co? Nie chce żebyś mi zemdlała.
-N-Nie b-będzie potrzeby. Za chwilę się rozbudzę. To norma
No tak specjalnie wstałam o piątej czterdzieści pięć, a jest szósta pięćdziesiąt. Co ja poradzę? Gdy się ekscytuję, to cierpię na bezsenność.
-Siadam z tobą.
-A kto niby tak powiedział!?
-Ja.
-A to niby czemu?
-Bo nie ma dżemu.
-A właśnie że jest. Miałam go dziś na śniadanie.
Wytknęłam w jego kierunku język.
-Muszę cie pilnować. Nie chcę, żebyś leciała na kogoś innego.
No i znowu burak. Niech go szlak! Który to już raz? Przy szóstym przestałam liczyć. Widząc postać mojej przyjaciółki, powiedziałam.
-No dobra. Niech ci będzie, ale nie będę spać.
Natychmiast przyśpieszyłam i po kilku sekundach byłam obok niej.
-Nats ratuj mnie.
-Co się stało?
Pokazałam jej oczami, żeby spojrzała dyskretnie za mnie. Ta natychmiast się zaśmiała. Na moim żyle pojawiła się mała żyłka, która mogła za chwilę pęknąć.
-Mam tu zaraz zastosować słynny chwyt Wakane?
-O nie nie. Nie nie nie.
-Tak myślałam.
-Czyli co...Siada z tobą?
Kiwnęłam tylko głową na tak.
-Po prostu nie mogłam znowu spać.
-Czyżby ten sen?
Spojrzała się na mnie chytrze.
-I-N-N-Y. Nie myśl sobie.
-Sorry za późno. Też cie kocham sis.
Zaczęłam się rozglądać za jakąś ścianę, ale w pobliżu był tylko autokar. Do mojej głowy przyszedł tylko jeden pomysł.
-Baki baki...
Już miała uciekać, gdy przyszli trenerzy. Zniknęła mi z pola widzenia, a ja wzięłam głęboki wdech. Kapitan chyba zdążył już wszystkich po informować o swoich planach, ponieważ jedyne wolne miejsce było obok niego. Tyle dobrego że obok okna. Poklepał siedzenie obok siebie, a ja tylko spuściłam głowę w dół i usiadłam. Oparłam głowę o wierzch dłoni i wlepiłam wzrok w szybę. Po jakimś czasie zaczął mnie powoli nużyć sen. Próbowałam pozostać na jawie, ale niestety mi się nie udało.

Obudziło mnie lekkie szarpnięcie za włosy. Najpierw mocniej ścisnęłam powieki, a potem je otworzyłam. Pierwsze co zobaczyłam, to oparcia siedzeń przede mną. Definitywnie nie byłam w poprzedniej pozycji. Gdy się bardziej obudziłam dostrzegłam czyjeś kolana. Wait....KOLANA?! Natychmiast podniosłam się do siadu. Byłam cała czerwona. Po chwili usłyszałam czyjś śmiech. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam oczywiście śmiejącego się kapitana.
-Podobno nie będziesz spać.
-C-C-Cicho! A-A-Ale d-dziękuję.
-Jesteśmy na miejscu. Jutro macie mecz, macie się naszykować.
-HAI!
Dziękuję ci Nekomata-sensei. Uratowałeś mnie. Czerwona jak burak wzięłam swoją torbę i wyszłam z autokaru. Razem z Natsuko poszłyśmy do specjalnie wyznaczonej dla nas sali, żeby odstawić nasze rzeczy.
-Powiedz mi. Co i kiedy zrobił.
-Prawie zaraz po tym jak się uśpiłaś. Byłaś oparta głową o siedzenie przed tobą. On cie pochylił na swoje kolana.
Prawie natychmiast moja twarz pokryła się różem. Walnęłam się otwartymi dłońmi w policzki.
-Dobra chodźmy już im pomóc
-Ay Ay
Przez prawie cały czas próbowałam zapomnieć o tym co się stało, no ale no nic z tego. Cały czas przed oczami miałam ten widok  

Drużyna kotówWhere stories live. Discover now