Rozdział 9

86 18 13
                                    

Oczekiwałam na uzgodniony termin jak na dzień swojej egzekucji. W nielicznych chwilach, w których nie myślałam o czekającym mnie losie, starałam się żyć tak, jak wcześniej. Jeździłam na uczelnię, brałam udział w wykładach i ćwiczeniach, a popołudniami siedziałam w mieszkaniu, zakuwając. To pozwalało mi oderwać myśli od czarnych scenariuszy.

Eryk podobnie jak Kaja zauważył, że moje zachowanie się zmieniło. Próbował mnie przekonać do zwierzeń, ale przez to zamknęłam się jeszcze bardziej. Nie zamierzałam opowiadać o swoim planie żadnemu z nich. Są sprawy, w kwestii których nie mogłam zaufać nawet im. Widziałam, że martwiliby się o mnie i pod żadnym pozorem nie pozwoliliby mi spotkać się z takim mężczyzną, a musiałam to zrobić.

Po pięciu dniach nadszedł ten wyczekiwany. Od rana czułam mdłości ze stresu i nie przespałam całej poprzedniej nocy. Moja przyjaciółka widząc mnie rano, nafaszerowała mnie lekami na przeziębienie, myśląc że jestem chora. Faktycznie tak się czułam. Bolała mnie głowa i miałam ochotę schować się pod kołdrą, żeby przeczekać wszystko co najgorsze. Wiedziałam jednak, że tabletki nic na to nie pomogą i musiałam się zmierzyć z tym, co na mnie czekało.

Mimo niechęci zmusiłam się, żeby pojawić się w uniwersytecie. Wiedziałam, że gdybym została w domu byłoby ze mną tylko gorzej, a w ten sposób, mogłam chociaż pożytecznie wykorzystać czas.

Nawet żarty Eryka nie potrafiły mnie rozbawić i uśmiechałam się do niego jedynie z grzeczności. Nie miałam ochoty na pogaduszki i wkrótce moje milczenie zniechęciło go do zagadywania mnie. Z jednej strony byłam mu wdzięczna za chwilę ciszy, ale z drugiej tylko dzięki rozmowie z nim, potrafiłam się zająć czymś przyziemnym, dalekim od moich problemów i obaw.

Gdy wróciłam do mieszkania i dotarła do mnie świadomość, że zostało mi niewiele czasu, strach przybrał na sile. Rzuciłam niedbale na łóżko torebkę i poszłam prosto do kuchni przeszukać szafkę z lekami. Musiałam wyjąć prawie całą jej zawartość zanim znalazłam krople na uspokojenie. Nie zawracając sobie głowy czytaniem ulotki, przelałam kilka prosto na język. Szybko poczułam ich słodki, orzechowy smak i od razu zrobiło mi się trochę lżej na sercu.

Wzięłam parę głębszych oddechów i przeniosłam się z powrotem do swojej sypialni, żeby poszukać odpowiedniego stroju. Moja szafa nie należała do najlepiej wyposażonych, jednak w tamtej chwili mi to nie przeszkadzało. Nie zależało mi na tym, żeby wyglądać wyjątkowo dobrze. Chciałam tylko dostać pieniądze i jak najszybciej wyjść. Probowałam doprowadzić się do porządku i przykryć sine wory pod oczami delikatnym makijażem, gdy usłyszałam szczęk zamka.

Wystraszona zerknęłam na zegarek. Myślałam, że uda mi się wyjść z domu zamim wróci Kaja. Zazwyczaj w piątki zostawała długo u Artura lub wracała dopiero w soboty rano. Tym razem widocznie było inaczej, skoro pojawiła się już o osiemnastej.

- To ja! - Potwierdziła moje przypuszczenia krzykiem.

- Słyszę - odpowiedziałam jedynie, czując zbliżające się kłopoty.

Tak jak myślałam, już po chwili zajrzała do mojego pokoju i uniosła pytająco brwi, widząc mój strój.

- A Ty co? Wybierasz się gdzieś? - Przysiadła na moim łóżku, lustrując mnie wzrokiem. - Proszę powiedz, że nie do klubu.

- Nie no co Ty - odpowiedziałam szybko, widząc jej zmartwione spojrzenie.

Myślałam, że jeżeli nie powiem nic więcej, wkrótce się podda i da spokój, jednak miała dużą cierpliwość.

- No więc...? - Próbowała mnie przekonać, patrząc na mnie z wyczekiwaniem. - Umowiłaś się z kimś?

- Tak. - Jakby nie patrzeć, to była prawda.

Nie uda Ci się ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz