Rozdział 20

66 11 7
                                    

Tomek wyszedł z mieszkania, żegnając się ze mną długim uściskiem, na który Eryk wywrócił ostentacyjnie oczami. Ledwo zdążyły się za nim zamknąć drzwi, kiedy chłopak prychnął i skierował się do swojego pokoju.

Nie wiedziałam czy jestem oburzona, zaskoczona czy zirytowana jego zachowaniem, ale jednego byłam pewna - kłótnia wisiała na włosku. Pierwszy raz widziałam, żeby zachowywał się w stosunku do kogoś tak nieuprzejmie. Poza tym, było mi dodatkowo przykro, że tym "kimś" była bliska mi osoba.

Irys wydawał się wyczuwać kłębiące się napięcie i obserwował cały czas salon z regału, stojącego w kącie. Dopiero kiedy sprzątnęłam ze stolika naczynia i nałożyłam mu do miseczki jedzenie, zeskoczył z półki i przybiegł do mnie z uniesionym radośnie ogonem.

Ja nie odpuszczałam tak łatwo, do radości było mi wciąż daleko. Zazwyczaj unikałam awantur, ale teraz czułam, że konfrontacja była niezbędna i nieunikniona. Eryk powinien wiedzieć, że zranił mnie swoim zachowaniem. Może następnym razem będzie się umiał pohamować od wrednych komentarzy i przytyków w stronę Tomka.

- Zjesz ze mną kolację? - spytałam, zaglądając do jego sypialni. - Musimy pogadać.

- Nie mam ochoty, mogłaś poprosić swojego "przyjaciela". - Podkreślił ostatnie słowo, rzucając mi znaczące spojrzenie, po czym odwrócił się z powrotem do laptopa, stojącego na biurku.

- Daj spokój Eryk, ty też jesteś dla mnie ważny, co ci strzeliło do głowy? Jesteś o niego zazdrosny? - Spięłam się gotowa do obrony, jednocześnie starając się zachować spokojny ton.

- To do niego jeździsz kiedy jesteś w domu, prawda? Dlatego tak często mi odpisujesz, że nie możesz teraz ze mną rozmawiać. Jesteś z nim. - Bardziej stwierdził niż zapytał.

- Po prostu uważam to za niegrzeczne, żeby rozmawiać przez telefon kiedy się z kimś spotyka. Masz z tym taki wielki problem? - Fuknęłam, opierając się o framugę drzwi.

- Mam problem z tym, z kim się spotykasz. - W końcu na mnie spojrzał.

- Przecież ty go nawet nie znasz! Co do niego masz? Zacząłeś po nim jechać jak tylko przekroczył próg, nie dałeś mu szansy pokazać się z dobrej strony. - Wybuchłam, podnosząc na niego głos.

- No tak! Jaki ja głupi, przecież to tylko twój przyjaciel - odpowiedział ociekającym sarkazmem głosem.

- Tak! Jest moim przyjacielem i co Ci się w tym nie podoba? Że jest ze wsi? Nie ma studiów? Eryk nie zachowuj się jak dupek. Przysięgam, że jeżeli to jeden z takich głupich powodów to wyjdę z siebie i stanę obok. - Byłam pewna, że mój morderczy wzrok przyprawiłby wielu ludzi o ciarki, ale na chłopaku najwyraźniej nie robił wrażenia.

- Cholera, Emilia! Ty nic nie rozumiesz?! - Nienawidziłam kiedy mówił do mnie pełnym imieniem, czułam się wtedy, jakbym zrobiła coś złego. - Myślałem, że jestem dla Ciebie kimś więcej niż przyjacielem, ale widocznie nie jestem, skoro za każdym razem, kiedy stąd wyjeżdżasz biegniesz sobie beztrosko do drugiego faceta! Jestem po prostu rozczarowany. - Wyrzucił z siebie z żalem.

Chwilę zajęło mi pogodzenie faktów, ale kiedy wszystko do mnie dotarło, poczułam, że moje policzki oprócz z wściekłości, płoną też ze wstydu.

- Zaraz, przecież nigdy nic żadnemu z was nie obiecywałam, prawda? Nie chciałam, żeby tak wyszło. - Mój przyciszony głos był ledwo słyszalny w porównaniu do wcześniejszych krzyków.

- To nie zmienia faktu, że z naszej perspektywy wyglądało to inaczej. Robiłaś nadzieję nam obu i leciałaś na dwa fronty. Pewnie on jest wkurzony tak samo jak ja. - Odwróciłam wzrok speszona. Nigdy nie sądziłam, że jego spojrzenie może być takie zimne. - Nie mogę uwierzyć, że byłaś do czegoś takiego zdolna, wiesz? Myślałem, że jesteśmy ze sobą szczerzy.

Nie uda Ci się ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz