Leżałem na kanapie w towarzystwie szklanki z wodą stojącej na szklanym stoliku. W telewizji aktualnie leciały nudne wiadomości, które mnie w ogóle nie interesowały, ale ja siedziałem tutaj głównie z powodu mojego chłopaka, który miał się tu za chwilę pojawić z torbami pełnymi zakupów, między innymi słodyczy. Sprawdziłem jeszcze godzinę, a przy okazji Instagrama, snapchata i Facebooka. Nawet zacząłem grać w jakąś nudna grę, dla zabicia czasu. Czasu, który się dłużył.
W końcu usłyszałem otwieranie drzwi wejściowych. Szybko wyłączyłem telewizor i wstałem z kanapy. Zobaczyłem chłopaka w jego długim płaszczu, a co gorsza bez żadnej czapki, a na dworze było dosyć zimno. Zmarszczyłem czoło, bo nie chciałem, żeby Forfi się przeziębił. Ale z drugiej strony, nie potrafiłem się na niego złościć, więc pomogłem mu rozpakować zakupy, a i może przy okazji podwędzeniu jakiś żelków.
Chłopak pożył obie torby na blacie w kuchni, a ja bez słowa, stanąłem tuż obok niego. Wziąłem się za rozpakowywanie. Po kolei wyjmowałem jakieś dezodoranty, płyny i waciki. Najwyraźniej trafiłem na torbę z typową chemią, tak samo jak mój plan trafił szlag. Zrezygnowany dokończyłem i torbę schowałem do specjalnej szuflady.
- Jak było w sklepie? - W końcu się odezwałem, dla załagodzenia atmosfery - Bo ja się strasznie nudziłem...
- W sklepie jak w sklepie - Też wrzucił torbę do szuflady - Wszędzie pełno ludzi...
- Mogłem się domyślić - Oparłem się o blat - W końcu są promocje po świętach...
- A do tego nigdzie nie mogłem znaleźć twoich ulubionych żelków... - Delikatne się uśmiechnął - Przykro mi, ale i tak jesteś na diecie, Anders.
- No i co? - Założyłem ręce - Turniej przełożyli, czyli jedna paczka żelków mi nie zaszkodzi...
- Tobie nie, ale twojej formie może tak - Spojrzał na mnie poważniejszym wzrokiem - W końcu chcę cię wspierać. Prawda?
- No masz rację - Przeczesałem włosy ręką - Ale to ciągle mam być na diecie? Nawet podczas przerwy?
- Sam chciałeś być skoczkiem narciarskim...
Po tych słowach Johann poszedł do salonu, a ja za nim. Nie lubiłem, gdy się tak wymądrzał na temat tego, co powinienem jeść, a nie powiem, robił to dosyć często... Mówił, że moja forma może się od tego pogorszyć, w końcu tyle w tym chemii. Ale mimo to go kocham i próbuje z tym żyć, chociaż już kilka razy się o to pokłóciliśmy...
- Zostaw to! - Wykrzyczałem z orzeszkiem w buzi - Lubię tą piosenkę.
Zatrzymał na wskazanym kanale, a ja zacząłem wykonywać jakieś niedorozwinięte ruchy rękoma. Johann się tylko ze mnie śmiał, bo wiedział, że robię tak za każdym razem, gdy usłyszę gdzieś jedną ze swoich ulubionych piosenek. Gdy się uspokoiłem z chwyciłem chłopaka za ramiona i dałem mu całusa. Czułem, że wcale nie protestował, a wręcz oddawał pocałunek.
- Fanni - Odezwał się, kiedy już się ogarnęliśmy - Chyba muszę częściej puszczać twoje ulubione piosenki.
Zaraz po tym znowu mnie pocałował, ale tym razem delikatniej, tak w jego stylu, można powiedzieć. Wplątałem ręce w jego włosy, a ja przynajmniej je poczochrałem. Czułem jak się uśmiecha, co dawało mi jeszcze większą satysfakcję. Przerwałem pocałunek, siadając na kolanach chłopaka.
- Powiedz mi - Zawiesiłem ręce tym razem na jego szyi - Jak ty to robisz, że jesteś taki słodki?
- Ja? - Złapał mnie w tali - Od kiedy mi powiedziałeś, że mnie kochasz, głuptasie.
Zaśmialiśmy się obydwoje, zapominając, że w każdej chwili może przyjść moja mama, bo powiedziała, że posprząta ten chlew, czyli nasze mieszkanie. W sumie można powiedzieć, że moje rzeczy, bo porządek u Forfiego nie miał nic sobie do zarzucenia.
- Pamiętasz to jeszcze? - Spytałem, bo to było naprawdę dawno - Bo ja już chyba nie...
- Jasne, że tak! - Zrobił wielkie oczy - Bardziej jestem zmartwiony, że ty nie.
- To było... - Zająkałem się - Kiedy to było?
- Cztery lata temu - Posadził mnie obok siebie - Nad morzem...
Patrzyłem na pomarańczowy zachód słońca przede mną, który rozlewał się po tafli wody. Co jakiś czas było słychać przypływ fali, która oblewa moje stopy. Czekałem na ciebie, nadal w niepewności. W końcu usłyszałem twój głos, który znaczył początek wojny z moimi uczuciami.
- Anders? Po co mnie tu zaprosiłeś?
- Chciałem z tobą porozmawiać... - Odwróciłem się w twoją stronę - Na temat, który mnie dręczy już od dawna...
- Nie chcesz się już ze mną przyjaźnić? - Jak zawsze się bałeś o naszą znajomość - Zrobiłem coś nie tak?
Z twoich ust płynął instny słowotok, który nie sposób było zatrzymać... Chciałem ci to jak najszybciej powiedzieć, tylko nadal mi brak odwagi. Łapiesz mnie za rękę z nadzieją, a ja już wiem, że to ten moment. Przywieram do twoich bezbronnych warg, tak, aby oddać uczucie, które siedzi we mnie. Robię to tak delikatnie, bojąc się, że mogę ci coś zrobić. Sam czuje, jak oddajesz pieszczotę.
- Ja... - Odwróciłem wzrok - Zakochałem się w tobie, Johann... Już od dawna mi się podobałeś, ale dopiero teraz to tak na prawdę zrozumiałem i ci to wyznałem... Co prawda pocałunkiem, ale i tak się spytam. Chcesz zostać moim chłopakiem?
Nie odpowiedziałeś mi już nic, tylko spadłeś w niej ramiona, tuląc mnie jak pluszaka. Byłeś szczęśliwy, jak ja. To mi tylko wystarczyło, aby zrozumieć, że się zgadzasz.
Wybudziłem się z mojego pięknego 'snu', który mi uświadomił, jaką osoba jest dla mnie Johann. Jeszcze raz się do niego przytulilem, a z moich oczu popłynęły pojedyncze łzy, które zaraz zostały starte przez moją miłość.
- Widzisz? - Objął mnie - To wspomnienie nigdy nas nie opuści.
_________nie wiem w sumie jak to powstało, ale to shot ma ponad 800 słów.
wbijacie na ff o Kamilu, jutro nowy rozdział ;*
*nie sprawdzony
CZYTASZ
snow is falling / one shots [ski jumping]
FanfictionRóżne one shoty że skoczkami narciarskimi.