1. Trochę o przeszłości.

360 18 7
                                    

Nazywam się Amy Light. Mam 18 lat. Ostatnie cztery lata moje go życia były koszmarem. Nie licząc poznania Maksa i Jane.

4 lata wcześniej

Dwa tygodnie po śmierci moich rodziców (wypadek samochodowy) uciekłam z domu dziecka. Jakiś czas zbierałam się żeby pójść do mojego starego domu. W końcu tam poszłam. Zabrałam kilka moich rzeczy. Między innymi: laptopa (nie wiem po co mi on), MP4 (to jest bardzo potrzebne), ubrania na zmianę, pieniądze i kilka innych rzeczy. Wychodząc wzięłam nóż. Ostatni raz spojrzałam na dom. Nic specjalnego, białe ściany, szpiczasty dach i drzewo w tle. 

Rozejrzałam się. Nigdzie nie widziałam żadnych ludzi. Zwykle o tej porze (godz. 21) po ulicy chodzi sporo ludzi. To nawet lepiej jeszcze ktoś by mnie rozpoznał. Idąc ulicą usłyszałam jakieś krzyki. Poszłam w tamtą stronę. Zobaczyłam jasnowłosego chłopaka siedzącego pod murem w zakrwawionej bluzie. Nad nim stał umięśniony mężczyzna z kijem w ręce. Chłopak się nie ruszał. musiał nieźle oberwać.

- I co szczylu? Teraz nie jesteś taki cwany - powiedział mężczyzna.

Przyjrzałam się dokładniej jasnowłosemu. Był w moim wieku (14 lat). W ręce trzymał nóż. Chyba chciał zabić tego faceta. Ale teraz to facet chciał zabić jego. Pod wpływem impulsu wskoczyłam na faceta i wbiłam mu nóż w serce. Upadł na ziemię. CO JA ZROBIŁAM!?

Upuściłam nóż. Spojrzałam na chłopaka. Obserwował mnie swoimi niebieskimi oczami. Uśmiechnął się i pokuśtykał w moją stronę. Krzywiąc się podniósł mój nóż i podał mi go.

- Dzięki za ratunek - powiedział.

- Co ja zrobiłam? - Nadal nie mogłam w to uwierzyć.

- Pierwszy raz zabiłaś człowieka?

Zdziwienie minęło. Na jego miejsce wskoczyła radość. Zabiłam człowieka i się cieszę...

- Tak...

Chłopak przyjrzał mi się dokładniej.

- Znam cię. Jesteś Amy, tak?

- Skąd... - nie dokończyłam.

Chłopak zemdlał. Złapałam go. Postanowiłam, że zaniosę go do domu. W drodze zastanawiałam się nad tym co zrobiłam. Czułam się tak jakbym odkryła coś niezbędnego mi do życia. Tak jak tlen. Czuję potrzebę zabicia kogoś, a za razem przeproszenia go za to. [miałam nie komentować w trakcie, ale jak to przeczytałam... wow, to idealny przykład na to, że początki są najtrudniejsze.]

Weszłam do domu. Położyłam chłopaka na kanapie i poszłam szukać bandaży. Po długich poszukiwaniach  wróciłam do salonu. Opatrzyłam rany chłopaka. Usiadłam na fotelu. Zasnęłam.

***

Obudziłam się cała obolała. Spojrzałam na kanapę. Chłopak leżał na niej z zamkniętymi oczami. Zajrzałam do kuchni. W lodówce panowała pustka. Poszłam do sklepu kupić coś do jedzenia. Wróciłam po 15 minutach. Zrobiłam jakieś śniadanie. Poszłam obudzić chłopaka. Nie zdążyłam, obudził się pierwszy.

- Śpiący królewicz się obudził - zaśmiałam się.

- Przestań. - On również się zaśmiał.

- Chodź na śniadanie...

- Max... - dokończył.

***

Od tamtej pory (przez 2 lata) byliśmy nierozłnczni. Po śmierci Maxa poznałam moją najlepszą przyjaciółkę - Jane The Killer. Jej życiowym celem jest zemsta na Jeffie The Killer. Jak ją zapytałam dlaczego, to powiedziała mi, że Jeff zniszczył jej życie.

❝i'm sorry❞ jeff the killer fanfiction (re-upload) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz