4. Rosołek.

211 10 2
                                    

Oczami Amy

Jane powiedziała mi, że jak się czegoś dowie (o miejscu zamieszkania Jeffa), to da mi znać. Przez resztę dnia szukałam Informacji na temat Jeffa, nic nie znalazłam. Dochodziła 22. Już bolały mnie oczy. Wyłączyłam laptopa. Postanowiłam poszukać kolejnej ofiary. Naciągnęłam kaptur na oczy, zabrałam nóż i wyszłam. Może jak kogoś zabiję to poprawi mi się humor.

Znalazłam jakiś dom. Był całkiem ładny. Jasno oświetlone ściany, przy oknach ciemnofioletowe obwódki i szeroki podjazd. Podeszłam od tyłu, wspięłam się na pierwsze piętro. Weszłam przez okno. Rozejrzałam się po pokoju. Różowe ściany i meble, coś strasznego, ja od zawsze lubiłam czarny. Podeszłam do łóżka. Spała na nim 9-letnia dziewczynka. Biedna. Już nigdy nie zobaczy słońca. Wyjęłam nóż, ciekawe co zrobi, jak mnie zobaczy.

- Obudź się - powiedziałam jej do ucha.

Otworzyła oczy. W chwili gdy mnie zobaczyła przystawiłam jej nóż do gardła. Krzyknęła. Zasłoniłam jej usta.

- Ciiiii, przepraszam, - powiedziałam - wybacz mi. 

Odcięłam jej głowę. Krew trysnęła na moją rękę. Rozcięłam dziewczynie brzuch i porozrzucałam jej wnętrzności po pokoju. Zastanowiłam się, co napisać na ścianie. Zwykle wystarczyło "przepraszam", ale dziennikarze zaczęli nazywać mnie "Sorry", wkurzało mnie to. Chociaż, dlaczego nie... Napisałam "Ty będziesz następny - Sorry". To było do Jeffa. Wyszłam przez okno.

***

Na drugi dzień mówili o tym morderstwie. Ustalili tylko, że zmieniłam podpis. Napisałam do Jane.

Ja: Hejka Jane. Idziemy dziś na jakąś imprezę?

Jane: Nie dzisiaj, źle się czuję :(

Ja: Może wpadnę z rosołkiem? ;D

Jane: Nie trzeba ;)

Ja: Ok, to zadzwoń jak poczujesz się lepiej ;)

Jane: Ok :)

Czyli dziś mam wolny wieczór. Co ja będę robić. Włączyłam laptopa w poszukiwaniu pomysłu. Zniechęciłam się po przeczytaniu paru beznadziejnych artykułów o morderstwach w okolicy. Postanowiłam się powłóczyć po mieście. Ale najpierw musiałam znaleźć coś co zakryje moje szwy (że tak to ujmę). Przetrząsnęłam całą szafę. W moje ręce trafiło zdjęcie. Na nim byłam ja i niebieskooki Max. Przyjrzałam mu się, mój sarkastyczny, jasnowłosy chłopak. Westchnęłam. Położyłam zdjęcie na biurku. Minęły już dwa lata odkąd zginął, a ja nadal go rozpamiętuje. 

Nie znalazłam w szafie nic, co by mi się przydało. Wkurzyłam się i wyszłam bez zasłaniania twarzy. Poszłam w stronę lasu. Starałam się unikać ludzi. Udało się, nikt nie zwrócił na mnie uwagi.

Po paru minutach drogi doszłam na polanę, na której zginął  Max. lubię tam przychodzić. Mogę odciąć się od wszystkiego i wszystkich. Usiadłam pod drzewem. Było ciepłe, letnie popołudnie. Zaczęłam czytać książkę. Nie zorientowałam się, kiedy zasnęłam.


❝i'm sorry❞ jeff the killer fanfiction (re-upload) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz