Chapter 8

4.3K 366 150
                                    

'Mój azyl'

Tego dnia miało wydarzyć się naprawdę wiele niezwykłych rzeczy. (Y/N) jeszcze spała, gdy w pokoju zebrali się członkowie Akatsuki, którzy z rozkazu Paina mieli zająć się przygotowaniem lokum dla dziewczynki. Nie mogła przecież ciągle spać u Konan. Pokój kobiety nie był duży, a przez obecność (L/N) coraz częściej zaglądali tam inni.

Co prawda, Kakuzu nie był skory do wydawania pieniędzy na urządzanie kolejnego pomieszczenia, ale nie chciał sprzeciwiać się liderowi. Oddał, jego zdaniem, wystarczającą sumę i wrócił do siebie.

Z wyposażeniem pokoju był jednak spory problem. Każdy chciał go urządzić po swojemu. Gusta były podzielone, co doprowadziło do kłótni, która z kolei sprawiła, że (Y/N) się obudziła.

Dziewczynka nadal w piżamie zawitała do pokoju i przecierając wciąż zaspane oczęta, przywitała się z innymi.

— Ohayō... Czemu tu tak głośno? — ziewnęła, zwracając na siebie uwagę innych.

— (Y/N), nie śpisz... — powiedziała zaskoczona Konan i podeszła do małej. — Chodź, zrobię ci jakieś śniadanie — dodała, łapiąc ją za rękę. Kobieta posłała osobnikom płci przeciwnej znaczące spojrzenie i dodała:

— Zdecydujcie się wreszcie — po czym poszła z (Y/N) do kuchni.

— Na co mają się zdecydować? — spytała (h/c) włosa, siadając przy stoliku.

Nadał chciało jej się spać, ale z drugiej strony miała wrażenie, że naprawdę zaczyna zachowywać się jak małe dziecko, a przecież była dorosła.

(Y/N) zerknęła na srebrnego delfina zawieszonego na łańcuszku i odruchowo go złapała, gdy Konan na nią spojrzała.

— Co tam chowasz? — zapytała kobieta, na co dziewczynka przełknęła cicho ślinę.

— To taki wisiorek — oznajmiła (e/c) oka i uśmiechnęła się ciepło, by nie wzbudzać podejrzeń.

W czasie, gdy mała jadła posiłek, mężczyźni zgromadzeni w salonie kombinowali, co zrobić z pieniędzmi otrzymanymi od Kakuzu.

— On naprawdę jest skąpcem, za tyle co nam dał, można kupić jedynie trochę farby, un... — mruknął Deidara siedzący na kanapie.

— Tobi ma sporo farby w pokoju! — zawołał nagle brunet. — Miała być do balonowych pocisków, ale pokój dla (Y/N) jest ważniejszy.

— W składziku jest jakaś szafa. Można by ja wyczyścić i pomalować — powiedział Kisame.

— Zostało jeszcze łóżko po Orochimaru — dodał ktoś inny i tak każdy wpadał na jakiś pomysł, skąd wziąć potrzebne do pokoju rzeczy. Po ustaleniu szczegółów, wszyscy rozeszli się po bazie, w celu zgromadzenia mebli i materiałów.

Gdy (Y/N) w południe przechadzała się po korytarzu, usłyszała jakiś stukot, pukanie i głosy dochodzące zza starych drzwi, których nigdy dotąd nie otwierała.

Postanowiła to zmienić i zajrzała do pokoju. Jej oczy rozszerzyły się w zdumieniu, gdy spostrzegła Tobiego, który malował ścianę niebieską farbą. Obok stał Deidara, który nadzorował jego pracę. Dalej zobaczyła Itachiego, który czyścił jakąś szafę i na końcu Kisame z Hidanem ustawiających łóżko.

Dziewczynka zamrugała zaskoczona i otworzyła drzwi szerzej, a wtedy zawiasy zaskrzypiały.

— (Y/N)-chan! — zawołał Tobi, który jako pierwszy ją zauważył. — (Y/N)-chan nas nakryła! — Mężczyzna wypuścił pędzel z ręki i złapał się za głowę, a z uwagi, że jego ręce również były w farbie, poplamił sobie maskę i część włosów.

— Ejejej! Nie wchodź tu, un — powiedział Deidara, podchodząc do niej i wyrzucił ją za drzwi, które następnie zamknął.

Zdumiona dziewczynka stała chwilę, wpatrując się w stare drewno, które dzieliło ją od innych. W końcu westchnęła ciężko i już miała odejść, gdy usłyszała za sobą czyjś głos.

— Ładnie pachnie, co nie, Czarny? — odwróciła się natychmiast, a jej oczom ukazał się Zetsu, którego widziała drugi raz w życiu. Wydawał się jej trochę straszny, ale nie chciała oceniać osób po pozorach, dlatego odważnie na niego patrzyła, czekając aż znów coś powie.

— Tak apetycznie, pewnie jest smaczna — (Y/N) miała wrażenie, że mimo iż mówi to ta sama osoba, głos jest zupełnie inny, jakby należał do kogoś innego.

— N-nie jestem! — odważyła się odezwać, a jakby chcąc potwierdzić swoje słowa, tupnęła stanowczo nogą.

— Zjadłbym cię — skomentowała czarna połowa. Dopiero wtedy dziewczynka zauważyła, że osobnik trzymał w dłoniach doniczkę z jakąś roślinką. Zielonowłosy schylił się i zaciągnął zapachem (L/N). Wydawał mu się słodszy niż cokolwiek innego, przez co miał jeszcze większą ochotę skonsumować (h/c) włosą, jednak siłą woli powstrzymał się przed oblizaniem ust i jedynie wyminął ją, po czym przeniknął przez drzwi do pokoju.

Wieczorem, gdy (Y/N) siedziała w pokoju Konan i szykowała się do kąpieli, nagle rozległo się pukanie do drzwi. (h/c) włosa była niemal pewna kto to był. Tylko jedna osoba pukała w tak charakterystyczny sposób - dwa uderzenia, przerwa i znów dwa uderzenia.

Dziewczynka nie pomyliła się i już po chwili otworzyła Tobiemu, który cicho chichotał, przytrzymując dłoń przy masce w okolicy ust.

— (Y/N)-chan, chodź z Tobim. Chcę ci coś pokazać — powiedział radośnie, powstrzymując nadmiar entuzjazmu i złapał (h/c) włosą za rękę, po czym zaczął prowadzić w dziwnie znajomym kierunku.

Chwila, w której oboje stanęli przed starymi drzwiami do tajemniczego pokoju, była dla (Y/N) sporym zaskoczeniem, ale okazała się również bardzo ważna. Gdy dziewczynka za namową Uchihy otworzyła pomieszczenie, a on zapalił światło, zabrakło jej słów.

— Od teraz to będzie twój pokój — oznajmił Tobi i wszedł z nią do środka.

Dziewczynka rozejrzała się dookoła oczarowana wyglądem pomieszczenia. Błękitne ściany idealnie pasowały do jasnych desek, którymi wyłożona była podłoga. Na środku leżał mały puchaty dywan. Pod ścianą mieściło się już zaścielone łóżko, a obok szafa z lustrem na drzwiach. Z prawej strony okna zawieszone były dwie małe półeczki, a na parapecie stało kilka doniczek z kwiatkami.

— To jest... — zaczęła (Y/N), jednak nie mogła dokończyć, gdyż jej głos zaczął mocno drżeć. — J-jest... Jest prześliczny — zawołała w końcu, mając w oczach pierwsze łzy. — M-mój własny pokój... Mój azyl...

— Wiedziałem, że ci się spodoba, un — na korytarzu stali wszyscy, którzy przyczynili się do stworzenia lokum dla (Y/N). Dziewczynka, widząc ich, nie mogła już dłużej powstrzymywać łez i tylko cicho pociągnęła noskiem, pozwalając im spłynąć swobodnie po policzkach.

— Dziękuję! Wam wszystkim, tak bardzo dziękuję — powiedziała i podbiegła do nich, kolejno każdego przytulając.

Onii-chan • Akatsuki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz