Chapter 57

1.1K 95 8
                                    

Wygląd był zdradziecką cechą, bo to właśnie zazwyczaj na jego podstawie najpierw oceniano człowieka. W przypadku Kisame zawsze był to temat bardzo delikatny.

Choć przyzwyczaił się już i nie pokazywał poruszenia faktem, że ludzie uznawali go za potwora, gdyż na takiego wyglądał, to w środku wciąż to przeżywał. Było mu zwyczajnie przykro, że większość nawet nie próbowała go poznać, oceniali jedynie po wyglądzie, nie wiedząc co kryje się wewnątrz.

Lecz od pewnego czasu dużo bardziej przejmował się swoim wyglądem, co (Y/N) od razu zauważyła. Nie wiedziała jednak, jak mogłaby go podpytać o nurtujące go myśli. Doświadczenie dziewczyny w pocieszaniu innych było znikome, toteż nie umiała się za to zabrać. Wcześniej nie za często się zdarzało, aby była w podobnej sytuacji.

Ale czuła w sobie powinność porozmawiania z Kisame o jego przypuszczalnych problemach. Właśnie dlatego pod pretekstem szlifowania swoich umiejętności w stylu wody, poprosiła go o wspólny trening. Z dala od bazy, gdzie nikt im nie będzie przeszkadzał.

— Zaczynamy? — Hoshigaki stanął w lekkim rozkroku, dłonią sięgając za plecy, po swoją broń.

— Kisame, zaczekaj — zatrzymała go i uśmiechnęła się przepraszająco. — Wcale nie chodziło mi o trening — wyznała, wywołując na jego twarzy zdziwienie.

— Słucham? — Rekin przechylił delikatnie głowę. — Ale przecież w bazie wyraźnie mówiłaś... Och — mężczyzna szybko pojął, o co chodziło. — To był podstęp?

— Chciałam mieć pewność, że będziemy sami, by nikt nam nie przeszkadzał — wyjaśniła. — Dlatego musiałam cię wyciągnąć z bazy.

Kisame zmarszczył delikatnie brwi, rozumiejąc, że dał się podejść jak dziecko. Zwykle był bardziej uważny, jednak przy (Y/N) na pewno większości z Akatsuki trudniej było się skupić. Nawet nie podejrzewał, że mogłaby go oszukać.

— Mogłaś zaproponować zwykły spacer — odparł po chwili, a (Y/N) wyczuła w jego głosie żal, jaki na pewno czuł w tej sytuacji.

Zagryzła dolną wargę i skinęła głową, którą pokornie opuściła, wbijając wzrok w ziemię. Wyglądała jak dziecko, które nabroiło i cierpliwie czekało, aż rodzic wyciągnie konsekwencje.

Wydała mu się wtedy taka niewinna, że nie potrafił się na nią złościć, nawet gdyby chciał.

Podszedł do niej i stanął na tyle blisko, by ująć jej drobną twarz i odchylić ostrożnie głowę. Jej skóra była wyjątkowo miękka, taka delikatna, przez co dziewczyna w jego oczach sprawiła wrażenie nadzwyczajnie kruchej.

Zdobył się na słaby uśmiech.

— Nastawiłem się na walkę — oznajmił łagodniej, chcąc ją w ten sposób uspokoić. — A teraz wytłumacz, po co to wszystko zrobiłaś.

— Bo chcę z tobą porozmawiać. Widzę, że od pewnego czasu coś cię męczy. Zwracasz większą uwagę na wygląd i to cię smuci, a ja nie chcę, żebyś był smutny — wyjaśniła, jednak na głos brzmiało to mniej odważnie, niż gdy układała sobie wszystko w głowie.

Kisame odsunął się od niej natychmiast i popatrzył na nią, nie wiedząc co odpowiedzieć. Nie miał pojęcia, że aż tak było po nim widać wszystko, czym się przejmował. Myślał, że potrafił to ukryć, ale chyba jednak nie był tak dobry w maskowaniu emocji jak na przykład Itachi.

— Nie ma o czym mówić — stwierdził tylko, wymuszając sielski uśmiech, którym próbował zamydlić oczy dziewczynie.

Chciał odwieść ją od jakichkolwiek myśli związanych z jego problemem i niemal natychmiast wymyślił  rozwiązanie, jednak nim znów coś powiedział, odezwała się (Y/N).

Onii-chan • Akatsuki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz