Chapter 58

1.3K 79 12
                                    

Był początek wiosny.

Przyroda budziła się do życia, wszystko wokół rozkwitało. Kryło się w tym coś pięknego i niezwykłego.

(Y/N) uwielbiała obserwować odradzającą się naturę, co było doskonałym pretekstem, by coraz więcej czasu spędzać na dworze, ze szczególnym uwzględnieniem ogrodu Zetsu.

Pełen zieleni, rozwijających się powoli delikatnych roślinek, robił na niej wielkie wrażenie i z pewnością był jednym z jej ulubionych miejsc.

Dziewczyna nie traciła czasu jedynie na patrzenie. Podczas swoich wizyt w ogrodzie, chętnie pomagała właścicielowi w pielęgnacji roślin, które zdawała się kochać tak samo mocno jak on.

— A co z tymi doniczkami? — zapytała, wskazując kciukiem przez swoje ramię na gliniane formy.

— Je zostaw w spokoju — nakazał Czarny, nie fatygując się, by na nią spojrzeć.

— W spokoju? Mam rozumieć, że one również mają uczucia? — zapytała trochę prześmiewczo.

Kiedyś bowiem Zetsu upomniał ją, że powinna się obchodzić z roślinami z większą delikatnością, gdyż mogło się im nie spodobać szorstkie traktowanie. (Y/N) zastosowała się do jego rady, jednak podchodziła do tego zawsze z lekkim rozbawieniem.

— Pojęcia nie mam — burknął Czarny.

— Doniczki nie mogą mieć uczuć —  zauważył Biały, obracając głowę w jej stronę.

— A roślinki już tak — dopowiedziała uroczystym tonem, przypominając naukę, którą Zetsu jej przekazał.

Chciała pokazać, że pamiętała jego słowa, jednak zielonowłosy odebrał to nieco inaczej.

— Jeśli cię to bawi, to nie musisz tu przychodzić i mi pomagać — powiedział szorstko Czarny, który miał wrażenie, że dziewczyna się z niego nabijała.

— Och, nie! — zaprotestowała natychmiast, unosząc ręce w uspokajającym geście. — Cenię twoje rady i chcę ci dalej pomagać. Naprawdę mnie to ciekawi — zapewniła i uśmiechnęła się łagodnie, lecz ostrożnie, chcąc zwiększyć swoje szanse na przekonanie go do swoich słów.

— Czyli źle zrozumieliśmy i tyle — odparł Biały, a kącik jego ust ledwo widocznie się uniósł.

Dziewczyna odetchnęła cicho z ulgą, ciesząc się z takiej odpowiedzi. Nie chciała, by Zetsu się na nią obraził. Czas spędzany w ogrodzie był w jej mniemaniu na swój sposób magiczny, dlatego nie planowała złościć ogrodnika, który o to wszystko dbał. Wolała mu pomagać, bo za każdym razem dowiadywała się czegoś nowego o roślinach. Zetsu był skarbnicą wiedzy, którą się z nią dzielił, gdy spędzali razem czas, dbając o ten cały zieleniec.

— A ja nadal uważam, że ona sobie stroi z nas żarty — burknął Czarny.

— Wcale nie! — (Y/N) wydęła lekko policzki i tupnęła nogą.

Choć już od dawna pozostawała w swojej dorosłej postaci, to w tamtej chwili wydała się Zetsu tak niewinna jak wtedy, gdy była kruchą pięciolatką.

— Udowodnię ci, że się mylisz. Będę przychodzić codziennie i pomagać —  zadecydowała stanowczo, po czym wyszczerzyła nieco zęby.

— Znudzi ci się, zobaczysz — stwierdził pesymistycznie Czarny.

— Nie, obiecuję, że znajdę choć trochę czasu każdego dnia dla roślinek... I dla ciebie też, Zetsu — dodała ciszej, a ostatnie słowa szczególnie wryły się zielonowłosemu w pamięć.

Onii-chan • Akatsuki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz