Część pierwsza

7 1 0
                                    

Od tej pory jej życie stało się pozbawione sensu, radości i nadziei na lepsze jutro. Owszem studiowała, ale z nikim się nie przyjaźniła, na imprezy nie chodziła, tym bardziej do klubu czy w inne miejsca pełne ludzi. Traciła coś najważniejszego w życiu - wiarę w ludzi. A przez to traciła wiele fajnych możliwości spędzania wolnego czasu. Głównie siedziała w domu, najczęściej słuchała muzyki - kochała muzykę. Z tym, że nie słuchała tego, co inni. Lubiła rocka, starego dobrego rocka. Np. Thin Lizzy, Deep Purple, Pink Floyd, z nowszych Def Leppard, Whitesnake, Guns N' Roses, Saxon, Accept, Scorpions. Po skończeniu studiów, zaczęła pracować w firmie Book and soul, zajmując się sprawami biurowymi. Na studiach poznała dziewczynę, która miała podobne zainteresowania, jak ona, podobnej muzyki słuchały, lubiły podobne filmy i miały hopla na punkcie zwierzaków.

Czasy obecne.

Wrzesień.

Meg nauczyła się wychodzić z domu,ale zawsze robiła to w towarzystwie przyjaciółki. Kate, bo tak miała na imię przyjaciółka Meg, nie wiedziała co się jej przydarzyło. Domyślała, że to coś trudnego. W piątek tuż przed zakończeniem pracy przez dziewczynę, wpadła do jej biura jak burza.

- Słuchaj nie uwierzysz.

- Co się stało? - zapytała.

- Zgadnij kto będzie występował w naszym ulubionym klubie?

- Nie wiem.

- Nasz ulubiony zespół ostatnio. Black Veil Brides i kupiłam już nam bilety i to nie byle jakie bilety, a takie gdzie mamy możliwość się z nimi spotkać.

- Żartujesz?

- Nie, gdzież bym śmiała.

- Kiedy?

- Za tydzień.

- Super, będziesz obok mnie.

- Jasne.

- To niesamowite. Chociaż nie wiem czy rozmawianie z Andy'm jest na pewno bezpieczne?

- Andy nie jest zły, lubi swoich fanów i na pewno byłby smutny, gdybyś nie poszła do niego.

- Może masz rację.

- Na pewno mam.

Kate zaraziła Meg miłością do BVB. I Meg zaczęła słuchać i też jej to przypasowało. Owszem zastanawiała się, jak to jest spotkać słynną gwiazdę. Jaka ona jest kiedy nie jest na scenie, kiedy można z nią porozmawiam twarzą w twarz. Oczywiście dały o sobie znać jej lęki.... Czarne scenariusze tworzące się w jej i tylko jej głowie. Dawno przestała wierzyć w to, że faceci też mają serca na właściwym miejscu i nie myślą tylko i wyłącznie tym mniejszym móżdżkiem, który mają w spodniach. Widać jej myśli odbiły się na jej twarzy, bo jej przyjaciółka wypaliła.

- Ej no spotkanie, porozmawiasz z naprawdę fajnymi ludźmi. Każdy z nich to super facet.

- Wiem.

- Więc co się dzieje?

- Nie chcę o tym mówić, może kiedyś ci powiem.

- Ok. Koniec pracy

- Tak.

- To co idziemy do ciebie?

- Pewnie.

Wyszły z jej biura.

- Jedziemy do ciebie?

- Pewnie.

Pojechały do niej, Meg od razu odpaliła jakąś muzyczkę. Słuchały, gadały.

- Zostaniesz na noc?

- Czemu nie.

Kiedy Meg odeszła od komputera, Kate znalazła instagrama Andy'ego.

- Meg coś ci pokażę.

- Ok.

- Zobacz tu są zdjęcia Andy'ego z fanami. Czy wygląda jak by chciał komuś zrobić krzywdę?

- Niby nie, ale on pali.

- I co z tego?

Meg już nie odpowiedziala, wiedziała co z tego. Wiedziała jak boli przypalenie. Wiedziała jak wtedy cierpiała, jak ją bolało. Jak... Nie lubiła jak ktoś palił, bała się, że ktoś znowu pomyli ją z popielniczką. I zechce na niej gasić. Przypalenie zapalniczką także boli. W końcu poszła do kuchni.

- To co kolacja?

- Pewnie.

- Na co masz ochotę?

- Może na sałatkę.

- Dobrze.

Zaczęły razem robić sałatkę, wrzuciły wszystko, co było w lodówce i potem Meg zrobiła sos.

- Smacznego.

- Smacznego.

Zjadły, posłuchały różnych ciekawych rzeczy i poszły spać.

Meg mimo wszystko nie mogła się doczekać spotkania z BVB i porozmawiania z nimi. Weekend spedziła na czytaniu o chłopakach, oglądaniu zdjęć i wyciąganiu wniosków.

Od poniedziałku do czwartku chodziła do pracy. Na piątek wzięła urlop.

Szczęście nie jedno ma imięWhere stories live. Discover now