Na samym początku chciałabym każdemu z was życzyć szczęśliwego nowego roku, oby nadchodzący rok był dla was szczęśliwy! ❤️
***
Dochodziła już północ, a ja nadal siedziałam nieruchomo na kanapie, wyczekując Magnusa. Miał być tylko 2 godziny! A nie ma go od 11 godzin! Bawiłam się nerwowo palcami, wpatrując się uparcie w drzwi. Kiedy on wróci? Po kilku minutach usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Wstałam na proste nogi, patrząc w tamtą stronę. Drzwi całkiem się otworzyły, a w nich stanął Alec. Zrezygnowana westchnęłam i opadłam spowrotem na kanapę, przecierając twarz.
- Dobry wieczór- powiedziałam niepewnie, przyciągając nogi do klatki piersiowej. Nawet lubiłam czarnowłosego, jednak nadal byłam w stosunku do niego niepewna. Na dodatek teraz, gdy jestem z nim sam na sam. Wiem, że czarownik mówił, że jemu można ufać ale to było silniejsze ode mnie. Uśmiechnął się delikatnie w moją stronę, siadając na fotelu naprzeciwko.
- Magnus mnie tu przysłał, żeby sprawdzić czy z tobą wszystko w porządku- chwilową ciszę przerwał głos nocnego łowcy. Słysząc imię czarownika, wyprostowałam się.
- Czyli Magnus jest jeszcze w instytucie? - zapytałam z nadzieją, na co on kiwnął głową. Odetchnęłam rozluźniona. - A wiesz może kiedy wróci?
Chłopak zamyślił się przez chwilę, po czym pokręcił delikatnie głową. Już miałam coś powiedzieć, kiedy drzwi otworzyły się gwałtownie, a przez nie wbiegł blondyn, którego już wcześniej poznałam, oraz dwie dziewczyny: jedna rudowłosa, a druga czarnowłosa, chyba siostra Aleca sądząc po wyglądzie. Wzrok obu dziewczyn spoczął na mnie, moje mięśnie momentalnie się napięły a oddech przyśpieszył. Wstałam szybko na nogi i w ekspresowym tempie cofnęłam się do okna, opierając się o nie plecami. Poczułam chłód spowodowany kontaktem zimnego szkła z moją skórą. Alec, widząc mój stan podszedł szybko do mnie, kładąc ręce na ramionach. Szybko mu się wyszarpnęłam, nadal patrząc na przybyłe osoby. Chłopak przesunął się delikatnie w lewo, zasłaniając mi widok przez co mój wzrok momentalnie skoncentrował się na jego twarzy. Moje ciało zaczęło się niekontrolowanie trząść. Czarnowlosy spanikował lekko.
-Hej, Meirielle- spojrzałam prosto w jego oczy wyrażające troskę- Spokojnie, wdech i wydech.
Posluchałam się jego rady i wzięłam głęboki wdech. Powoli zaczęłam się uspokajać. Niespodziewanie nogi się pode mną ugięły. Od zderzenia z podłogą uchroniły mnie silne ręce czarnowlosego. Wziął mnie delikatnie na ręce, po czym położył mnie na kanapie. Dopiero teraz zauważyłam, że dziewczyny wyszły, a Jace opierał się ramieniem o ścianę. Widocznie było jego zamyślenie.
- Po co przyszliście? - spytał Alec blondwłosego, obracając się w jego kierunku.
- Kolejny atak demonów niedaleko instytutu. Jeszcze nigdy nie widzieliśmy takich demonów. - czarnowłosy westchnął, po czym spojrzał na mnie z lekkim zawahaniem.
- Idź, nic mi nie będzie- uśmiechnęłam się do niego delikatnie, aby go przekonać. Jace stanął obok Aleca i położył mu rękę na ramieniu.
- Idź, ja z nią zostanę, nie czuję się dzisiaj najlepiej. - odpowiedział blondyn pewnie. Alec spojrzał na mnie, po czym kiwnął głową. Chwycił swój łuk i wybiegł z mieszkania, zatrzaskując za sobą drzwi. Jace opadł ciężko na fotel naprzeciwko kanapy, przecierając twarz rękami.
-Wszystko okej? - zapytałam cicho, siadając na kanapie. Pokiwał głową, patrząc tępo w podłogę.
- Chodzi o tą rudowłosą dziewczynę.
Blondyn przeniósł na mnie zaskoczony wzrok. Podniósł delikatnie brew.
- Skąd niby wiesz? - ciszę przerwał jego głos. Podniosłam delikatnie kącik ust.
- Widziałam, jak na nią patrzyłeś. Co się stało?- powiedziałam trochę pewniej-Jeśli nie chcesz to nie mów.- dopowiedziałam od razu.
Chłopak oparł głowę na ręce, spoglądając na mnie zmęczonym wzrokiem.
-Jakiś czas temu Clary trafiła do nowojorskiego instytutu. Od razu mi się spodobała. Zakochaliśmy się. Ostatnio walczyliśmy z Valentine'm. Wyznał nam, że jesteśmy rodzeństwem- spojrzałam na niego zaskoczona- Teraz nie wiem, jak mam się w stosunku do niej zachowywać. - widać, że było mu z tym ciężko.
-Ale wy nie jesteście rodzeństwem- odpowiedziałam pewnie, kładąc mu dłoń na ramieniu. Spojrzał na mnie zdziwiony, ale widziałam w jego oczach nadzieję.
- Co? Skąd to wiesz? - zapytał.
- Wyczułabym, gdybyście byli rodzeństwem. Mam taką zdolność- stwierdziłam, wzruszając lekko ramionami.
- Ale Valentine powiedział...
- Uwierzyłeś Valentine'owi? - przerwałam mu, spoglądając na niego z podniesioną brwią- Idź do niej i jej powiedz.
Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Przytulił mnie szybko i wybiegł z mieszkania. Zaśmiałam się cicho z jego zachowania, po czym położyłam się na kanapie.
***
CZYTASZ
Last of All | shadowhunters ff
FanfictionChodziłam oświetlonymi uliczkami Nowego Yorku. Nie mam bladego pojęcia jak się tu znalazłam. Byłam okropnie zmarznięta, a z mojego boku wypływało coraz więcej krwi. Powoli traciłam siły. Nadal nie mogę uwierzyć, do czego posunęło się Clave. Myślałam...