Alec p.o.v
Siedziałem w sali treningowej pijąc zachłannie wodę z butelki. Uwielbiam trenować z moją siostrą, jednak dzisiaj ma z jakiegoś powodu zły humor i dała mi nieźle popalić. Próbowałem ją wypytać o co chodzi, ale zbywała mnie mówiąc, że wszystko jest okej. Spróbuję z nią jeszcze później porozmawiać. Oparłem się plecami o chłodną ścianę, oddychając głęboko. Błogą ciszę przerwał głos Jace'a, który nagle wszedł do sali treningowej.
-Alec, powinienieneś coś szybko zobaczyć-wyglądał na nieźle zateoskanego, co mnie mocno zdziwiło. Kiwnąłem jedynie głową i ruszyłem szybkim krokiem za nim. Po chwili weszliśmy do głównej sali w instytucie, gdzie na jednym z ekranów było widoczne nagranie z kamery w parku. Stanąłem przed ekranem, a blondyn włączył nagranie. Nagranie ukazywało Mei i Valentine'a! Niestety kamera nie zarejestrowała dźwięku, więc nie wiedziałem o czym dokładnie rozmawiało. Po skończeniu nagrania obróciłem się do Jace'a, nie wiedząc co teraz zrobić.
- Najwidoczniej przeszła na stronę Valentine'a- głos blondyna zakłócił ciszę w sali. Kiwnąłem wolno głową zamyślony.
-Musiał jej obiecać zemstę na Clave, pewnie to część jego planu. Tylko jak on się dowiedział, że ona jest w naszym świecie?
Parabatai podszedł do mnie i położył dłoń na ramieniu, ściskając je delikatnie.
-Wiesz, że musisz powiedzieć o tym Magnusowi.
Zmierzwiłem ręką włosy, opierając się o stół. To na pewno nie będzie proste. Magnus bardzo się przywiązał do młodej, zapewne ciężko to zniesie. Ale też nie mogę tego przed nim ukrywać, niedługo by się zorientował że coś jest nie tak. Bez wahania wyciągnąłem telefon z tylnej kieszeni i wybrałem numer czarownika
-Halo? - jego głos był zaspany, musiał pewnie jeszcze spać.
-Przyjdź jak najszybciej do instytutu, musisz coś zobaczyć
Meirielle p.o.v
Po rozmowie z Valentinem poszliśmy do jakiegoś opuszczonego budynku na obrzeżach. Jeśli dobrze zrozumiałam mężczyznę, była tu kiedyś jakaś stara firma informatyczna, która zbankrutowała. Nie było to najprzyjemniejsze miejsce, ale musieliśmy się ukrywać przed Clave. Valentine zaprowadził mnie do ogromnej sali, która była całkowicie pusta. Jedynie pod jedną ze ścian stał rząd szafek, a na podłodze walały się grube kable. Rozejrzałam się szybko po pomieszczeniu, kiedy moją uwagę przykuła jedna rzecz. Powoli podeszłam do jakiejś kobiety otoczonej przez zieloną mgłę. Jej oczy były zamknięte, wyglądała jakby spała. Przyglądałam jej się chwilę w ciszy.
-To moja była żona, uciekła ode mnie z moją malutką córeczką. Twardo wierzyła w dobroć Clave. Zobacz jak skończyła.
Spojrzałam współczująco na mężczyznę, nie wiedząc zbytnio co mam powiedzieć.
-Co jej się stało? - zapytałam cicho, odwracając głowę w kierunku mężczyzny. Podszedł bliżej kobiety i pogłaskał ją delikatnie kciukiem po policzku.
- Żeby zemścić się na Clave potrzebujemy kielich Anioła, kiedy przyszedłem do niej, aby mi go oddała, wypiła jakiś eliksir i zapadła w śpiączkę. Nie wiem jak ją obudzić.
Valentine musiał naprawdę kochać tą kobietę, widać to w tym jak na nią patrzy. Smutne jest to, że uciekła od niego wraz z dzieckiem. Musiało być mu naprawdę smutno. Niepewnie położyłam rękę na jego ramieniu, chcąc go pocieszyć. Uśmiechnął się delikatnie w moją stronę na ten gest. Wszyscy mi mówili, jaki to on jest okropny, a tak naprawdę jest skrzywdzony przez życie. Zrobiło mi się go naprawdę szkoda.
-Da się ją jakoś obudzić? - zapytałam po chwili ciszy, wpatrując się w spokojną twarz kobiety.
-Eliksir został wywarzony przez czarownika, więc zapewne jakiś czarownik mógłby ją obudzić. Ale bądźmy szczerzy, żaden czarownik mi nie pomoże- westchnęłam cicho. Zapytalabym Magnusa, czy mi pomoże, ale jeśli dowie się że ma pomóc Valentinowi myślę że się nie zgodzi.
- Chodź, musimy kogoś odwiedzić-powiedział nagle Valentine, kierując się w stronę drzwi. Spojrzałam ostatni raz na kobietę, po czym ruszyłam za mężczyzną.
Przemieszczaliśmy się dachami budynków, gdyż dzięki temu byliśmy jak najmniej widoczni. Prawdę mówiąc byłam już trochę zmęczona, gdyż moja kondycja zostawiała wiele do życzenia. Przeskoczyliśmy na kolejny budynek, po czym upadłam na kolana, oddychając głęboko. Zdecydowanie muszę potrenować. Gdy już trochę uspokoiłam wstałam na nogi, otrzepując spodnie z kurzu. Usłyszałam za nami jakiś hałas. Obróciłam się, słysząc powolne kroki. W naszą stronę szedł Jace i Magnus. Zdziwiłam się lekko na ich widok. Ciszę przerwał cichy śmiech Valentine'a, który podszedł do mnie.
- Meirielle-zaczął Magnus, patrząc mi prosto w oczy - Nie wiem co on ci obiecał, ale na pewno kłamał. Jemu nie można wierzyć. On chce cię tylko wykorzystać do swoich planów, nic więcej. Spojrzałam niepewnie na Morningstara, jednak on nie wyglądał na wyjątkowo przejętego jego słowami. Val zaśmiał się tylko, obracając głowę w moją stronę.
- Widzisz? Wszyscy uważają mnie za tego najgorszego, teraz masz na to dowód. - stwierdził wskazując na przybyłą dwójkę. Zagryzłam wargę zagubiona. Nie wiedziałam komu mam ufać. Z jednej strony Clave zniszczyło wszystko co kocham, a Valentine pomoże mi się zemścić, z drugiej strony ufam Magnusowi, więc może to właśnie z nim powinnam iść. Moje przemyślenia przerwał dźwięk strzały, która przeleciała tuż przed moją twarzą i trafiła w ramię Valentine. Wystraszona cofnęłam się do tyłu, jednak zapomniałam że stałam przy krańcu dachu. Zbliżałam się niebezpiecznie szybko do twardego gruntu, ciszę przerwał mój przerażony krzyk.
***
CZYTASZ
Last of All | shadowhunters ff
Fiksi PenggemarChodziłam oświetlonymi uliczkami Nowego Yorku. Nie mam bladego pojęcia jak się tu znalazłam. Byłam okropnie zmarznięta, a z mojego boku wypływało coraz więcej krwi. Powoli traciłam siły. Nadal nie mogę uwierzyć, do czego posunęło się Clave. Myślałam...