4.

37 6 0
                                    

Trochę minęło od tego jak od mnie odszedł ale i tak utrzymywaliśmy kontakt. Okazał się w sumie trochę irytujący lecz nie przeszkadzało mi to . Nie powiem od dawna nie miałem kogoś przy sobie jestem bardziej samotnikiem. Cóż dzisiaj była Wigilia i zaprosiłem go do siebie , zawsze spędzałem wigilię sam a jak dowiedziałem że też sam spędza to pomyślałem że możemy to zmienić i spędzić ją razem. Umówiliśmy się na 15 gdyż postanowił mi pomagać a że już 14:55 powinien zaraz przyjść. Po 5 minutach usłyszałem dzwonek , trochę to dziwne że jest punktualny na spotkania się zawsze spóżnia.Szybko mu otworzyłem
Kokichi: Hej  saihara-chan
Ja: Hej proszę wejdż
Kokichi: kupiłem trochę ciast i mandarynek
Ja: spk dzięki choć
Kokichi wszedł był ubrany dość nie odpowiednie gdyż na polu była zima a sam był ubrany w płaszcz i tyle ale widać że to mu nie zepsuło humoru . Kroiliśmy warzywa aż tu nagle kokichi się skaleczył
Kokichi: au!
Ja: czkj szybko muszę to opatrzeć
Szczerze ta ranka była mała ale nwm czemu czułem się zakłopotany . Gdy mu opatrzyłem poszliśmy kończyć o 17 skończyliśmy i zasiądliśmy do wspólnej kolacji . Kokichi dość dużo zjadł nie spodziewałem się że dużo je po jego figurze ale cóż nic nie zrobię. Gdy zjedliśmy kokichi podszedł do mnie i Zaczoł czegoś szukać w jego reklamówce co przyniosł , po chwili wyciągnął jemiołę .
Ja:  po co ci jemioła
Kokichi: nishishi
Nagle zabrał jemiołę i uniósł pomiędzy mną a nim .Zrobiłem się czerewony.
Kokichi: zrobisz to ze mną ze względu na tradycję co nieeee chyba że nie szanujesz tradycji nishishi
Tu mnie mały zagioł.
Ja: po co to wyciągnąłeś?
Kokichi: za dużo pytań
Powiedział po czym przybliżył się i połączył nasze usta . Pocałunek trwał z 10 sekund jednak czas mi się wydłużył. Nwm czemu to zrobił ale mi się to podobało. Gdy odszedł spojrzał na mnie wzrokiem oczekującym reakcji mojej
Ja:yyy ( nadal nie mogłem ogarnąć co się stało)
Kokichi: okej tak czy inaczej powinienem się zbierać!
Powiedział i zakończył tą niezręczną sytuację. Spojrzałem na dwór , było dużo śniegu . Wiedząc jak ma zamiar wyjść zatrzymałem go
Ja: ej jest za zimno  nie powinieneś wychodzić tak bo znowu będziesz chory..
Kokichi: to co mam niby zrobić?
Ja: ( nadal nie wiem dlaczego to powiedziałem) możesz zostać u mnie !
Kokichi: nie sprawie problemu
Ja: nie  no gdzie
Kokichi: okej
Poszliśmy do mojego pokoju i zaczęliśmy gadać w połowie ogarneliśmy że nie mamy dla niego piżamy więc dałem mu moją koszule i w swoich majtkach. Szczerze trochę niezręcznie wyglądał ale to tylko na noc.
Ja: okej ty śpisz na łóżku a ja idę na sofę
Kokichi:, nie ma mowy nie zrobię ci takiego problemu!
Ja: ale gościa nie wywalę na sofę więc najlepsze rozwiązanie bym poszedł
Kokichi: idźmy na kompromis będziemy obaj na łóżku w czym problem?
Ja: no spoko
Łóżko było duże więc no by nie był problemu ale było zimno to przybliżyliśmy się do siebie i zasnęliśmy.
Następnego dnia:
Wstałem dość wcześnie spojrzałem a tu kokichi wtulony we mnie . Wyglądał przeuroczo że aż sam go przytuliłem lecz po chwili usłyszałem
Kokichi: jesteś taki cieplutki
Zrobiłem się czerwony , to było takie słodkie. Poszłem znowu spać i tak oto ten rożdział się zakończył .Wiem że trochę się spóżniłam ale no nadrabiam i może jutro też coś napiszę o nowym roku ale nwm jak to będzie więc was chwilowo żegnam pa

oumasaiWhere stories live. Discover now