Rozdział 3

348 32 1
                                    

★・・・・・・★・・・・・・★

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

★・・・・・・★・・・・・・★



Kobieta spięła swoje brązowe włosy w niedbałego koka, po czym założyła bluzę i wyszła z domu. Szła w stronę pobliskiego parku, szukając w swoim telefonie odpowiedniej playlisty z muzyką. Sprawnie omijała napotkane przeszkody, chociaż na pierwszy rzut oka wyglądałoby, jakby nie patrzyła pod nogi. Kiedy dotarła do parku, nałożyła na uszy słuchawki i puściła wybraną piosenkę, po czym zaczęła powoli biec.

Poszukiwanie pracy szło jej niezbyt dobrze, ale nie chciała się dołować i wracać do picia. Chciała na własną rękę z tym skończyć, a nie zgłaszać się do poradni, tak jak radził jej brat.

Po skończeniu czwartego okrążenia usiadła na ławce, by trochę odsapnąć. Przymknęła oczy, oddychając głęboko, a po krótkiej chwili otworzyła je i rozejrzała się po pobliskim terenie, jednak nie zauważyła żadnej żywej duszy w okolicy.

Powoli podniosła się z ławki i wolnym krokiem szła z powrotem w stronę mieszkania, wsłuchując się w lecącą piosenkę. Nieświadomie zaczęła nucić pod nosem melodie i nacisnęła przycisk na światłach, a gdy zauważyła zielony kolor, przeszła przez ulice pasami. Po chwili zmrużyła lekko oczy, chcąc lepiej przyjrzeć się postaci idącej z naprzeciwka. Postura wydawała jej się znajoma, ale przez zbyt naciągnięty daszek nie mgła rozpoznać osobnika. Dopiero gdy ten był bliżej, szybko zaświtało jej w głowie, kim może być ów mężczyzna. Przeszła koło bruneta obojętnie, jednak gdy była kilka kroków od niego, czuła jak James wierci jej dziurę w plecach swoim wzrokiem.

Kiedy znowu zatrzymała się przed przejściem, uniosła wzrok na czerwone światło i wypuściła głośno powietrze z ust. Kątem oka zobaczyła, że ktoś przystanął koło niej. Mimowolnie spojrzała w tamtą stronę i zobaczyła tego samego bruneta co wcześniej. Przycisnęła odpowiedni przycisk na telefonie i wyłączyła lecącą muzykę, po czym zsunęła słuchawki ze swoich uszu.

— Bo pomyślę, że mnie śledzisz — odparła po chwili niezręcznej ciszy.

— Może tak jest — powiedział bez ogródek zachrypniętym głosem. Szatynka uniosła do góry brwi, będąc w lekkim szoku.

— Mam już dzwonić na policję? — spytała.

— Nic to nie da — stwierdził, po czym wyciągnął dowód osobisty kobiety ze swojej kieszeni. — Bałbym się na twoim miejscu — dodał, a kąciki jego ust drgnęły nieznacznie.

— Skąd ty to masz? — zapytała, chcąc zabrać swoją własność, jednak mężczyzna odsunął w porę rękę.

— Tajemnica zawodowa — oznajmił. — Jednak zrobię wyjątek i nie wyrzucę go do kosza — przyznał, oddając jej dokument.

Rosie od razu schowała go do kieszeni, a kiedy zauważyła zielone światło, zaczęła iść przed siebie, ówcześnie mówiąc brunetowi ciche podziękowanie. Przeszła szybko przez przejście, a kiedy odwróciła się, by spojrzeć na mężczyznę, nie zauważyła już go.

Wolnym krokiem wróciła do swojego mieszkania, ówcześnie zatrzymując się w małym sklepie spożywczym, by kupić kilka podstawowych produktów.

・・★・・

Przyszła, napisała i uciekła.

Może kolejny rozdział pojawi się wcześniej niż po prawie miesiącu.

My last hope || James BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz