Jesteśmy właśnie na pokątnej. W tym roku pierwszy raz będę uczęszczać do Hogwartu. Wcześniej chodziłam do Beauxbatons. Na pokątnej jestem z moimi rodzicami i Draco. Tak. Moi rodzice to Malfoyowie. Rodzice mają wielkiego bzika na punkcie czystości krwi. Draco biedak musiał z nimi zostać. Niestety nie mogłam wziąć go ze sobą do Francji i stał się zadufanym w sobie egoistą. Nie było mnie tylko 6 lat i już zniszczyli mojego brata. Ja będę chodzić na 6 rok, Draco też. Jesteśmy bliźniakami, ale to ja jestem starsza. O dwie minuty, ale to ja jestem starsza!!
-Córciu. Pamiętaj. Tylko Slythierin.-ojciec ciągle mi to powtarzał.
-A... I jeśli masz nam jakieś zięcia przyprowadzać to pamiętaj. -i tu dokończyłam za mamę.
-Czysta krew. Najlepiej Slythierin, ale byle nie Gryfon. Tak. Pamiętam mamo.- Ludzie.. Powtarzają mi to z setny raz, jak nie tysięczny.
-Diana. Idź po szatę i różdżkę, a my z ojcem i Draconem do Esy i Floresy, po podręczniki. Jasne??-pokiwałam twierdząco głową na znak zgody. Ogólnie z zakupami poszło szybko. Tylko u Olivandera było... dziwnie. Gdy podawał mi różdżkę powiedział mi następujące słowa.
-Jesteś inna Diano Malfoy. Nie taka, jak rodzina... Ty jesteś dobra, i pamiętaj o tym...-ja wtedy podziękowałam i wyszłam. Nie wiem co to było. Nagle na kogoś wpadłam. Była to dziewczyna o burzy loków na głowie. Jej książki się rozsypały.
-Przepraszam. Nie chciałam. Zamysliłam się.-zaczęłam zbierać jej książki. Gdy jej je podałam spytałam:
-Też Hogwart?-zapytałam się jej.
-Tak. Gryfonka. A ty?? Nigdy nie widziałam Cię w Hogwarcie.- mądra jakaś??
-Ja chodziłam do Beauxbatons. Jeszcze nie wiem do jakiego domu trafię. Jestem Diana. A mam zaszczyt rozmawiać z?-uśmiechnęłam się.
-Hermiona Granger. Miło mi.-wyciągnęła rękę w moją stronę. Ja ją uścisnęłam.
-Twoje nazwisko?? Może znam jakiegoś sławnego czarodzieja o tym nazwisku??-zapytała się mnie Hermiona. Już miałam odpowiadać, ale nagle podbiegł do nas Draco.
-Hej! Diana. Nie gadaj z tą Szlamą Granger.-Oj nie... Teraz przegiął.
-Draco!! Odszczekaj to!!-zaczęłam się na niego wydzierać.
-Nie trzeba. Dzięki Diano Malfoy.-i odeszła. Czy moje nazwisko musi tak wszystkich odstraszyć?? Jak wtedy spojrzała na mnie z wyrzutem mówiąc ,,Malfoy'' myślałam, że się rozpłaczę.
-Dzięki brat. Już prawie miałabym jakąś znajomą. A ty wszytko popsułeś??-Dracon tylko wzruszył ramionami.
-W Slythierinie, nie będziesz potrzebowała gryfońskich przyjaciół. Rodzice już czekają. Choć do domu i zapomnij o tej Szlamie.
-Draco!! Wyrażaj się!!!!##Kilka tygodni później-stacja King Cross##
Żegnam się właśnie z rodzicami i idę z bratem do pociągu.
-Brat. Rozdzielamy się. Ja idę zająć pusty przedział. Będę spać. Narka.-i tyle co miałam zamiar rozmawiać z moim bratem. On zbytnio nie przejął się tym i poszedł w własną stronę. Szukałam przedziału i nigdzie nie było wolnego. Nagle znalazłam przedział Hermiony i jej przyjaciół.
-Em... Nigdzie nie ma miejsc. Mogę się dosiąść??-zapytałam licząc na zgodę. Udzieliła mi jej Granger.
-Jestem Diana. Hermionę już znam, ale chętnie was poznam.-uśmiechnęłam się do nich.
-Ja jestem Harry, Harry Potter, a to jest Ron Weasley. Miło, że nie będziemy siedzieć sami jak co roku. Który dom?? Na pierwszoroczną nie wyglądasz..-zaśmiałam się.
-Nie wiem. Chodziłam do innej magicznej szkoły. Ale chodzi tu oprócz Hermiony jeszcze jedna osoba, którą znam-to zdanie wypowiedziałam markotnie. Nie chcę by mieli niechęć do mnie przez nazwisko.
-Kto to??-tym razem zapytał się mnie Ron.
-Nie za bardzo lubię tą osobę. Możemy zmienić temat.
-Jak masz na nazwisko??-zapytał Potter. Serio?? Spojrzałam na Mionę. Świetnie...
-Obiecujecie, że nie zareagujecie jak Hermiona i mnie zostawicie.-przystali na mają propozycję, ale zawsze e takich momentach przychodzi mój brat, aby wszystko zniszczyć...
-Diana??!?! Siedzisz w jednym przedziale z Cuchnącym Potterem, Szlamą Granger i Biedakiem Weasleyem... Oj... Spodziewaj się wyjca od rodziców. To ja żagnam Bliźniaczkę.-i zatrzasnął drzwi. Harry i Ron dziwnie się na mnie patrzyli.
-Malfoy?? To twój brat??-pokiwałam głową na ,,tak''.
-Bliźniak??-dopyta Ron. Niech mi dadzą żyć!! Co jest nie tak w moim nazwisku?? Wyszłam z tego przedziału by stanąć przy oknie na korytarzu i pogapić się na okolice za oknem. Nagle do mnie dołączył Potter
-Przepraszam Diana. Nie chciałem by tak wyszło. To tylko nazwisko.. Nie ustala ono od razu charakteru.-uśmiechnęłam się do niego i wróciłam z nim do naszego przedziału. Podróż minęła mi w bardzo przyjemnej atmosferze. Jako, że mam nazwisko Malfoy nie musiałam płynąć w tych łódkach. A tak szczerze strasznie tego chciałam. Ojciec niestety stwierdził, że nie będzie jego córka z pierwszakami płynąć. I na tym się skończyło... Jadę właśnie powozem z Draco, Zabinim i Parkinson. Ta ostatnia ciągle ślini się na widok mojego brata. Żygać się chce... Biedna nie wie, że on już jest zaręczony z własnym odbiciem. Na to o czym pomyślałam zaczęłam płakać ze śmiechu.
-Diana? Co Cię tak bawi??-Dracon był lekko zdezorientowany.
-Aaaa.... Nic. Wspomnienia. Nie wnikaj.-był strasznie ciekawy o czym myślałam i całą drogę naciskał. Ja dzielnie to znosiłam i nic mu nie powiedziałam. Beauxbatons w niczym nie dorównuje Hogwartowi. Śliczny jest ten zamek.. Ogólnie swój przydział miałam mieć na końcu, bo mama stwierdziła, że najlepsi na koniec... Ah.... Nie mogę mieć normalnej rodziny?? Jednak nie wszyscy mają w życiu kolorowo. W końcu po dwóch godzinach stania i czekania usłyszałam swoje imię i nazwisko. Nagle wszyscy ucichli. Taaa... W końcu tylko Ślizgoni i moi przyjaciele wiedzieli że Draco ma siostrę. Mała niespodzianka! Yey!! Starsza kobieta nałożyła mi jakąś starą czapkę na głowę. Nagle usłyszałam ciche mówienie ,,tiary''.
-Kolejna Malfoy... Bliźniaczka Draco, ale zupełnie inna. Jakby w ogóle nie Malfoy. Wszyscy Malfoyowie trafiali do Slyhierinu, ale ty tam nie pasujesz. Jesteś sprytna jak ślizgon, ale w tobie ewidentnie drzemie gryfońskie serce. GRYFFINDOR!!-co?? A..Ale jak?? Jestem gryfonką. Draco już pewnie pisze do rodziców... już mnie wydziedziczyli. Zajęłam miejsce przy stole mojego domu. Chciało mi się płakać... Dlaczego akurat ja?? Dlaczego ta stara czapka przydzieliła mnie tutaj!?!?! Dyrektor szybko zakończył gadkę i poprosiłam Hermionę, aby zaprowadziła mnie do dormitorium. Daleko nie było. Okazało się, że pokój dzielę z Granger. Tylko z Granger bo wcześniej nie chciała współlokatorek. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Nie mam już rodziny, pieniędzy. Nie mam rodziny, czyt. Nie mam nic... Granger jeszcze długo próbowała mnie namówić do zmiany nastawienia, ale jej się to nie udało. W końcu kiedyś nazwałam się Malfoy. Muszę być choć w najmniejszym stopniu uparta. Usiadłam na łóżku.
-Skoro... Boję się własnej rodziny, to co ze mnie za Gryfon do cholery!?-zaczęłam podnosić głos.
-Miona... ja nie chcę żyć.. Proszę. Weź użyj Avady.. Proszę się. Błagam. Ja nie chcę żyć!!-płakałam, krzyczałam e jednym. Byłam w jednej, wielkiej rozsypce. Hermiona od razu zaczęła mówić, żebym tak nie mówiła, że mam Ją, Harrego i Rona... Ta.. Ron. On w ogóle odkąd usłyszał moje nazwisko zmienił pogląd na moją osobę. Czemu ja się urodziłam?? Dlaczego muszę cierpieć?? Może sama rzucę Avadę przed lusterem. Ogólnie Herm musiała zejść do chłopaków i zmusiła mnie do pójścia z nią. Usiedliśmy wszyscy w pokoju wspólnym, na kanapie. Nagle kominkiem wyleciał list. W kominku się nie paliło, więc list nie ucierpiał. Na kopercie zauważyłam imiona moich rodziców, oraz moje... Draco szybko się z nimi skontaktował... Otworzyłam list i zaczęłam czytać.Droga Diano...
Jesteśmy z ojcem strasznie zawiedzeni. Nie wiem jak w ogóle mogłam urodzić Gryfonkę. Wstydzę się za Ciebie. Ojciec po wielu rozmowach ze mną pozwolił zachować Ci nazwisko, ale masz nie ujawniać że jesteśmy Twoimi prawdziwymi rodzicami. Nie chcemy takiej hańby i pomyłki jaką jesteś ty w naszym domu. Stopniowo będziemy Ci wysyłać rzeczy do nowego domu jakim będzie miły, biedny sierociniec. Idealny dla kogoś z Gryffindoru. Pamiętaj nie kochamy Cię!!
L.N. Malfoyowie.Co?? Jak mogła coś takiego napisać. Zaczęłam gorzko płakać. Rzuciłam list na podłogę. Pobiegłam do dormitorium po pergamin oraz pióro z atramentem. Z rozmazanymi oczami zaczęłam pisać odpowiedź, Której i tak nie odczytają.
Drodzy Malfoyowie...
Strasznie mi przykro. To nie jest moja wina, że nie pasuję do domu Salazara. Słowa, że Lucjusz nie jest ze mnie dumny zniosę jakoś. Ale Tobie PANI NARCYZO nigdy nie wybaczę... Jak mogłaś powiedzieć, że mnie nie chcesz urodzić?? W sumie.. wtedy byłoby lepiej. Nie cierpiałabym nigdy przez takich ,,rodziców''. Przepraszam ale w sumie nie można was nazwać rodzicami. Dracona zniszczyliście doszczętnie. On już mózgu nie ma, a to wszystko przez to, że nas urodziłaś. Nie chciałaś widzieć mojej reakcji na ten list... I tak dla Twojej informacji. NIENAWIDZĘ WAS!! Diana Malfoy.Cały czas płakałam. Harry podniósł mój list od rodziców i zaczął go czytać. Włożyłam list do koperty. (Nwm czm, ale przypomniała mi się teraz piosenka ,,Serce do koperty''-Masters. Polecam xdd~dop.aut) Udałam się do sowiarni i wzięłam rodzinną sowę i wysłałam list ,,Państwu Malfoyom''. Cały czas płakałam. Gdy weszłam znowu do dormitorium Harry i Harmiona mnie mocno przytulili. Znam ich tak krótko, a są najważniejsi w moim życiu. Łez nie kontrolowałam. Postanowiłam iść się przewietrzyć. Harry postanowił iść ze mną.... Hermiona chciała ograć Rona w Szachy Czarodziejów. Na błoniach było ślicznie. Harry wziął moją rękę w swoją i zaczął gdzieś prowadzić. Staliśmy przed jakimś drzewem. Zauważyłam na nim inicjały Harrego, Hermiony, Rona. Harry wziął scyzoryk i dorobił D.M.P zaraz P.?? O co chodzi.
-Potter. Czyje to inicjały?-zapytałam lekko zdziwiona.
-Twoje. Nie widać??-zaśmiałam się.
-Nie wiem co jest w tym śmiesznego. Nie zrobiłem żadnego błędu.-jak to nie. Przecież skąd tu jakieś P.??
-A to P.??-wskazałam palcem na P. Harry tylko się uśmiechnął.
-D. jak Diana M. jak...-nie pozwoliłam mu dokończyć.
-Wiem co to znaczy D. I M. Ale wytłumacz mi to P.-zaczęłam się lekko irytować.
-Otóż już tłumaczę... P. jak.... Potter-to ostatnie powiedział dość cicho, ale usłyszałam. To było... słodkie. Nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego.... Poleciało kilka łez wzruszenia..
-Ej... Nie płacz... Nie chciałem. Przepraszam..-uśmiechnęłam się i przytuliłam go.
-Kocham Cię Harry.-on się uśmiechnął i jeszcze mocniej mnie przytulił.
-Ja Ciebie też Diano Malfoy.-uśmiechnęłam się dokańczając:
-Diano Malfoy Potter.-ostatnie idealnie podkreśliłam. Zaśmialiśmy się z tego. Przejęłam scyzoryk od Pottera i moje i jego inicjały wzięłam w serduszko. Pięknie to wyszło... zaczęło się już ściemniać. Długo chyba nas nie było. Wróciliśmy do Pokoju Wspólnego Gryffindoru trzymając się za ręce. Hermiona z Ronem okazało się, że również zostali parą i było to tak, że Ron na jednej wieży wyrył KC. I tak wyznał miłość Mionie. Takie... Oryginalne.. To trzeba mu przyznać. Teraz wiem, że mimo iż nie mam już rodziny, to mam najlepszych przyjaciół i Harrego. Dziękuję losowi, że musiałam przejść przez to piekło, ale chociaż mam teraz tyle szczęścia, ile nigdy bym nie zaznała w Beauxbatons...XxXXXXxXXXXxxxxxXXXXXXxxxxx
Hejka!! Jest kolejny one shot!! Ma 1734 słowa. Do następnego 😘😘
![](https://img.wattpad.com/cover/172700987-288-k171479.jpg)
CZYTASZ
One Shots//Hp #ZAWIESZONE#
FanfictionTytuł jasno mówi, że będę tu umieszczać one shoty z Hp...