Rozdział XXVIII: Przepraszam

1K 86 31
                                    

Ciekawe ile osób mnie teraz znienawidzi XD

***


Kolejny dzień zaczął się wspaniale, a zakończył przepełniony bólem.

Obudził mnie hałas w kuchni. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się. Miałam dziwne przeczucie, coś było cholernie nie tak. Jeśli coś się nie wydarzyło, to wkrótce się wydarzy —pomyślałam, choć zganiłam się za takie myśli. Przecież nie byłam w stanie przewidzieć przyszłości.

Poszłam szybko do łazienki i ogarnęłam jako tako swój wygląd. Za pomocą gorącej wody próbowałam zmyć z siebie to dziwne uczucie, ale nie pomogło. Zrezygnowana, zakręciłam kurek, wytarłam się i ubrałam pospiesznie w krótkie spodenki i niebieską koszulkę na ramiączkach. Zeszłam na dół w kierunku kuchni.

Akashi, widząc mnie, uśmiechnął się i cmoknął czule w usta.

— Jak się spało? — zapytał.

— Nieźle, ale poduszka mi gdzieś zniknęła — mruknęłam, patrząc na niego z wyrzutem. Nagle spoważniałam. — Dzwonił ktoś do mnie?

— Nie — odpowiedział, marszcząc nieco brwi. — Nie przypominam sobie. Coś się stało? Wyglądasz na zdenerwowaną.

— Coś jest nie tak — wyjaśniłam. — Mam złe przeczucie.

— Ach tak... Może to przez zmęczenie.

Potwierdziłam skinieniem głowy.

Zjedliśmy zrobione przez Akashiego śniadanie w nieco nerwowej atmosferze. Uspokajał mnie, że wszystko jest w porządku, ale nie pomagało. Czułam, że niedługo wszystko się wyjaśni.

I niestety, nie pomyliłam się.

Ktoś zadzwonił do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie nieco zdziwieni, choć Seijuro bardziej opanowany.

— Spodziewasz się kogoś? — zapytał.

— Nie.

Wstałam i otworzyłam drzwi. Stała w nich osoba, a raczej duch. Mimo upływu lat i tak rozpoznałabym go. Jego wygląd nieodwracalnie wyrył się w mojej pamięci.

— Niemożliwe — szepnęłam, będąc w ciężkim szoku.

— Akane, to ja. — Głos mojego ojca był taki, jakim go zapamiętałam — spokojny, przynoszący ukojenie. Nie ruszyłam się; do oczu napłynęły mi łzy. Nie wiedziałam, co myśleć. Zgubiłam się gdzieś w labiryncie moich uczuć. Ojciec wyciągnął rękę w moim kierunku.

Spanikowałam. Pobiegłam na górę i zamknęłam się w swoim pokoju. Zaczesałam do tyłu włosy. Mój ojciec żyje? — zastanawiałam się, łzy cisnęły mi się do oczu, oddech stał się płytki i szybki. — Jak? Jakim cudem? Co się wydarzyło? Dlaczego przez tyle czasu nie dawał znaku życia? Opuścił mnie i Hitomi, czy coś mu się przytrafiło?

Zaczęłam chodzić nerwowo w kółko. Głowa rozbolała mnie od setek myśli. Nie byłam pewna, co tak właściwie czułam. Nienawiść? Szczęście? Wszystko zlewało się w jedno. Nie mogłam ich rozdzielić. To tak jak wziąć kilka różnokolorowych kawałków plasteliny i zmieszać razem ze sobą. Nie masz żadnego z użytych kolorów, ale jest kolor inny, zupełnie nowy, nie podobny do wcześniejszych.

Akashi wszedł do środka. Nic nie powiedział — nie musiał. Przytulił mnie do siebie mocno. Zaczęłam się trząść. Nie wiedziałam dlaczego, ale bałam się. Nie wiedziałam, co dalej.

— Spokojnie — szepnął. — Powinnaś iść porozmawiać z nim.

— Seijuro, ja... — Język mi się poplątał. — B-boję się.

Kuroko no Basket: Siódmy cud [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz