Rozdział XIII: Stań się silniejsza

1.3K 96 15
                                    

Obudził mnie kubeł lodowatej wody wylany prosto na moją głowę. Zimno... — pomyślałam. — Tak mi zimno...

Otworzyłam oczy. Byłam w jakieś małej, ciemnej piwniczce. Dostałam napadu paniki. Zbyt mała, zbyt ciemna... Na dodatek byłam mokra, zaczęłam się trząść. Próbowałam poruszyć rękami i nogami, ale nie mogłam. Kostki miałam przywiązane do nóg krzeseł, a nadgarstki z tyłu. Dodatkowo tułów miałam przyklejony taśmą do oparcia. Szarpałam się mocno, jednak nic z tego.

— Nawet nie próbuj — powiedział napastnik. Rzucił wiadro w kąt, a po pomieszczeniu rozniósł się przeraźliwy, metaliczny dźwięk. Spojrzałam na oprawcę. To Ryuu. Tak jak myślałam. Przecież normalnie by mi pomógł. — Zaskoczona?

Potrząsnęłam głową. Gardło miałam tak ściśnięte, że nie byłam w stanie wydobyć żadnego dźwięku.

Boję się... Akashi, błagam, przyjdź po mnie...

— Nikt po ciebie nie przyjdzie — powiedział, odgadując moje myśli. Ukucnął przy mnie, splótł razem ramiona i położył je na moje uda. — Przynajmniej nikt, kogo chciałabyś tu zobaczyć.

Drzwi otworzyły się, wpuszczając do pomieszczenia trochę światła zachodzącego słońca. Uczucie nyktofobii trochę zmalało, jednak drzwi zamknęły się z powrotem. Do środka weszła kolejna osoba. Wysoki, młody mężczyzna o średniej budowie ciała. Ciemne włosy splótł w warkoczyki do tyłu, przy skórze głowy. Miał podłużną twarz i po dwa kolczyki w każdym uchu. Sprawiał nieprzyjemne wrażenie.

— To jest nowa zabaweczka Akashiego? — zapytał i przekrzywił głowę. — Spodziewałem się po nim czegoś więcej. Chociaż ta też jest całkiem niezła. — Oblizał prowokująco kciuk, co wywołało u mnie obrzydzenie.

Złapał Ryuu za ramię i pociągnął do tyłu tak, że mógł zająć jego miejsce. Szarpnęłam się ponownie. Sama obecność kuzyna Akashiego była przerażająca, a co dopiero tego kolesia. Do oczu napłynęły mi łzy, ale powstrzymałam je.

Nie będę płakać. Nie, dopóki Akashi po mnie nie przyjdzie. Chciałabym go zawołać.

— A...ka...shi... — wycharczałam. Wypowiedzenie tego nazwiska dodało mi sił. Uczepiłam się go kurczowo.

Chłopak zaśmiał się.

— On nie przyjdzie idiotko! Jak myślisz dlaczego cię porwaliśmy co? By się zemścić na tym chuju! Przez tego jebanego Ryotę wyrzucił mnie z drużyny! Jestem od niego tysiąc razy lepszy! A Ryuu nie dostanie przez niego spadku po swojej zasranej babuni! Tak więc kara mu się należy co nie?!

Walnął mnie w twarz tak mocno, że zrobiło mi się ciemno przed oczami.

Akashi, gdzie jesteś? Jedziesz już po mnie? Zobacz, nie płaczę, ale pospiesz się, dobrze? Długo tutaj nie wytrzymam. Akashi...

— A...ka...shi...

— Głupia jesteś? To przez niego tu jesteś! — Uderzył mnie drugą ręką. Poczułam wściekłość. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego z nienawiścią. Wglądał na nieco zaskoczonego. — Teraz wiem, dlaczego tak cię lubi. Twoje oczy przepełnione nienawiścią wyglądają jak ogień.

Traciłam siły, byłam słaba, głowa mi opadła, policzki mnie piekły, to samo oczy. Nadal nie pozwalałam łzom spłynąć.

Muszę być silna. Jak po mnie przyjedzie, będzie ze mnie dumny. Dam sobie radę. Niedługo przyjedzie.

— Akashi przyjdzie i obije wam dupy — mruknęłam. Musieli mi podać jakiś środek usypiający, czułam się jak na haju.

— Akashi przyjdzie, zaraz będzie, ojejciu — powiedział, marnie imitując dźwięk mojego głosu.

Kuroko no Basket: Siódmy cud [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz