rozdział 5

39 2 2
                                    

Po tych dość wyczerpujących rozgrywkach Colson odwiózł mnie do domu a sam pojechał do swojego hotelowego pokoju. Naprawdę bardzo dobrze się dziś bawiłam i pomimo przegranej byłam zadowolona z naszej rozrywki. Sam fakt, że nie jesteśmy  ze sobą, a zachowujemy się jak stare dobre małżeństwo wpędza szeroki uśmiech na moją twarz.

Noc zbliżała się nie ubłaganie, a ja wciąż nie mogłam zasnąć. W końcu zwyczajnie się poddałam i zaczęłam oglądać kolejny odcinek Black Mirror na netflixie. Kiedy dochodziła już druga postanowiłam położyć się spać.

Następnego dnia miałam spotkać się z Agnes. Wstępnie ustaliliśmy że pojdziemy do Starbucks'a i jak za starych dobrych czasów pogadamy przy kawie.

Aktualnie była chwila po dwunastej więc Mike powinien jeszcze siedzieć w domu. A miałam z nim poważnie do pogadania. Jego zachowanie podczas wczorajszego pobytu Kellsa u nas w domu wpędzilo mnie w nieźłe zakłopotanie.

Z impetem otworzyłam drzwi od pokoju swojego brata i zastałam go już drugi raz w tym tygodniu z butami na nogach i brudnym ubraniu pokładającego się w łóżku. Ja rozumiem że ostatnio towarzysko nie dzieje się u niego najlepiej, ale czasami trzeba wsadzić sobie humory do kieszeni i żyć dalej jakby nigdy nic.

— Zdajesz sobie sprawę która jest godzina?? — potrząsnęłam jego ramieniem

— Odwal się.. — wymamrotał cicho, ale to wystarczyło aby woń alkoholu dotarła do mojego nosa.

— O nie kochany tak się nie będziemy bawić, wstawaj natychmiast!!! — próbowałam go podnieść, ale skutecznie mi to uniemożliwił odpychając mnie od siebie  i mamrocząc coś, tym razem o dojrzałości — Jeśli uważasz że jesteś taki dorosły to zacznij pracować i zarabiać na siebie, bo ja nie zamierzam utrzymywać nieroba, który za moje pieniądze baluje już kolejny raz w tym tygodniu!!!

Mike nareszcie się podniósł, ale potrzedł do mnie i potrząsnął całym moim ciałem. Mimo że miał tylko szesnaście lat był dobrze zbudowanym nastolatkiem.

— Posłuchaj uważnie bo nie mam zamiaru powtarzać. Nie jesteś moją matką i nie masz prawa mi czegokolwiek zabraniać więc poprostu zajmij się sobą, a od moich spraw trzymaj dystans. — słysząc wypowiedziane przez niego słowa tylko gorzko się zaśmiałam.

— Nie, lepiej ty mnie posłuchaj.—Ścisnęłam mocno jego policzki.—Mieszkasz pod moim dachem i jeśli coś Ci się nie podoba to droga wolna. Śmiało możesz wrócić do rodziców na pewno będą dumni widząc swojego zapijaczonego syna. Wiesz gdzie są drzwi— z ironią uśmiechałam się w jego stronę czekając aż nie spokornieje.

— Dobra, przepraszam. Daj mi chwile na ochłonięcie. — Chłopak wyminął mnie łapiąc się za głowę.

Szczerze mówiąc miałam dość tej ostrej wymiany zdań, więc szybko poszłam do swojej sypilani i przebrałam się w sportowe ciuchy. Pora wreszcie pobiegać.
Tak jak zamierzałam tak zrobiłam i po około piętnastu minutach byłam gotowa. Zazwyczaj kiedy biegam to odwiedzam centrum, ale dzisiaj miałam ochotę na coś bardziej naturalnego.

Po chwili namysłu jednak stwierdziłam że muszę wrócić na górę po jedna bardzo ważną rzecz.

— Max zakładaj dresy idziemy pobiegać — mimo wszystko kochałam tego gnojka i zależało mi na tym żeby jak najlepiej spędzał u mnie czas.

Podczas naszej wycieczki brat przeprosił mnie oraz obiecał, że przestanie robić to co robił dotychczas. Czytaj bezsensowne spiny. Z kolei do mnie dotarło, że przez to rozemocjonowanie zapomnialam poruszyć temat na który miałam z nim rozmawiać.
Colson bo tak brzmiało imię najbardziej zainteresowanego całą tą sytuacją z jakiegoś powodu nie spodobał się Max'owi. Nawet nie jakiegoś bo wydaje mi się że głównym problemem był wygląd mojego nowego znajomego.

— Mam jeszcze jedną sprawę..

— Hmmm — kiedy odpowiedział na moją zaczepkę kłopotliwe podrapałam tył swoje głowy.

— Chodzi mi o tą akcję z Colem, przez ciebie poczułam się strasznie zażenowana. — Po usłyszenia mojej wypowiedzi młody przewrócił oczami.

— Co ja mam ci powiedzieć Madie, ten chłopak mi się nie podoba i tyle. Fakt może zareagowałem zbyt impulsywnie, ale nie miałem złych intencji.

— Ta , rozumiem..

Nasz mały spacer pochłonął naprawdę dużo czasu więc po dokończeniu rozmowy postanowiliśmy wrócić do domu.

Na Greenwich Street byliśmy około piętnastej trzydzieści więc zdążyłam się szybko przebrać w biały T-shirt z nadrukiem i zwyczajne jeansy. W między czasie ustaliłyśmy z Agnes, że spotkamy się na miejscu właśnie o szesnastej, a ja dopiero się ubrałam.

Kolejnym problemem było moje stare auto, które szczerze mówiąc jeździło tylko dzięki mocy bożej.

Pospiesznie wsiadłam do przestarzałej wersji białego Audi A1 i pojechałam w stronę centrum.
Sam dojazd nie był długi po zajął mi on około piętnastu minut i tak byłam spóźniona.

— Słoneczko, tak cię przepraszam, ale znasz mnie — uśmiechnęłam się przepraszajaco — człowiek spóźnienie..

— E tam, nie ma sprawy. Opowiadaj co tam u ciebie? — piękna brunetka oparła swoją brodę na dłoni.

— Po staremu nic szczególnie cieka..

— Nic ciekawego tak.. jasne, a ten wysoki przystojniak — Age sugestywnie poruszyła drzwiami

— Kells, oh długo by opowiadać. W skrócie poprostu najlepszy koleś jakiego poznałam.

Naprawdę był najlepszy. Do tej pory w każdej sytuacji mogłam liczyć na jego pomoc. Był miły i opiekuńczy mimo to że znaliśmy się zaledwie kilka dni. Tak czy inaczej nie chciałam mówić jej o relacji jaka była między nami bo jednak mogła by uznać mnie za naiwną wartatkę której coś nie styka.

— A ten twój Finn?? — sprawnie odbiłam piłeczkę.

— Finn bardzo dobrze. Poznałam go na naszej ostatniej imprezie, dokładnie wtedy kiedy ty z Colsonem pojechałas do szpitala.. — tutaj trochę posmutniała.

— Ej mała wszystko ok. Nie mam ci nic za złe, w końcu trochę się napiłyśmy, a co za tym idzie wszystko zostało wybaczone i zapomniane. — Miło było patrzeć jak Agnes odetchnęła z ulgą.

— Cieszę się, że wszystko jest w porządku, ale wracając do Finna. Dałam mu swój numer, a potem spotkaliśmy się parę razy. No to chyba na tyle. — brunetka zachichotalam nerwowo

— W takim razie gratulacje.

Chciałam jeszcze powypytywać ją o Collins'a, ale naszą rozmowę przerwał dźwięk otrzymanej wiadomości.

Colson
Cześć kochanie, przepraszam, że wcześniej nie napisałem, ale miałem do załatwienia mnóstwo spraw , możemy pogadać? :(

Madie
Spokojnie, rozumiem mogę zadzwonić do ciebie za chwilę? Bo aktualnie pije kawę razem z Morgan :*

Colson
Jasne, będę czekał :**

Dobra Agnes będę spadać, zgadamy się jeszcze wieczorem — wstałam aby dać jej pożegnalnego buziaka w policzek.

— Jasne do zobaczenia — odwzajemniła całusa, a ja szybko wybiegłam przed lokal.

Madie
Halo Colson? Już jestem..

Colson
Nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłem za twoim głosem...

I hated the most, so I keep my hatred close Let me know that I have smoke, so much bread that I have to boast This torch will turn you into a toast I'm like this G I do not keep this gun on me Ay, I'll beat your ass, you try to push me And I keep all these locks under me I have a bitches, like I have a whistle on me

*swoją drogą chciałam się pochwalić że jedenastego września jadę na koncert Colsona, który będzie w Warszawie. No i jak nie trudno się domyślić jestem bardzo zadowolona!!!/ Śmiesznie się złożyło bo zanim opublikowałam tą książkę koncert się odbył , wiec pochwałę się po raz drugi. Dotykałam Colsona i przez chwile z nim rozmawiałam AAAAAA

darkness overwhelms usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz