Sala gimnastyczna zdawała się być pusta w momencie kiedy granatowłosy mulat rozsunął drzwi prowadzące do jej środka. Rozejrzał się dookoła, z myślą, że mógłby poprzysiąc, że jeszcze kilka sekund temu słyszał odgłos kozłowania.
Pokręcił zamaszyście głową. Nie powinien słuchać głupiego gadania Satsuki. To zawsze się źle kończy. Przecież wiadomo, że duchy nie istnieją, a on nie potrzebnie się nakręcał.
- Witam- usłyszał bezbarwny głos, lecz nie dostrzegł nikogo. Krzyknął więc głośno i skulił się na podłodze- Kim jesteś?- zapytał głos zza jego pleców, więc ten obrócił powoli głowę. Dostrzegł niewysokiego błękitnowłosego chłopaka. Nieznajomy odezwał się ponownie- Aomine-kun?
***
- Więc to ty jesteś tym duchem nawiedzającym sale gimnastyczną?- zapytał nie kryjąc rozbawienia.
- Trenuję po godzinach- odparł Kuroko z obojętnym wyrazem twarzy
- Nieźle!- zachwycił się- Nawet nieliczni z pierwszego składu to robią- zamyślił się, ale tylko na chwilę- Postanowiłem. Będę z tobą trenował.
- Jesteś pewien.- zapytał niższy z ledwo słyszalnym zdziwieniem. Jago twarz w dalszym ciągu nie wyrażała żadnych emocji
- Tylko fajni ludzie grają w koszykówkę- wystawił pięść do żółwika, a Kuroko pierwszy raz od dawna poczuł się jakby przestał być niewidzialny.
***
- Aomine- kun- zaczął nie spoglądając nawet na przyjaciela- Rozmawiałem z trenerem i... i zdecydowałem się odejść z drużyny- powiedział na jednym wydechu
- Co? O czym ty mówisz? Dlaczego?- oburzył się wyższy
- Kocham koszykówkę.- powiedział podnosząc w końcu wzrok. Jego oczy były opuchnięte- Jednak w żaden sposób nie przysłużę się drużynie.- wyznał ponownie opuszczając wzrok.
- Nie ma bezużytecznych zawodników- powiedział poważnie Aomine, co zmusiło Kuroko do ponownego podniesienia wzroku- Starania nie zawsze przynoszą skutek, ale jak się poddasz to będzie koniec.- Kuroko wpatrywał się w niego przez chwilę. Do puki panującej ciszy nie przerwał czyjś głos.
- Aomine!- Kuroko spojrzał w stronę trójki chłopców zmierzających w ich stronę- Ostatnio coś cię nie widziałem. Więc tutaj się zaszyłeś?- zatrzymał się przed ciemnoskórym, nie spoglądając nawet w stronę błękitnowłosego. Jak zwykle....
- Tak. Na tamtych salach jest za ciasno. -wyjaśnił obojętnie- Zawsze we dwóch tu trenujemy.
- We dwóch?- dopiero po tych słowach czerwonowłosy zwrócił uwagę na Tetsuye. Wpatrywali się w siebie przez chwilę- Nawet interesujący. -powiedział po chwili- Wybaczcie, chciałbym z nim przez chwilę porozmawiać
***
- Wykorzystać nikłą prezencje? Czy to w ogóle możliwe?- Odezwał się w końcu po wypowiedzi Akashiego
- Niestety, tylko tyle mogę ci pomóc- sięgnął po swoją torbę i przerzucił ją przez ramię- Przyjdź kiedy znajdziesz odpowiedź.- powiedział po czym minął go i wyszedł z sali bez słowa pożegnania, zostawiając Kuroko samego sobie.
Chłopak spojrzał na piłkę trzymaną w dłoniach i uśmiechnął się delikatnie. 'Nie wolno mi się poddać.' Pomyślał, po czym nastawił się do rzutu. Wziął głęboki wdech. Jeden. Drugi. I rzucił. Wpatrywał się w powolny lot piłki i w to jak odbija się od obręczy. Zawiedziony nieco podbiegł do niej i rzucił jeszcze raz...

YOU ARE READING
Tonę [Kuroko no Basket]
FanfictionTonę... Z każdym dniem zatapiam się coraz głębiej, a wy... Wy tego nie widzicie. Pomagałem wam wszystkim... Pomagałem wam wszystkim wypłynąć, wypychając was ku górze i samemu tonąc coraz głębiej w niekończącej się otchłani... Brak mi już sił...Jest...