Od zawsze wiedział, że jest niczym innym jak potworem i nikt po niego nie przyjdzie, nie zabierze do domu, nie przytuli, nie powie „kocham cię".
Potworów nie wolno kochać...
Potwory nie mogą pożądać miłości...
Wierzył w te słowa i jak mantrę powtarzał każdego dnia, każdej nocy. Musiały być prawdziwe, skoro nikt nigdy nie przyszedł, żeby go zabrać i pokochać. Musiał być potworem, jak to ludzie w wiosce mawiali. Wszystko nagle zmieniło się w piąte urodziny, gdy został wezwany do gabinetu Hokage. Spodziewał się dostać w skórę lub być okrzyczanym, że znów zrobił coś, co tak naprawdę nigdy się nie wydarzyło, a takich sytuacji było naprawdę wiele. I choć Hokage nigdy nie skrzyczał go, ani nie uderzył, to chłopiec jedynie czekał na ten moment, im starszy się stawał.
Nieśmiało zajrzał do biura Hokage, a w jego głowie przewijały się najczarniejsze scenariusze. Przekrzywił niepewnie głowę w bok, widząc, że staruszek nie jest w pomieszczeniu sam. Przy biurku stała młoda kobieta o płomiennych włosach i przenikliwych niebieskich oczach, ubrana w typowy czarny strój ninja i kamizelkę chūnin'a.
- Jestem tego świadoma, Hokage-sama. - Miała przyjemny, ciepły głos. - Ale chcę podjąć to ryzyko. Jestem...
Nie dokończyła, bo drzwi skrzypnęły głośniej. Naruto spłoszony uniósł ramiona, gdy spojrzenie kobiety spoczęło na nim. Zlękniony chciał szybko uciec i wydusić przeprosiny, ale uśmiech, jakim go obdarowała sprawił, że na chwilę stracił władzę w nogach. Podeszła i przyklękła, wyciągając rękę w jego kierunku.
- Cześć, Słońce.
Nie rozumiał co to oznaczało. Był pewien, że zostanie skarcony i zabrany do więzienia, o którym tyle ludzi mówiło, że tam właśnie trafi. Jednak nie czuł przy niej strachu, a coś zupełnie innego. To było jedno z uczuć, których nigdy nie poznał i sam nie potrafił nazwać. Nie mógł ich poznać, więc nie mógł ich znać.
- Nie rozumiem... - Wydusił cicho.
- Przyszłam zabrać cię do domu. Od dziś jesteś tylko mój.
- Dlaczego?
- Chcę, żebyś był moim Słońcem. - Położyła dłoń na jego policzku. Była ciepła. - Zamieszkaj ze mną, bądź tylko mój, a ja tylko twoja. Co ty na to?
Patrzył w jej ciemnoniebieskie oczy i zaraz opuścił głowę. Nieśmiało podszedł i uwiesił się na szyi kobiety, a ona zakleszczyła ręce na jego drobnym ciałku. Była ciepła, czuła, pachniała różą i fiołkami, które od tamtego dnia stały się jego ulubionymi kwiatami.
- Chodźmy do domu, Słońce.
Dom...
Kolejne słowo, które dotychczas było dla niego kompletnie obce. Miał swoje maleńkie mieszkanko od przeszło roku, gdy został wyrzucony z sierocińca, ale to nie był dom. To było tylko miejsce, gdzie mógł się schronić przed światem i rozważać, co przyniesie kolejny dzień. Klatka o formie mieszkania, ale na pewno nie dom.
CZYTASZ
So DARKNESS I Became
Fanfiction„Jestem tym, czego chcieliście się obawiać, więc czemu teraz żałujecie swoich czynów?" -Naruto