Ziewnęła potężnie i spojrzała na drogę przed bramą wioski. Nie lubiła takich poranków, ale misja to misja i nic nie mogła na to poradzić. Miała tylko nadzieję, że tym razem Sensei nie spóźni się i zaczną pierwszą prawdziwą misję o czasie. Zerknęła na Sasuke, który wyglądał na równie znudzonego co ona, a może był tylko zamyślony? Tego nie wiedziała na pewno, a kiedy postanowiła zacząć wątłą rozmowę, pomiędzy nimi w kłębach dymu pojawił się Kakashi. Spojrzał na dwójkę podopiecznych i uśmiechnął się pod maską.
- Yo! Jesteście gotowi?
- Wyruszamy bez Naruto? - Sakura zamrugała zdziwiona. - Misje rangi D, to nie problem, ale to jest poza murami wioski, więc myślałam, że będzie zadowolony...
- Myślę, że to nie będzie problem. - Kakashi wydawał się dziwnie zadowolony, gdy zerknął nagle w prawo. - Ktoś chyba go przekonał do tej misji.
Sakura zwróciła wzrok tam, gdzie Kakashi i zrobiła wielkie oczy. Sasuke zaś ukrył zaskoczenie, choć było to nieco trudne. W ich stronę szedł budowniczy Tazuna i zniechęcony życiem Naruto, który wyglądał jakby nie obchodziło go, że jednak wybrał się na niby misję. Starszy mężczyzna wydawał się za to bardzo zadowolony z siebie. Jeżeli to on przekonał Naruto, to jak tego dokonał?
Sakura z niedowierzaniem dotknęła palcem ramienia blondyna, a on odtrącił jej rękę z wyraźną złością.
- Czego? - Warknął. - I nie dotykaj mnie, chyba że chcesz stracić rękę...
- Przepraszam! - Uniosła obronnie obie dłonie. - Jestem po prostu zaskoczona, że jednak się zjawiłeś. - Przyznała ostrożnie, a gdy uniósł brew, dodała. - No wiesz, w końcu to nie misja samobójcza ani nic, więc myślałam, że...
- Daj temu spokój. - Mruknął. - Przynajmniej wyrwę się na jakiś czas z wioski...
- Skoro tak... - Sakura zerknęła na budowniczego z zamysłem i nachyliła się z konspiracyjnym szeptem. - Co pan mu powiedział, że zgodził się iść z nami?
- Kompletnie nic. - Staruszek uniósł ręce w górę z niepewnym uśmiechem. - Pojawił się dziś rano przed drzwiami motelu, w którym się zatrzymałem i dał mi dziesięć minut na zebranie się do wyjścia. - Potarł kark z ciężkim westchnięciem. - Nie miałem szansy dokończyć śniadania.
- Skoro jesteśmy w komplecie, to może ruszymy już? - Naruto uśmiechnął się uroczo. - No wiecie, zanim postanowię samodzielnie wyruszyć i kogoś uszkodzić albo zabić.
Sakura natychmiast spięła się, a Sasuke ledwie powstrzymał grymas, gdy poczuł nieprzyjemny skręt żołądka. Żadne z nie chciało wejść Naruto w drogę, zwłaszcza gdy robił uroczą minę niewinnego dziecka, bo to zwiastowało bardzo bolesną i długą śmierć.
- Naruto ma rację, powinniśmy już wyruszyć w drogę. - Kakashi położył dłoń na głowie Naruto, za co został obdarowany warknięciem. - Panie Tazuna, niczego pan nie zapomniał?
- Wszystko, czego potrzebuję jest tutaj. - Starzec uniósł tobołek, po czym zawiesił go na ramieniu. - Możemy wyruszać.
CZYTASZ
So DARKNESS I Became
Fanfiction„Jestem tym, czego chcieliście się obawiać, więc czemu teraz żałujecie swoich czynów?" -Naruto