[Tom 1] #4#

1.9K 156 109
                                    

Ziewnęła potężnie i spojrzała na drogę przed bramą wioski. Nie lubiła takich poranków, ale misja to misja i nic nie mogła na to poradzić. Miała tylko nadzieję, że tym razem Sensei nie spóźni się i zaczną pierwszą prawdziwą misję o czasie. Zerknęła na Sasuke, który wyglądał na równie znudzonego co ona, a może był tylko zamyślony? Tego nie wiedziała na pewno, a kiedy postanowiła zacząć wątłą rozmowę, pomiędzy nimi w kłębach dymu pojawił się Kakashi. Spojrzał na dwójkę podopiecznych i uśmiechnął się pod maską.


- Yo! Jesteście gotowi?


- Wyruszamy bez Naruto? - Sakura zamrugała zdziwiona. - Misje rangi D, to nie problem, ale to jest poza murami wioski, więc myślałam, że będzie zadowolony...


- Myślę, że to nie będzie problem. - Kakashi wydawał się dziwnie zadowolony, gdy zerknął nagle w prawo. - Ktoś chyba go przekonał do tej misji.


Sakura zwróciła wzrok tam, gdzie Kakashi i zrobiła wielkie oczy. Sasuke zaś ukrył zaskoczenie, choć było to nieco trudne. W ich stronę szedł budowniczy Tazuna i zniechęcony życiem Naruto, który wyglądał jakby nie obchodziło go, że jednak wybrał się na niby misję. Starszy mężczyzna wydawał się za to bardzo zadowolony z siebie. Jeżeli to on przekonał Naruto, to jak tego dokonał?


Sakura z niedowierzaniem dotknęła palcem ramienia blondyna, a on odtrącił jej rękę z wyraźną złością.


- Czego? - Warknął. - I nie dotykaj mnie, chyba że chcesz stracić rękę...


- Przepraszam! - Uniosła obronnie obie dłonie. - Jestem po prostu zaskoczona, że jednak się zjawiłeś. - Przyznała ostrożnie, a gdy uniósł brew, dodała. - No wiesz, w końcu to nie misja samobójcza ani nic, więc myślałam, że...


- Daj temu spokój. - Mruknął. - Przynajmniej wyrwę się na jakiś czas z wioski...


- Skoro tak... - Sakura zerknęła na budowniczego z zamysłem i nachyliła się z konspiracyjnym szeptem. - Co pan mu powiedział, że zgodził się iść z nami?


- Kompletnie nic. - Staruszek uniósł ręce w górę z niepewnym uśmiechem. - Pojawił się dziś rano przed drzwiami motelu, w którym się zatrzymałem i dał mi dziesięć minut na zebranie się do wyjścia. - Potarł kark z ciężkim westchnięciem. - Nie miałem szansy dokończyć śniadania.


- Skoro jesteśmy w komplecie, to może ruszymy już? - Naruto uśmiechnął się uroczo. - No wiecie, zanim postanowię samodzielnie wyruszyć i kogoś uszkodzić albo zabić.


Sakura natychmiast spięła się, a Sasuke ledwie powstrzymał grymas, gdy poczuł nieprzyjemny skręt żołądka. Żadne z nie chciało wejść Naruto w drogę, zwłaszcza gdy robił uroczą minę niewinnego dziecka, bo to zwiastowało bardzo bolesną i długą śmierć.


- Naruto ma rację, powinniśmy już wyruszyć w drogę. - Kakashi położył dłoń na głowie Naruto, za co został obdarowany warknięciem. - Panie Tazuna, niczego pan nie zapomniał?


- Wszystko, czego potrzebuję jest tutaj. - Starzec uniósł tobołek, po czym zawiesił go na ramieniu. - Możemy wyruszać.

So DARKNESS I BecameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz