Rozdział 2

674 50 6
                                    

Albus pov.

Siedziałem w wielkiej sali, przy stole slytherynu, czekałem na jedzenie nie słuchając dyrektorki. Byłem głodny, ale nie miałem ochoty jeść. Myślałem o tej całej popapranej sytuacji w której się znalazłem, może Scorpius jednak faktycznie nie chce mnie odrzucić? Jeszcze tydzień temu razem dobrze się bawiliśmy nad morzem, a teraz? Spojrzałem na niego, siedział całkiem niedaleko mnie. Zdziwiłem się, widząc że nie słucha uważnie słów Mcgonagall, a jego wzrok lata po całej sali. Zatrzymał się na chwilę gdzieś przy stole gryfonów, pewnie na Rose, a później spotkał się z moim własnym spojrzeniem. Odwróciłem głowę. W tym momencie na sali ludzie zaczęli klaskać i pojawiło się jedzenie. Nałożyłem sobie hamburgera, swoją drogą pierwszy raz widziałem żeby podawali je w Howgarcie, zatopiłem w nim zęby, był pyszny.

- Dobry? - Usłyszałem pytanie, ale stwierdziłem że to nie do mnie i jadłem dalej.

- Halo, Albus, mówię do ciebie! - Gwałtownie odwróciłem głowę, przez co zakrztusiłem się. Kaszlałem dosyć mocno, i moja twarz powoli zaczynała się robić czerwona. "Tajemniczy rozmówca" poklepał mnie po plecach, a ja wreszcie przełknąłem burgera. Przyjrzałem się uważnie jego twarzy. Szatyn, kręcone włosy, niebieskie oczy. Skądś go kojarzyłem, ale nie mogłem sobie przypomnieć skąd. Chyba wyczytał to z mojej twarzy bo się przedstawił;

- Terry Calem, czwarty rok, slytheryn. Jestem w naszej reprezentacji quiditcha a znamy się, bo kiedyś chcieliście z twoim przyjacielem ukraść mi sowę. - Zaśmiałem się na to wspomnienie, oczywiście nie chcieliśmy ukraść tej sowy, była zadziwiająco podobna do puchacza Scorpiusa, a my chcieliśmy wysłać list. Sowa Terry'ego jednak nie chciała współpracować - nadal mam bliznę na małym palcu.

- Już poznanaję, sorry. Burger przepyszny!

- Nie ma sprawy, a skoro jest pyszny, no to trzeba spróbować. - To mówiąc nałożył sobie chyba największego burgera, i sporą ilość frytek. Zaczęliśmy gadać. O nauce, o jedzeniu, o siostrach i braciach.  (Okazało się, że Terry ma aż piątkę rodzeństwa!) Było naprawdę przyjemnie. Tak się zagadałem, że nie zauważyłem trójki chłopaków którzy zbliżali się w naszą stronę.

- Terry, idziesz? - Zapytał jeden z nich. Pomyślałem że to jego przyjaciele.

- Tak, jasne. Pa Albus! - Ostatnie krzyknął przez ramię odchodząc ze swoimi przyjaciółmi. Pomyślałem że może ten rok nie będzie taki zły jeśli poznam choć kilka takich osób jak Terry, ale później przypomniałem sobie platynowe włosy, stalowo szare oczy i uśmiech który zawsze poprawi mi humor...

===================================================
Hej! Jak mówiłam (pisałam) że będzie, tak jest. Co prawda nie ma tu za dużo słów, i tak jak poprzedni szybko się czyta, ale to był po prostu idealny moment żeby skończyć. Klasyk, ale zostawcie może gwiazdkę lub komentarz. Lub to i to. No cóż, widzimy się niedługo! (Mam nadzieję)
Pa!
@narutoismydream

Malfoy Zawsze Przynosi Kłopoty I ScorbusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz