Dni mijały a ja przyzwyczaiłem się do spokojnego towarzystwa pielęgniarki i pustego pomieszczenia szpitalnego. Przybrałem na wadze i czułem się coraz lepiej, właściwie już wyszedłem. Czułem się zupełnie dobrze i po podziękowaniu Pani Pomfrey opuściłem skrzydło. Wyszedłem w południe, ponieważ była niedziela i nie miałem lekcji. W dormitorium zauważyłem że moje łóżko jest czyste i pościelone, mimo że zostawiłem je w bałaganie. Pewnie przeszkadzało chłopakom, choć to w sumie dziwne bo zawsze mieli na bakier z porządkiem, cóż, może wydorośleli. Wziąłem krótki prysznic żeby pozbyć się szpitalnego zapachu i zszedłem do pokoju wspólnego, z zamiarem pouczenia się. Przez te kilka dni w szpitalu codziennie rano znajdywałem zadania domowe oraz notatki z lekcji, wielokrotnie pytałem uzrowicielki kto je przynosi ale milczała jak grób. Zacząłem je przeglądać, bo w szpitalu nie miałem na to sił. Zauważyłem że były bardzo czytelne i ładnie napisane. Coś mi przypominały, miałem wrażenie że już kiedyś widziałem ten niesamowity charakter pisma, ale nie mogłem sobie przypomnieć kiedy i gdzie. Wyjąłem zwój pergaminu i zacząłem pisać odpowiedź na pytanie do zadania domowego. Po niecałej godzinie miałem już odpowiedzi na połowę pytań z transmutacji, wszystkie z eliksirów i jedno z historii. To naprawdę nieźle, zwłaszcza jak na mnie. Zauważyłem że pokój pustoszeje, zdziwiłem się, bo do kolacji zostalo jeszcze trochę czasu a nie było specjalnie ciepło żeby wychodzić na błonia. Mój wzrok padł na grupkę wychodzących ludzi ubranych w szaliki i czapki w barwach mojego domu, w rękach mieli banery. No tak! Dzisiaj mecz między slytherynem a gryffindorem. Ludzie mają bzika napunkcie quiditcha. Żeby cały dom wychodził oglądać jak ludzie latają na miotłach i przerzucją piłkami przez obręcze... tata i James potrafią gadać o tym sporcie godzinami, kto gra w jakiej drużynie, kto przechodzi do innej i za ile galeonów. Mogą opowiedzieć większość mistrzostw, i to ze szczegółami. Najgożej, jeśli mama, grająca zawodowo, włączy się do rozmowy, wtedy to już po ptakach.
Mnie nigdy jakoś nie interesował quiditch, nie to że go nie lubiłem, po prostu mnie nie interesował. Chociaż nie zaprzeczę że od kiedy Scorpius zaczął grać, zacząłem chodzić z nim na mecze i dopingować go kiedy grał. Mógł też ze mną porozmawiać o tym sporcie, bo dzięki rodzinie wiedziałem jednak całkiem sporo. Zawsze też bawiło mnie jak bardzo Scorpius się emocjonuje Angielską, szkolną czy światową ligą. Przypomniało mi się zdjęcie które mu zrobilem, kiedy Anglia przegrała w finale mistrzostw świata z Włochami. Oczy ma tam kompletnie wytrzeszczone, usta szeroko otwarte, a brwi podniesione tak wysoko, jak nie widziałem nigdy u żadnego innego człowieka. Zawsze robiłem Scorpiusowi zdjęcia w kłopotliwych sytuacjach. Ostatnie które zrobiłem było w trójce najlepszych, szkoda że tuż po jego zrobieniu wszystko się posypało. Czemu to zrobiłeś Albus? Strzeliłeś focha jak baba z okresem a potem nie umiałeś
wszystkiego odkręcić... głupek! ‐ Walnąłem się książką w głowę. Zdałem sobie sprawę jak bardzo mi go brakuje w mojej codzinności. ‐ Głupek ze mnie! Wiedziałem że odpaliłem się tak wtedy, w pociągu przez to jedno głupie imię ‐ Rose. Myślę że Scorp chciał żebyśmy się z nią pogodzili. Pewnie ją namówił aby przestała się na mnie boczyć o dom do którego trafiłem, mnie chciał namówić żebym jej przebaczył. Ale gdyby wiedział co ona tak naprawdę zrobiła, nie miałby nawet zamiaru mnie o to prosić. Brakuje mi dawnego przyjaciela, to fakt. Nienawidzę mojej kuzynki ‐ drugi fakt. Chodzą ze sobą ‐ trzeci i najgorszy fakt. Może mógłbym chociaż wytłumaczyć wszystko ze Scorpem? Przeprosić, podać ręce i naprostować wzystko? No, może nie musimy być znowy przyjaciółmi, chociaż bym chciał, ale pogadać i zapomnieć? Normalnie funkcjonować nie zapadając w dziwną nostalgię kiedy tylko go widzę?Postanowiłem
Pójdę na mecz. Zaczyna się za chwilę, zdążę. Pobiegłem do dormitorium żeby znaleźć szalik i wziąć płaszcz. Wyciągnąłem kufer, rzuciłem na lóżko i zacząłem przekopywać. Wiem że powinien być dawno pusty, ale w tym roku nie rozpakowałem go. Wywalając kolejno rzeczy z kufra, usłyszałem otwieranie drzwi. Zamarłem na chwilę.
CZYTASZ
Malfoy Zawsze Przynosi Kłopoty I Scorbus
FanfictionAlbus i Scorpius zaczynają swój piąty rok w Hogwarcie, teraz wszystko ma się zmienić... Wydarzenia które tu następują nie mają żadnego związku z "Przeklętym dzieckiem" Jest to ff o tematyce boy x boy, nie lubisz, nie czytaj! Okładka niedługo z...