- Cherry, gdzie dokładnie jesteś? - zapytał dziewczynę Sweet Pea. Brunetka rozejrzała się po okolicy, mając nadzieję, że nie natrafi spojrzeniem na swojego prześladowcę. Widząc szyld znajomej piekarni, dwie przecznice od Whyte Wyrm, Cherry odetchnęła z ulgą.
- Niedaleko piekarni Schubertów. - powiedziała.
- Dobrze, posłuchaj mnie teraz uważnie. Idź w stronę Whyte Wyrm główną drogą, żadnych skrótów. Ja i Fangs zgarniemy po drodze. Nie rozglądaj się na boki i na Boga, staraj się zachowywać naturalnie. - poinstruował ją Sweet Pea.
Brunetka bezwiednie pokiwała głową i natychmiast zboczyła z trasy, wracając na główną drogę w South Side. Serce waliło jej cholernie mocno, tak że dziewczyna myślała, że przebije jej klatkę piersiową i wyskoczy na asfalt.
- Jones, słuchasz mnie? - wzdrygnęła się, słysząc ponaglający ton głosu Węża.
- Widzę was. Rozłączam się. - powiedziała i natychmiast nacisnęła czerwony przycisk. Schowała telefon do tylnej kieszeni spodni i ruszyła biegiem w stronę zbliżających się Fangsa i Sweet Pea. Gdy tylko odległość między nimi się zmniejszyła, Cherry odetchnęła z ulgą. Natychmiast też zarzuciła Sweet Pea ręce na szyję i przylgnęła do jego torsu. Zaskoczony chłopak stał przez chwilę w całkowitym osłupieniu, po czym otoczył dziewczynę ramionami. Stojący obok Fangs uśmiechnął się pobłażliwie, spoglądając na dwójkę przyjaciół.
- Hej, już wszystko jest w porządku. - powiedział brunet, głaszcząc dziewczynę po plecach. - Ej Jonsey, przestań się mazać.
Cherry odsunęła się od chłopaka. Tusz do rzęs spływał jej po policzkach czarnymi smugami. Dolna warga dziewczyny drżała od powstrzymywanego szlochu. Sweet Pea spoglądał na nią zaskoczony. Nie sądził, że ta zwykle irytująco pewna siebie dziewczyna, rozpłacze się na jego oczach, ponieważ wydawało jej się, że ktoś ją obserwuje. Że ona w ogóle będzie miała wrażenie, że jest śledzona.
* * *
Dwie godziny i kilkanaście butelek piwa później, Cherry wreszcie się rozluźniła. Znajomy klimat Whyte Wyrm i obecność przyjaciół podziałały kojąco na jej zszaragne nerwy. Brunetka siedziała przy jednym stoliku z Toni i Fangsem, zaśmiewając się w głos w opowiadanych przez chłopaka dowcipów. Przyjaciele z niecierpliwością oczekiwali na powrót Sweet Pea, który udał się do baru, aby zaopatrzyć ich w nowe butelki alkoholu i przepadł bez wieści.
- Gdzie go do cholery wywiało? - mruknęła pod nosem Topaz.
Zanim Cherry zdążyła wytoczyć jakąś szaloną hipotezę dotyczącą zniknięcia bruneta, na horyzoncie zamajaczyła jego wysoka postać. Sweet Pea nie był jednak sam. Za nim, ze spuszczoną głową szedł Jughead Jones. W pierwszej chwili Cherry nie rozpoznała brata, tak bardzo zdziwił ją widok Jugheada w kurtce Serpents. Podchmielona Cherry zdecydowanie zaczynała tracić kontakt z rzeczywistością.
- Cherry? Co ty tu robisz? - zapytał ją Jughead, jak tylko podszedł do stolika swoich przyjaciół.
- Piję piwo. - odpowiedziała dziewczyna, uśmiechając się do niego głupkowato. Siedzący naprzeciwko Fangs parsknął śmiechem. Z trójki Serpents miał najsłabszą głowę i aktualnie znajdował się w stanie podobnym do stanu Cherry Mantle-Jones. Jughead uniósł brwi do góry, obserwując swoich przyjaciół z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony był zły na siostrę, że upiła się w Whyte Wyrm. Patrząc jednak z innej perspektywy, nawet cieszyło go to, że jego siostra ma dobry kontakt z innymi członkami Serpents. To znaczyło, że dopóki Black Hood był na wolności, jego siostra mogła liczyć na względną ochronę ze strony członków gangu. Zważywszy na to, co ostatnim czasem wyprawia Reggie Mantle, pomoc Serpents mogła okazać się dla dziewczyny jedynym ratunkiem.
* * *
-Wiesz Sweets. mam pudełko w pokoju pod łóżkiem. - powiedziała Cherry, kiedy razem z brunetem kierowali się w stronę North Side. Wąż spojrzał na nią krzywo. O czym ta dziewczyna znowu bredzi, pomyślał.
- Powiem ci co w nim jest, ale musisz mi obiecać, że nie zdradzisz mojej tajemnicy. - wyszeptała Cherry, chwytając bruneta za ramię. Zaciekawiony Sweet Pea pokiwał twierdząco głową.
- Od kilku tygodni dostaję listy. Bardzo brzydkie listy. Nie do końca rozumiem co w nich jest napisane i kto to robi, ale cholernie mnie to przeraża Sweet Pea. - powiedziała, wzdychając. - Czasami myślę, że The Black Hood urządził sobie na mnie polowanie.
Brunet nie odpowiedział, raz po raz tylko spoglądał na dziewczynę z zamyśleniem. Przez chwilę miał wrażenie, że Cherry mówi prawdę, tak bardzo była przerażona. Natychmiast jednak odsunął od siebie te myśli, zrzucając je na karb nietrzeźwości dziewczyny. W końcu Black Hood na pewno nie polował na Cherry, która była niemal jak ucieleśnienie niewinności.
I być może tak właśnie by było, gdyby mieszkali w Nowym Jorku, a nie Riverdale. Ponieważ w tym mieście, nawet najbardziej porządni obywatele ginęli z rąk morderców. Albo bratali się z nieodpowiednimi ludźmi.
![](https://img.wattpad.com/cover/157674087-288-k286267.jpg)