I (Pisanko o 03:42)

130 10 25
                                    

Minęło kilka lat od odejścia Torda, wybuch robota nic nie znaczył dla mieszkańców Londynu, uznali to za normalną sytuację, a przynajmniej jeden mieszkaniec. Miał na imię Rick, był najwierniejszym żołnierzem Red Leadera, bowiem to on, wymyślił robota, twierdził jednak, że to nie jego wina, czy problem że Tord Larssen nie ma ręki, w końcu to on dał się trafić, jednak Tord nie chciał krzywdzić "przyjaciół" i po prostu odleciał, nie chciał wyrządzić więcej szkód, ale jedyną szkodę którą wyrządził to swoim przyjaciołom, złamał im serca, mieli go za przyjaciela, a zarazem za największego wroga. Larssen nie miał wyrzutów sumienia za to że ich zostawił, czy wyrządził im krzywdę, po paru latach pogodził się z tym faktem. Nie zależało mu już kompletnie na przyjaciołach. Miał ich gdzieś.

***Per. Rick***
(i teraz będzie takie zjebane pisanko bo mój OC ma coś z mózgiem XD WTF od kiedy ja mam OC? Db Rick to mój nowy OC XD dop. Aut.)

Siuuuupppppp do biura szefa :>

Pośpiesznie spojrzałem na zegarek, spóźniłem się już pół godziny, ale to nie moja wina, sam kazał mi przyjść tak wcześnie.
(Tak samo jak ze szkołą 6v6 dop. Aut.)

Podszedłem do drzwi biura szefa i zapukałem, po chwili usłyszałem ciche "proszę" i powoli uchyliłem drzwi.

***Per. Tord***

Jak on zaraz tu nie przyjdzie to-

Usłyszałem pukanie do drzwi, już miałem wstać i wyjebać temu prostakowi który nie raczył przyjść na czas. Powiedziałem ciche "proszę" i ujrzałem tam Ricka, oh... Mój zjebany przegryw znalazł dla mnie czas, jak miło.

– Proszę, proszę... A kogo my tu mamy? – Powiedziałem.

– Mnie. Niech Leader wybaczy za spóźnienie ale miałem bardzo ważny powód!– Odpowiedział.

– Jesteś zbyt leniwy by przyjść na osiemnastą i się nie spóźnić?– zapytałem sarkastycznie.

– Tak!

–Zwalniam Cię.

– Co? Czemu?!?3!$!"!$+2(+3!$?$?%!$+382+;$($(3(2!$!$!9$(2?*;"-+2(29#))38$-;"(29#+

(Właśnie wyładowałam się na klawiaturze, wybacz. Dop. Aut.)

– Wiem że mi ufasz, ja tobie też ale... Dobra, prosto z mostu. Jesteś zbyt leniwy.

– Nie moja wina że taka ma natura, zrobię co chcesz, tylko mnie nie zwalniaj!

– Dobrze... Ostatnia szansa, jeśli mnie zawiedziesz zostaniesz zamordowany, jasne?

***per. Rick***

Ostatnia szansa...?

– Dobrze...– zgodziłem się, na co Leader pokazał mi zdjęcie szatyna w niebieskiej bluzie i z całymi czarnymi oczami, to było dosyć przerażające.

– Znajdź i przyprowadź mi go, jego i jego dwóch przyjaciół.– Powiedział jakby mnie miał wzrokiem zabić, pokazał mi jeszcze dwa zdjęcia, które ukazywały bruneta w zielonej bluzie i rudzielca w fioletowej, co oni mają taki fetysz z tymi bluzami?

– Ten rudy wygląda jak z minecrafta– Powiedziałem żartobliwie.

– Wiem. – Powiedział na co, zaczęliśmy się śmiać i wyobrażać sobie rudego w świecie magii i sześcianów.

– Gdzie mogę ich znaleźć? Jakieś pomysły?

– Rick, nie jestem od pomagania tobie, to ty jesteś od pomagania mnie i wykonywania moich rozkazów.

– Kiedy mam zacząć poszukiwania?

– Jutro o szóstej. Masz wstać, Paul poinfomuje mnie o tym czy wychodziłeś z bazy, ma dyżur.

– Mam się wtopić w ludzi?

– No oczywiście, Yanov przyniesie Ci jakieś normalne ubrania.

– Tak jest, sir!

– Do jutra.

– Do jutra, sir!– zasalutowałem i wyszedłem, ale z niego sztywniak.

Zacząłem iść w stronę swojej celi, która przypominała pokój, tylko zamiast okien były kraty i metalowe drzwi na trzy spusty. O dziwo Leader o mnie dbał, ufał mi i nigdy by mnie nie zabił, wiem że tylko żartuje sobie z tym że to zrobi, bym wykonał jego rozkazy.

Wszedłem do mojego "pokoju" i od razu padłem na łóżko, mimo że spałem osiemnaście godzin, byłem zmęczony, wstałem tylko by iść do Leadera, ale po wczorajszym treningu od dwunastej do dwudziestej trzeciej mam dosyć.

Usłyszałem pukanie do drzwi, pewnie to Patryk z ubraniami dla mnie.

Brunet wszedł do środka i rzucił we mnie ubraniami.

– Wciąż masz do mnie żal oto, że PRZYPADKIEM skrzywdziłem Paula?

–Oh, tak... Przypadkiem przywiązałeś go do krzesła i rozciąłeś mu powiekę scyzorykiem... Naprawdę... To wygląda na istny PRZYPADEK – Odpowiedział.

– Nie moja wina że wyglądał podejrzanie.

– Dla Ciebie masturbujący się Leader do zdjęcia Toma wygląda podejrzanie.

– Żebyś wiedzia- ... Co?! Leader jest gejem?! – Zacząłem się śmiać jak pojebany.

Patryk tylko wyszedł trzaskając drzwiami, już mam haka na Leadera, w końcu ja będę rządził, a on mi służył.

Z myślą o tym poszedłem spać, dość dużo działo się w przeciągu dwóch - trzech godzin.

____________________
Le, jest 04:19 i 695 słów napisałam :c mega mało, jeszcze z tymi co w nawiasach. Jprdl, papa :3

ʟ ᴏ ɴ ᴇ ʟ ɪ ɴ ᴇ s sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz