VII

49 5 1
                                    

***Per. Tord***

Patrzyłem na tego idiote jak biega po całej sali operacyjnej, przecież to tylko strzykawka, ręki mu nie amputuje ten lekarz.

Spojrzałem na lekarza, był zdezorientowany tym co się właściwie dzieje, czarnooki biegał po całej sali operacyjnej, aż w końcu wyskoczył przez okno. Szybko podbiegłem do okna zobaczyć czy żyje, uciekał w stronę lasu. Bez namysłu, wyskoczyłem za nim i biegłem.

Usłyszałem ryk... Nie znowu...

Gdy dotarłem do lasu zobaczyłem krew, sporo krwi. Początkowo myślałem że należy ona do Toma, ale stwierdziłem że Tom nie dałby tak łatwo siebie skrzywdzić. Szedłem za śladami krwi, to co zobaczyłem zdziwiło mnie, bardzo zdziwiło. Siedział tam jakiś rudzielec w fioletowym golfie, oparty o drzewo za nim. Podszedłem do niego, był cały we krwi.

–K-kim jesteś?– zapytał jąkając się zakrwawiony rudzielec, znam ten głos... Tylko skąd?

Nie odpowiedziałem, rudzielec podniósł głowę, zauważyłem charakterystyczną kwadratową jak z minecrafta szczękę.

–Matt?– Zapytałem.

–T-todd... D-dlaczego?

–Hm?

–Dlaczego zostawiłeś Edda? Przez Ciebie... O-on...

–On... Co?– Zapytałem z moim chytrym uśmieszkiem.

–On się zmienił, proszę pomóż mi...– Powiedział, myśli że mu pomogę? On nigdy nic dla mnie nie zrobił, a teraz ja mam mu pomagać? Ha. Żałosne.

–Oczywiście przyjacielu.–Powiedziałem i podałem mu dłoń. No jasne że będę udawać jego "przyjaciela'' żeby Edd się zjawił.

Rudzielec złapał moją rękę i wstał. Próbował iść za mną, ale jęczał, syczał chuj wie co jeszcze z każdym krokiem. Miał złamaną kostkę.

–Nie udawaj węża, Matt.

–Ale ja- shhh...

–Nie. Udawaj. Węża.

Podszedłem do niego, bo był w tyle i objąłem go jedną ręką, w taki oto sposób szliśmy w stronę armii.

–Wiesz może gdzie jest T-tom?

–Ohh... Skądże... Dlaczego miałbym to wiedzieć?

–On... Nieważne...

–Wiesz gdzie jest Edd?

–Tak... Czemu pytasz?

–Gdzie on jest?– Uśmiechnąłem się szyderczo na myśl że mogę go dorwać.

–Nie powiem Ci.

–W takim razie... Nie pomogę Ci i nie odbuduje naszej przyjaźni.

– A więc... On jest...-– Już miał mi powiedzieć ale z krzaków wyskoczyła bestia z czarnym futrem, odnalazł się mój Tommy.

***Per. Tom***

W krzakach ujrzałem małe zawiniątko które świeciło się na zielono, bez namysłu wziąłem je do dłoni i odwinąłem, był tam zielony proszek i napis.
" Tom, jeżeli ty to czytasz, proszek zaprowadzi Cię do nas, to bardzo ryzykowne, ale chce żebyśmy trzymali się razem, nawet jeśli mam narazić społeczeństwo. ~Edd '3 ''

Wziąłem toszkę tajemniczego proszku na palec, za chuja nie wiem jak ma mnie "doprowadzić" do Edda, miałem mętlik w głowie. Z jednej strony chciałem zostać z Tordem, a z drugiej wrócić do Edda. Nie wiedziałem czy być z przyjacielem, czy moim niedoszłym wrogiem.

Te myśli doprowadzały mnie do szału, nie wiem co mam zrobić. Stało się, zmieniłem się w potwora, niby kontroluje to co robię gdy się transformuje, ale on też ma coś do powiedzenia.

Usłyszałem cichy i stłumiony głos, zacząłem biec w tamtą stronę, schowałem się w dość gęstych i wysokich krzakach, słyszałem rozmowę Matta i Torda, głównie szepty Szarookiego, jakby coś knuł. Coś o tym że Edd nigdy nie był jego przyjacielem, może mi się przesłyszało, chociaż wiedziałem że wyostrzył mi się słuch do tego stopnia, by móc usłyszeć najcichszy szept. Wyszedłem z krzaków, gdy zobaczyłem przerażoną minę rudzielca, coś we mnie pękło. Zmieniłem się w normalnego mnie... Przynajmniej do połowy, nadal miałem rogi i fioletowe uszy, w dodatku ogon i czarne jak smoła łapy.

–T-tom?– zapytał z niedowierzaniem rudzielec.

Podszedłem do niego i go przytuliłem, mimo że nie widziałem go kilka dni, one były dla mnie jak wieczność, nie za bardzo za nim przepadałem, ale to było uczucie które było silniejsze ode mnie. Przyjaźń. Teraz potrzebowałem bliskości innej osoby, bliskości mojego przyjaciela.

–Tom. Czemu uciekłeś?– Zapytał rogacz.

–j-ja-– przerwał mi rudy. Kurwa no.

– Zaraz, mówiłeś że nie wiesz gdzie on jest!– Powiedział oburzony rudzielec

szarooki pociągnął nas za rękawy w stronę bazy. W tym czasie gdy szliśmy w jej stronę, rozmawiałem z rudzielcem.

–Ej, pamię-– Przerwał mi rogacz

– "ej" mówi gej.

– Sam właśnie powiedziałeś "ej" pedale.– Ten tylko w odpowiedzi strzelił lenny face'a, na co ja wróciłem do rozmowy z Rudym.

***

Szarooki ciągnął mnie za łokieć do swojego biura, tak samo jak Matta. Postanowiliśmy że usiądziemy, bo nie chce nam się chodzić. Usiedliśmy, a rogacz dalej nas za sobą ciągnął, jestem w stu procentach pewny że chodzi na siłownię.

–Tord, gdzie nas ciągniesz?– Zapytałem

–Tam gdzie shipy nie dochodzą.– Gdy to powiedział pokazał mi palcem na jakąś laske która stała obok, trzymała tabliczkę z napisem "i tak nie zaruchasz".

Przypomniał mi się poranek, gdzie ja i szarooki byliśmy nadzy, nic kompletnie nie pamiętaliśmy z nocy, no ale szczerze powiem że podobał mi się widok nagiego Torda.

Jak doszliśmy do biura szarookiego, ten otworzył drzwi, były one zamknięte na trzy spusty, weszliśmy do środka, Tord usiadł na swoim fotelu, natomiast ja i rudy patrzyliśmy na niego jak na idiotę. Później dopytywał się gdzie jest Edd, rudy nic nie powiedział, ja nadal miałem ten proszek. Może kiedyś mu go dam, jeśli mnie ładnie poprosi.

–Gdzie jest kurwa Edd?

–Nie wiem. –Odpowiedział rudy

–Gadaj ruda pało. przed wejściem gadałeś zupełnie coś innego.

–W-wiem ale... Znienawidził by mnie.

–nie obchodzi mnie to– podszedł bliżej rudzielca i zaczął się wokół niego kręcić.– Nie chcesz żeby było jak dawniej? Żebyśmy byli razem. nie chcesz? Edd by na pewno tego chciał... A więc gdzie on jest?

–on jest w...

P o L s A t

Długo nie było rozdziału, ha ha wiem xd. Krótszy rozdział bo nie mam weny, obiecuje że nadrobie, ale i tak nikt nie czyta tej książki.
A żeby było ciekawej robię tu Q&A, pytania/wyzwania możecie napisać w komentarzu...

O tutaj. →

a ja ide płakać przed lustrem dlatego że jestem dzieckiem XD

ʟ ᴏ ɴ ᴇ ʟ ɪ ɴ ᴇ s sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz