\\ Rozdział wstępnie sprawdzony, na pewno, w późniejszym, czasie ulegnie większej korekcie, dziękuję za wyrozumiałość! //
Pik, pik, pik.
Ciche tykanie było elementem jednego z najgorszych scenariuszy, jakie Filip i Kamila mogli w tym momencie wymyślić. Oboje przerażeni, bladzi i spoceni z nerwów. Chłopak bał się spojrzeć na swoją nogę, która piekła go niesamowicie. Zdenerwował się tym wszystkim do tego stopnia, że nawet nie odczuwał jednej setnej bólu, jaki powinien.
- T-to bomba? - zapytała Kamila, patrząc niepewnie w stronę towarzysza.
- Najprawdopodobniej tak, musimy ewakuować szpital... - zaczął Filip, czując jak powoli traci siły. Nie mieli zielonego pojęcia, co zrobić w takiej sytuacji. Był już prawie wieczór, a szpital powoli, samoistnie pustoszał, o ile nie pomogli w tym ludzie z bronią.
- Jak chcesz to zrobić, idioto?
- A jak myślisz? Przecież nie wbiegnę tam i nie będę krzyczał: Ej pod szpitalem jest bomba! Spadać stąd albo wszyscy zamienimy się w konfetti! - powiedział ironicznie, dając duży nacisk na ostatnie słowo.
- To chyba nie jest odpowiedni moment na żarty, Malinowski! Musimy coś wymyślić!
- A myślisz, że co teraz robię?!
Dziewczyna spojrzała z politowaniem na nowego kolegę i uniosła dłonie w geście rezygnacji. Nie mieli zbyt wiele opcji, pozostaje im ewakuacja ludności ze szpitala lub rozbrojenie bomby. Ani ona ani tym bardziej Filip nie nadawali się na saperów.
- A może tak; wrócimy się na górę i włączymy alarm przeciwpożarowy? - zaproponowała, ciesząc się, że coś tak prostego może, choć troszkę, opóźnić zagładę ludzkości. - Przecież ci zamachowcy nie przewidzieli wszystkiego... Chyba, że nie chodzi im o zabicie ludzi, mogli ich ewakuować. Wiesz, co jest trzymane w archiwach, prawda? Wyniki sekcji.
- Sugerujesz, że chcą pozbyć się dowodów? - wysapał, słabnąc jeszcze bardziej - Może to oni zabrali ciało Damiana? Kukła była tylko dla zmyłki, a my robimy tutaj za jedynych światków! Jak myślisz? Co? Dlaczego tylko „słaba" kobieta była na zmianie? Łatwiej byłoby wykończyć ciebie niż rosłego mężczyznę.
- Czyli... Oni nie wiedzą, że byłeś ze mną, nie? Miałeś kaptur, więc na kamerach przypominałeś cień. Uciekaj stąd, pewnie i tak zaraz się wykrwawisz. Co prawda nie zranili tętnicy, więc masz jakieś szanse, ale widać, że daleko nie zajedziesz. Polują na mnie, a nie na ciebie. Grzeczni chłopcy powinni wrócić do domu, Filip.
- Żartujesz sobie? Nie po to dałem się postrzelić, żeby teraz uciekać! Idziemy do przodu. Nie wiem, ile mamy czasu, ale słuchaj... Jeśli tu zostaniemy, zginiemy oboje.
Kamila nic więcej nie odpowiedziała, pomogła chłopakowi iść dalej. Teraz stanowili jedną, szaloną drużynę, co prawda dość nietypową, ale musieli sobie pomagać. Korytarze powoli rozmywały się a powietrze można było kroić nożem. Nietypowa mgła przyprawiła ich o dreszcze. Zapach był nieprzyjemny, jednak wyjątkowo kojący. Robili się senni.
- Zakryj usta. - poinstruował dziewczynę, samemu przyciskając chusteczkę, którą miał w torbie, do ust i nosa. - Coś jest nie tak.
Jeśli cokolwiek w takim miejscu mogło być w porządku to tutaj zdecydowanie dało się wyczuć napięcie. Szli niemal na oślep, kierując się jedynie intuicją. Co jakiś czas słyszeli ciche szmery i głosy, wydobywając się z kratek nad ich głowami. Po pewnym czasie nawet z nich przestało dobiegać światło. Wędrówka dłużyła się w nieskończoność.
- Wszystko dobrze..? - zapytał cicho, kiedy mogli normalnie oddychać, oddali się od szpitala, przynajmniej mieli taką nadzieję. Postanowili się tutaj zatrzymać.
CZYTASZ
Poᥣoᥕᥲᥒιᥱ ᥒᥲ Mᥲᥣιᥒყ
Mystery / ThrillerJa to kiedyś napiszę od nowa! " Dobry wieczór, w dzisiejszych wiadomościach poruszymy świeżą, intrygującą sprawę. W ostatnich dniach, dwudziestego trzeciego listopada, na skrzyżowaniu ulicy Marszałkowskiej i Herbacianej znaleziono ciało młodej kobie...