6

1.1K 53 9
                                    

            Cały ranek zastanawiała się jak powiedzieć Andrew o śmierci żony i córki. Zapomniała o swojej zemście, jej Pierce zostawił Rosie, Andrew nie miał już nic. Postanowiła pogrzebać w aktach. Wiedziała, że teraz nikogo nie będzie w archiwach, więc spokojnie tam weszła i znalazła interesujące ją papiery. Nie miała zamiaru tam ich czytać, wróciła do swojego pokoju i tam się do nich zabrała.

Znalazła akapit dotyczący Janette: „Janette Alison Scott, żona agenta Andrew Scott'a, zlikwidowana 14. czerwca 2008 roku, z rozkazu dyrektora Alexandra Pierce'a."

Freya nie czytała dalej, do kartki przypięte było zdjęcie Janette leżącej na podłodze, zapewne z akt policyjnych.

Zamknęła teczkę i położyła ją na stoliku nocnym. Nadszedł czas by przygotować się do ostatniej misji.

Założyła dopasowane, czarne spodnie z wiązaniami na całej długości nogawek i czarny skórzany gorset. Zapinała paski czarnych szpilek, gdy drzwi się otworzyły.

- Agentko Blake, pan Pierce czeka w samochodzie.

- Już idę.

Freya zamknęła za sobą drzwi samochodu i rzuciła Pierce'owi groźne spojrzenie.

- Idziesz na misję, czy na imprezę?

- O ile mi wiadomo, nie będę tam biegać. Mam stać, nie odzywać się i ładnie wyglądać.

- Powiedzmy...

Pierce w otoczeniu kilku facetów w garniturach i jednej kobiety, którą tak naprawdę była Romanoff, wygłaszał wielkie mowy. Freya miała już serdecznie dość tego gościa.

- Wiem, że droga była trochę wyboista i niektórzy z was – spojrzał na Freyę, wyraźnie znudzoną, która bawiła się kosmykiem czarnych włosów. – najchętniej wykopałoby mnie a auta.

'Nawet nie wiesz jak bardzo...' – pomyślała.

- Ale jesteśmy u celu i świat powinien się cieszyć.

Nagle z głośników rozbrzmiał głos, którego Freya tak wyczekiwała.

- Pracownicy T.A.R.C.Z.Y., mówi Steve Rogers. Ostatnio dużo o mnie słyszeliście. Niektórym z was kazano mnie tropić. Czas byście poznali prawdę. T.A.R.C.Z.A. nie jest taka, jak sądziliśmy. Opanowała ją HYDRA. Dowodzi nią Alexander Pierce, ekipy Strike i Wizji też do niej należą. Nie wiem kto jeszcze, ale na pewno tu są.

Freya obserwowała reakcje ludzi w pomieszczeniu. Była to mieszanka przerażenia i zniesmaczenia. Pewność Pierce'a też odrobinę przygasła.

- Ty bydlaku – rzucił jeden z mężczyzn.

W pokoju pojawiło się kilku osiłków z oddziału Strike.

- Aresztujcie go – rozkazał drugi, wskazując na Pierce'a.

Freya chciała działać, pozbyć się Pierce'a i reszty, ale dostała rozkaz – czekaj, dopóki Fury i Romanoff nie dostaną się do akt, a Rogers nie podmieni kart.  No i był jeszcze Bucky. Znów go zresetowali, nie miała czasu go zobaczyć. Nie mogła się tam dostać, nie potrafiła.

- Teraz ja mam władzę.

Czas płynął, a Freya wiedziała, że Bucky walczy ze Steve'm, ale wciąż coś nie pozwalało jej do nich dotrzeć.  Tymczasem Pierce wycelował pistolet w głowę jednego z mężczyzn. Freya ostrożnym ruchem nadgarstka przytrzymała jego dłoń, dając Natashy czas na reakcję. Rozluźniła chwyt, a Nat szybko przejęła pistolet i wycelowała go w Pierce'a. Zdjęła maskę i rzuciła ją na podłogę.

- Przeprasza. Czy weszłam panu w słowo?

- Blake! – Odwrócił się do niej gwałtownie. – Miałaś pomagać!

Sapphire WitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz