5

1K 50 7
                                    

            Następnego dnia Freya obudziła się wcześniej. Miała towarzyszyć Pierce'owi na zebraniu w siedzibie T.A.R.C.Z.Y. i pomóc powstrzymać przed zamordowaniem połowy ludzkości.

Poprzedniego wieczoru, gdy Andrew zabrał Rosie w bezpieczne miejsce, Freya postanowiła spotkać się z Fury'm.

- Blake?

- Przybywam w pokoju... - rzuciła żartobliwie, unosząc dłonie, gdy Hill i Romanoff wycelowały w nią broń.

- Opuście broń. To ona mnie ostrzegła, dzięki niej zdążyłem to wszystko zorganizować.

- Pierce planuje na jutro coś wielkiego. Użyje algorytmu Zoli, by zabić wszystkich, którzy są mu niewygodni, albo mu się sprzeciwią. Musimy go powstrzymać i zdemaskować.

- T.A.R.C.Z.A. miała... - zaczął Rogers.

- Wiem jak miała działać T.A.R.C.Z.A. i jak działa HYDRA. I uwierzcie mi, nie robię tego z własnej woli, Alexander Pierce ma kogoś, za kogo oddam życie - westchnęła. - Kapitanie Rogers, on cię pamięta... - Steve popatrzył na nią z nutą przerażenia. – Wie, że kiedyś cię znał. Potrzebuje tylko czasu, a tego nie ma, gdy prawie codziennie fundują mu pranie mózgu. Próbowałam w nim trochę pomajstrować, ale Pierce i tak przed każdym zadaniem...

- Wyśle go jutro? – Spytał Steve.

- Tak, do walki z tobą. Dobrze wie, że go nie zabijesz.

- Chce uderzyć w najczulszy punkt – mruknęła Natasha.

- Spróbuję jeszcze przy nim pomajstrować, ale wiele nie obiecuję. Pierce pewnie znów... mniejsza z tym. Bądźcie gotowi. Jutro w siedzibie T.A.R.C.Z.Y. będę z nim. Postaram się pomóc.

Freya usiadła na łóżku i wspomniała wczorajszą rozmowę z Bucky'm.

- Przepraszam... - jęknęła, gdy weszła do celi. – Nie potrafiłam zmniejszyć bólu.

- To nic. Ty też krzyczałaś... Wcześniej... Co to...?

Freya odpięła pasy i rozmasowała prawy nadgarstek Bucky'ego.

- Twoje wspomnienia. Czasem je widzę, zawsze czuję to, co te osoby.

- Nie chciałem... - spojrzał na Freyę przepraszająco, ta kojąco pogłaskała go po policzku. – żeby cię bolało...

- To nie twoja wina. Taki mój los. Pogadamy o głupotach, czy chcesz trochę odpocząć?

- Położę się, a ty opowiesz jak tu trafiłaś.

- Chcesz tego słuchać? – złapała Bucky'ego za ramiona, podniosła na równe nogi i przeniosła się z nim do jego pokoju.

- To opowiedz o sobie.

- To ta sama opowieść. – Pomogła mu się położyć, okryła go kocem i usiadła obok łóżka. – Tylko inaczej zatytułowana.

- Ale o ile lepiej brzmi.

Był z siebie dumny, że udało mu się sprawić, że Freya się uśmiechnęła.

- Fay... usiądziesz bliżej?

Freya wstała z podłogi i usiadła na łóżku. Bucky oparł głowę na jej udach. Zaczęła głaskać go po włosach.

- Na pewno nic nie wiedzą? – szepnął James.

- Nie... Mogę mówić ci Bucky? Czy wolisz James?

- Może być Bucky.

- Urodziłam się 16. grudnia 91 roku...

Sapphire WitchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz