2

3.7K 217 136
                                    

Na obiad poszłam pełna entuzjazmu. Nadal do mnie nie docierało to, co się stało niecałe pół godziny temu. Nie chciało mi się wierzyć w to, że mogę być tak dobra jak o tym mi powiedzieli. Okularnica zaciągnęła mnie do stolika, przy którym siedziało parę innych osób, a sama usiadła przy stoliku z Kapralem i jego oddziałem.

- Proszę o ciszę! - nagle przerwał posiłek Erwin. - Od dzisiaj, do naszych szeregów dochodzi bardzo utalentowana osoba: [t/i].

Blondyn wzrokiem chciał, żebym wstała i się pokazała reszcie obecnych.

- To ta, o której Ci mówiłem. Widziałem ją w akcji, jest świetna. - Kapral szepnął to do jakiejś rudawej dziewczyny, która siedziała obok niego na tyle głośno, że go usłyszałam, na co ta w sekundę spojrzała na mnie wzrokiem w stylu "zabije cię". Olewając ją, uśmiechnęłam się szeroko do wszystkich, na co zareagowali w podobny sposób. Erwin zażyczył wszystkim smacznego i usiadł spowrotem przy stoliku - zrobiłam to samo. Podczas konsumpcji warzyw na parze poznałam kilka osób. Między innymi dziewczynę, dzięki której się tutaj w ogóle znalazłam - Mikasę. Poznałam też blondaska, od którego podgapiłam używanie sprzętu do trójmanewru - Armina, a także Erena, Ymir, Jeana i Christę. Zajadając się obiadem i w między czasie odpowiadając na pytania nowo poznanych towarzyszy moją uwagę przyciągnął stolik z naprzeciwka, a raczej spoczywający na mnie wzrok Kaprala i rudawej dziewczyny. Patrzyli się na mnie tak, jakby mieli się na mnie zaraz rzucić i pociąć na kawałki, a w szczególności ta dziewczyna. Po skończonym posiłku chciałam się z nią chociażby wymienić imionami, ale szybko "zniknęła" z mojego pola widzenia. Stałam przez chwilę w miejscu rozglądając się za nią, aż nagle poczułam na swoim ramieniu czyjś dotyk.
- [t/i], dzisiaj o 16 mamy trening grupowy. - Powiedział za mną Kapral puszczając moje ramię w momencie gdy się odwróciłam przodem w jego stronę. - Nie musisz na niego przychodzić. Ewentualnie możesz przyjść się poprzyglądać jak to wszystko u nas wygląda. A, i za kilka minut do twojego pokoju przyjdzie ktoś, żeby cię oprowadzić po kwaterze.
- Dobrze, będę czekać. - odpowiedziałam z uśmiechem. Gdy czarnowłosy odszedł ruszyłam do swojego pokoju. Tak jak wcześniej wspominał - po kilku minutach w progu mojego pokoju stanęła rudawa dziewczyna, z dosyć naburmuszoną miną.
- Cześć! Jestem [t/i]. - podeszłam do niej wyciągając rękę.
- Petra. - odpowiedziała dziewczyna podając mi rękę z obrzydzoną miną. - Za co każdy Cię tak zachwala, a w szczególności Levi?
- Levi? - zdziwiłam się, gdy nazwała Kaprala po imieniu. - Podobno dobrze sobie poradziłam z tytanami. Zabiłam ich całkiem sporo na ostatniej "apokalipsie".
- Mhm. - przejechała mnie wzrokiem dziewczyna. - Chodź, mam obowiązek pokazać Ci kwatere.

Po około 15 minutach "zwiedzania" dziewczyna odprowadziła mnie do mojego pokoju.
- Nie spóźnij się na trening, ciamajdo. - rzuciła odchodząc. Ostatnie słowo z jej ust rozśmieszyło mnie i lekko uraziło jednocześnie. Niby śmieszne, ale jednak obelga. Nie miałam pojęcia, dlaczego jest do mnie tak źle nastawiona. Do treningu zostało 10 minut. Skoro miałam się tylko przyglądać innym, a nie ćwiczyć przebrałam się w luźne ubrania. Gdy poszłam na miejsce zbiórki, gdzie czekali już prawie wszyscy rozpętała się "burza".
- W co ty sie ubrałaś? - zapytała mnie chamsko poznana chwilę temu Petra.
- Jej dzisiejszym zadaniem jest przyglądanie się wam jak trenujecie. A za takie teksty zaraz pobiegniecie 50 kółek wokół kwatery. - odezwał się do niej Heichou, spoglądając na mnie przez chwilę.
- Normalny dres, o co ci chodzi? - zapytałam zdziwiona stojąc za Kapralem i opierając się o drewnianą bramkę.

- Nie powinniśmy ocenić jej umiejętności? Może nie jest taka dobra, jak Ci się wydaje. - parsknęła śmiechem rudawa. Miałam ochotę jej przywalić, ale się powstrzymałam.
- Jej umiejętności będą oceniane na treningach indywidualnych, i nie "PRZEZ NAS", tylko przeze mnie i ewentualnie Erwina. - Levi odpowiedział ponownie na jej komentarz nieco zirytowanym tonem.
- Dobra, już się tak nie rzucaj bo Ci żyłka pęknie. - zaśmiała się z niego Petra.
- Zaraz Tobie coś pęknie jak się nie zamkniesz wiewióro. - palnęłam poirytowana, czym wywołałam śmiech kilku osób.
- Ty też sobie nie pozwalaj. - Powiedział do mnie Kapral nie odwracając się w moją stronę. - Odnoszę czasem z wami wrażenie, że trenuje przedszkolaki.
- Nie ty jeden. - odpowiedziała obrażona Petra.
- Służbowo nie jesteśmy na ty. - odpowiedział czarnowłosy, po czym na miejsce zbiórki doszły pozostałe osoby. - Za wasze spóźnienie i durne gadanie, wszyscy 100 kółek wokół kwatery.

Gdy wszyscy w jęczeniu ruszyli w stronę wyznaczonego punktu Kapral do mnie podszedł.
- Dzisiaj po 19 mamy indywidualny trening. No chyba, że wolisz to przełożyć na jutro. - spojrzał na mnie obojętnie.
- Może być dzisiaj. - odpowiedziałam nadal poddenerwowana przez tą wiewiórę.
- Olej Petrę, ona taka jest. - powiedział Levi odwracając wzrok w stronę biegających żołnierzy, poganiając ich.

Po treningu wszyscy zmęczeni wycofali się do swoich pokoi. Nie spieszyło mi się, więc szłam gdzieś na końcu. Tuż za mną szła Petra, która podbiegając do mnie stanęła tuż przedemną blokując mi drogę.
- To przez ciebie musiałam się tak męczyć, a dzisiaj miała być walka wręcz! - podniosła lekko na mnie glos.
- Ej, ej, ej, kochana, to ty pierwsza się na mnie rzuciłaś. - odpowiedziałam lekko oburzona.
- Gdyby Levi Cię nie faworyzował już od pierwszego dnia, to by coś takiego nie miało miejsca. - powiedziała ciszej, na co ze zdziwieniem się zaśmiałam.
- Haha, słucham?
- Nie zbliżaj się do Kaprala! Nawet się nie waż! - powiedziała głośno, a następnie odeszła szybkim krokiem. Stanęłam w miejscu zamurowana. Na jej nie szczęście wszystko widział stojący pare metrów za nami Levi.
- Czemu ona się na Ciebie tak wydarła? - zapytał się mnie obojętnym tonem podchodząc w moją stronę, na co ja wybuchnęłam głośnym śmiechem.
- Ona... Mi.. Mówi.. Że... - próbowałam wydusić coś z siebie płacząc ze śmiechu i przewracając się na ziemię.
- Wstawaj..- powiedział Levi zdziwiony moją reakcją na jego pytanie. Łapiąc się palcem wskazującym i kciukiem prawej ręki za skronie odszedł w stronę kwatery zostawiając mnie w tyle.

ZWIADOWCY [Levi x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz