3

3.2K 210 82
                                    


LEVI POV

O wyznaczonej godzinie wyszdłem na dziedziniec na pierwszy trening z [t/i]. Początkowo razem ze mną miał iść Erwin, bo chciał zobaczyć jej umiejętności. Na szczęście udało mi się go spławić. Nie cierpię prowadzić z nim wspólnych treningów, bo obaj mamy zazwyczaj inne oczekiwania wobec żołnierzy. Na dziedzińcu [kolor włosów] już na mnie czekała. Na szczęście nie była ubrana w dres, tylko w wyznaczony do treningu strój.
- Um.. Dzień dobry? - nieśmiało się przywitała
- Cześć. - odpowiedziałem obojętnie. - Idź po sprzęt do trójmanewru, chcę zobaczyć jak powalasz tytanowe atrapy.
- Macie takie? - zapytała zakładając w tym samym czasie sprzęt, który leżał przy drewnianej bramce.
- Tak, tylko trzeba będzie do nich dojechać konno. - powiedziałem przyglądając się jej, na co ona się do mnie uśmiechnęła. Osiodłaliśmy konie i ruszyliśmy w wyznaczone miejsce. W tym momencie [t/i] okazała się lepsza niż myślałem. Łącznie rozcięła 26 karków. Przez chwilę miałem wątpliwości, czy nie okaże się lepsza odemnie.

READER POV

Cała zdyszana i zmęczona zeskoczyłam z drzewa.
- Kapralu, było 25. - powiedziałam zmęczona.
- 26, liczyłem. - powiedział zaskoczony. - I nie Kapralu, tylko Levi.
- No dobrze... Levi. 26 to dobry wynik, jak na pierwszy raz?
- Teoretycznie drugi. - Dyskretnie się uśmiechnął. - [t/i], zadziwiają mnie Twoje umiejętności. Oczywiście, że 26 to dobry wynik, wręcz świetny.

Uśmiechnęłam się do niego i siadłam na ziemi nadal zmęczona.
- Masz jakąś wodę? - zapytał chłopak siadając obok mnie.
- Nie. Nie sądziłam, że się aż tak zmęczę. - Levi podszedł do swojego konia i wyjął z torby przypiętej do siodła butelkę wody, którą mi rzucił. Podziękowałam i wypiłam prawie całą.
- Trenowałaś wcześniej? - zapytał mnie chłopak siadając obok mnie na lekko wilgotnej trawie.
- Nie licząc korpusu treningowego, to nie. - odpowiedziałam uspokajając zmęczony oddech.
- Jutro z rana mamy grupowy trening. Jeśli chcesz, to możesz do niego dołączyć. - spojrzał na mnie kobaltowooki. - Ewentualnie, nieco później zorganizuje Ci indywidualny ze mną lub Erwinem.
- Myślę, że zdecyduje się na indywidualny. Boję się, że wiewióra się na mnie rzuci. - zaśmiałam się.
- Jaka wiewióra? - zapytał Kapral wymieniając ze mną spojrzenia. - Petra?
- Tak. Po treningu zrobiła mi awanturę, że jestem przez ciebie faworyzowana i, że mam się trzymać od ciebie z daleka. - spojrzałam na chłopaka lekko roześmiana.
- Tch... Nie zwracaj na to uwagi. - westchnął.
- Nie rozumiem?
- Jest we mnie zauroczona i przy okazji zazdrosna, ale to już chyba zauważyłaś. - Przewrócił oczami.
- Aish, po jej zachowaniu pomyślałam, że coś was może łączyć. - spuściłam zawstydzona głowę.
- Nie zrozum mnie źle, ale jedyne co mnie z nią łączy to korpus...i niestety oddział. - spojrzał przed siebie.
- Jak to? Skoro za nią nie przepadasz, to czemu jest u Ciebie w oddziale?
- Ma..dobre umiejętności. - po tym zdaniu nastała niezręczna cisza. -Tch, nie mów jej tego, co chwilę temu powiedziałem.
- Jejku, nie ma problemu. - odpowiedziałam zdziwiona wbijając wzrok w ziemię. - Fakt, jest irytująca, ale złamanego serca nie życzę nikomu.

Po tych słowach chłopak popatrzył na mnie chwilę, wstał z ziemi i wsiadł na konia
- Dobra, wracamy. - powiedział, na co wstałam z ziemi i wsiadlam na [imię konia].
- Chciałbym z Tobą jeszcze przećwiczyć walkę wręcz. - powiedział czarnowłosy galopując obok mnie. Pokiwałam głową twierdząco i przyśpieszyłam. Gdy dotarliśmy do kwatery, pożegnaliśmy się i się rozeszliśmy.

---------------

ZWIADOWCY [Levi x Reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz