Nazajutrz obudzili się zmęczeni opłakiwaniem zmarłego. Samobójca czy nie-samobójca - oni nie widzieli różnicy - oni ją odczuli. Nie zbudził ich chłopiec o geometrycznym uśmiechu, który chwilę później obrywał poduszką za to. Mimo że była to u nich rutyna, nikomu się to nie znudziło. Każdemu pasowało tak, jak jest. A przynajmniej jak było.
Poczuli zapach placków. Jako pierwszy pozbierał się Chanyeol. Baekhyun pomógł mu dobudzić pozostałych i po długich słownych walkach namówić do pójścia na śniadanie.
Zasiedli do stołu w ciszy. Nawet Seokjin zrezygnował z opowiedzenia żartu do kawy. Po samej minie przyjaciół zrozumiał, że to nieodpowiedni czas. Oczywiście, że wiedział, co się wydarzyło, jednak był zdania, iż tak czy inaczej trzeba żyć tak jak poprzednio. Tylko bez tej jednej osoby.
Jedli, nie rozmawiając ze sobą. Każdy był pogrążony we własnych myślach. Jungkook popatrzył po wszystkich, po każdym krześle, aż wreszcie zobaczył to jedno puste miejsce. Momentalnie w jego oczach na nowo zebrały się łzy i krzyknął:
-- Dlaczego najpierw umierają te najlepsze osoby? To niesprawiedliwe!
Z okazji moich urodzin ^^
CZYTASZ
Death || Jikook ✔
Fanfic„-- Dlaczego te najlepsze osoby umierają najpierw? To niesprawiedliwe! -- Tak już widocznie musi być, kochanie. [...] -- Mówił, że w pierwszej kolejności odchodzą te najlepsze osoby. Czemu on nie mógł być tą najgorszą?" Uwagi: angst, fluff, BTS nie...