Poeta bez natchnienia
Jak pióro bez tuszu
Jak samochód bez benzyny
Nie spełni swojego przeznaczenia.Pewny siebie na styropianie
Z ludzką czaszką w gładkiej dłoni
Nabiera zimnego powietrza w płuca
I zaczyna swoją piękną mowę.Jednak ludzie nie słuchają.
Przechodzą szybkim krokiem
Szczotkują podłogę dookoła
Zakładają słuchawki
A piękne słowa płyną w dal na falach poezji.A ja stoję przed nim
Patrzę jak emocje przejmują kontrolę nad ciałem
Twarz zmienia się wraz z wypowiadanymi zdaniami
Ruchy przecinają aurę przeciętności i pośpiechu.Nie przestawaj, Proszę
Daj mi siły na powrót do domu
Na tą niepogodę
I na pustkę w głowie.Wypełnij puste szklanki
Swymi napisanymi wierszami
Stań jeszcze raz
I przemów do siebie.A ja będę stać
I patrzeć
Jak niosą Cię
Drogi przymierza literatury.