Rozdział 28

3.3K 124 31
                                    

-Ada chodź, musimy porozmawiać.
-Nie mam ochoty na jakąkolwiek rozmowę z tobą. -odparłam bezinteresownie.
-Nie obchodzi mnie to, że nie masz ochoty ze mną rozmawiać.
-Byle szybko.

Bez słowa złapał mnie za rękę i zaprowadził do salonu. Rozkazał usiąść na kanapie, nie stawiałam oporów bo nie chciałam większych kłopotów.

-Słuchaj Ada, wiem, że jest ci ciężko. Sebastian to już przeszłość. Musisz się z tym pogodzić, ale wiem że nie będzie Ci łatwo. Chciałbym aby między nami było tak jak kiedyś. Chciałbym aby twoja twarz była taka promienista i roześmiana. Nie gniewaj się na mnie za tą krzywdę, którą ci wyrządziłem. Dobrze wiesz, że nie byłem sobą.
-Wiesz Kris.. to co teraz do mnie mówisz jest puste, nie potrafię ci znów zaufać i uwierzyć. Chcę wiedzieć czy z Sebastianem wszystko dobrze, a najbardziej chcę wrócić do domu.
-Dobrze wiesz, że to niemożliwe.

Bez słowa odeszłam od chłopaka, z pełną świadomością, że prędzej czy później tego pożałuję. Słyszałam słowa Krisa, które kazały mi wrócić ale z każdym słowem słyszałam je coraz ciszej. Zamknęłam za sobą drzwi od mojego pokoju, opierając się o nie zsunęłam się na podłogę. Zatopiłam głowę w rękach i pogrążyłam się w głębokich myślach.

Nie wiem ile czasu minęło i jak to się stało ale obudziłam się w łóżku. Jedyne czego byłam pewna to to, że strasznie boli mnie głowa i jestem głodna. Wcale nie miałam ochoty wychodzić poza progi mojego pokoju ale byłam bez wyjścia i tak musiałabym w końcu stawić mu czoła.

Zwinnym krokiem przeszłam do kuchni i zastałam tam Kris'a czytającego coś w laptopie. Spojrzał na mnie i obdarzył szczerym uśmiechem.

-Obok krajalnicy masz naleśniki z dżemem, pewnie jesteś głodna. -rzekł.

Nie odpowiadając nic mężczyźnie wzięłam talerz z jedzeniem i poszłam do salonu. W sumie dręczyły mnie myśli dlaczego obudziłam się w łóżku, skoro jedyne co pamietam to to, że siedziałam na podłodze przy drzwiach od pokoju, ale nie chciałam wdawać się z nim w jakiekolwiek dyskusje.

-Usiądź ze mną. -krzyknął z kuchni.
-Wolę tutaj. -odparłam bezpłciowo.
-Jednak ja wolałbym żebyś siedziała tutaj ze mną. -jego głos był już bardziej stanowczy.

Wzięłam z powrotem talerz i przewracając oczyma wróciłam do kuchni. Wybrałam krzesło znajdujące się najdalej od niego i niechętnie usiadłam.

-Jak się czujesz? -zapytał nieodrywając wzroku od laptopa.
-Normalnie. -odparłam.
-Chwilę temu jeszcze myślałem, że będę musiał wzywać pogotowie. -tym razem spojrzał na mnie krótko.
-To znaczy? -powiedziałam niechętnie.
-Chwilę po tym jak mnie zlałaś poszedłem do twojego pokoju, ale uniemożliwiłaś mi wejście, bo jak zakładam zemdlałaś, ponieważ niereagowałaś na jakiekolwiek prośby z mojej strony. Wtedy byłem zmuszony użyć nieco siły i gdy już udało mi się wejść leżałaś nieprzytomna. Mówiłem do ciebie, próbowałem cię ocucić na różne sposobny ale ty nic. W końcu zaczęłaś coś mówić, jakby majaczyć. Mówiłaś różne sprośne rzeczy, przystawiałaś się do mnie. -i wtedy mu przerwałam.
-Jasne! No to niezłą bajeczkę sobie wymyśliłeś, może jeszcze mi powiedz, że chciałam cię przelecieć.
-Gdybym cię nie ogarnął i nie położył do łóżka kto wie co byś mi zrobiła. -roześmiał się.
-Wiesz co.. daruj sobie, bo nie mam nastroju do żartów.
-Nie martw się jeszcze dzisiaj wieczorem poprawię ci twój nastrój.
-Jesteś żałosny. -odepchnęłam talerz i odeszłam od stołu.
-Weź kąpiel za godzinę się widzimy.

Słysząc to zadrżałam.. wiedziałam co to może oznaczać. Nie chciałam aby tak szybko do tego doszło, nie chciałam aby w ogóle do tego doszło.

Sex Niewolnica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz