Rozdział 27

4.4K 160 41
                                    

-A co z Kasią? -zapytałam.
-Wypuściłem ją. -powiedział obojętnie.
-Wiesz, że to się źle skończy.
-Niby dlaczego? -spojrzał na mnie krótko.
-Ty też się nad nią znęcałeś.. ona ci tego nie zapomni, a nie wiem czy wiesz ale jej ojciec jest niebezpieczny.
-Kochaniutka po pierwsze jak mogliby mnie znaleźć, po drugie teraz mam taką obstawę, że nawet włos mi z głowy nie spadnie, a po trzecie zawarliśmy pewną umowę. Więc nie forsuj się tak.

-Co z Sebastianem? -przerwałam ciszę. Wypowiadając to imię jakoś dziwnie przeszedł mnie dreszcz.
-Oh no proszę cię kobieto! Ileż można? Tylko Sebastian, Sebastian i Sebastian.
-Kris ja go kocham i chcę wiedzieć co się z nim dzieje! -w końcu wydusiłam to z siebie. Jak mogłam pokochać własnego porywacza? Osobę, która przez pewien czas traktowała mnie jak przedmiot.
-Słoneczko prześpij się bo przed nami jeszcze kawał drogi, a widzę, że zmęczenie ci nie służy, bo gadasz jakieś brednie. Kochasz go dobry żart. -wypowiadając ostatnie zdanie roześmiał się ale widziałam też, że zacisnął mocniej ręce na kierownicy, jakby ze złości. Nie byłam do końca pewna czy dobrze zrobiłam mówiąc, że czuję coś do Sebastiana. Przecież Kris chciał mnie teraz tylko dla siebie i przez to, że kocham Sebę mógł się na nim zemścić jeszcze bardziej.

Przez resztę drogi nie pytałam o nic więcej, bo wiedziałam, że i tak nie uzyskam konkretnej odpowiedzi. Kris też nie był chętny do rozmowy, więc końcówka podróży minęła nam w ciszy. Martwiło mnie jednak to, że pokonaliśmy dosyć spory kawał drogi co oznaczało, że jestem bardzo daleko od Sebastiana. Nie miałam pojęcia co się z nim dzieje, tak bardzo się o niego martwiłam.

W końcu zatrzymaliśmy się przed średniej wielkości domkiem parterowym. Dom był nowy, wybudowany w stylu nowoczesnym. Ogrodzony prętowym, czarnym płotem z dodatkami złota. Sam dom był w kolorze kremowym, a dach zaś miał ciemnobrązowy. Przez środek bydynku poziomo przebiegały modne drewniane wstawki. Kris otworzył bramę pilotem i powoli wjechaliśmy na posesję. Odrazu zauważyłam pięknego owczarka, który jak przypuszczam należał do Kris'a. Przed domem znajdowała się mała fontanna. Dodawała temu miejscu prestiżu.

-Halo? -Kris odebrał telefon. -Jak go nie ma?! -był rozwścieczony. -Szukajcie go natychmiast. -krzyczał do telefonu. -On nie może być na wolności! -rozłączył się, rzucając telefonem na tylne siedzenia.

-Uciekł! Nie ma go! -tak zbulwersowanego Kris'a jeszcze nigdy nie widziałam.
-Wiesz jakoś mi to na rękę. -uśmiechnęłam się podle do chłopaka. Tak się cieszyłam! Przynajmniej wiem, że nic mu nie jest i nic mu nie grozi.
-Idiotka! -krzyknął uderzając mnie w policzek.
-Co ty robisz?!
-Co z Sebusiem tego nie było? Widać. Podła z ciebie suka. Tylko do jednego się nadajesz. Ktoś cię musi w końcu nauczyć szacunku!
-Szacunku?! -roześmiałam się jakbym usłyszała najśmieszniejszy żart świata. Mimo, że przed chwilą całkiem nieźle oberwałam to jednak przez to co usłyszałam z ust Kris'a rozbawiło mnie do łez.
-Co ci tak śmieszno?!
-Ty chcesz mnie uczyć szacunku? Najpierw popracuj nad nim u siebie!
-Długo będziesz jeszcze pyskować?! Z tego co pamiętam na początku naszej znajomości nie byłaś taka dziarska jak teraz.

Nie odpowiadałam już nic bo i tak z nim nie wygram. Wyszedł z samochodu i podszedł do mnie z drugiej strony. Uwolnił moje nogi, dzięki czemu mogłam swobodnie się poruszać. Rozkazał mi wyjść z samochodu i podążać przed nim w kierunku domu. Zatrzymałam się przed drzwiami wejściowymi i czekałam, aż Kris je otworzy.

-Właź! -krzyknął popychając mnie delikatnie do środka.
-Uspokój się! Nie jestem twoim popychadłem.
-A właśnie, że jesteś. Od uspokajania jestem ja! Więc nie bądź zbyt odważna.

Dom był wykończony od A do Z wszystko co było potrzebne do codziennego życia. Z resztą co w tym dziwnego. Dom nie różnił się zbytnio układem pokojów z domem Sebastiana, jedynie tyle, że był odrobinę mniejszy. Jak i na zewnątrz taki i w środku był wykonany w stylu nowoczesnym. Białe ściany z różnymi dodatkami kolorów modnych w tym sezonie. Ogromna plazma i duży stół z ośmioma krzesłami w salonie. Sofa, na której zmieściłoby się conajmiej 10 osób i duże okno z widokiem na las i niewielki basen. Obrazy i różne dodatki ozdabiające ściany nie należały do tanich. Oczywiście nie mogłam pominąć kominka, w którym płonął już ogień, a przed nim olbrzymi futrzany dywan. Kuchnia, która nie powalała wielkością była jednak bardzo ładnie urządzona. Reszty domu jeszcze nie udało mi się dostrzec.

-Twój pokój jest tam. -wskazał palcem na jedne z drzwi w przestronnym korytarzu. -Mój zaraz obok. -mrugnął.

Otworzyłam mahoniowe drzwi ze złotą klamką i weszłam do środka. Pokój był pomalowany w bardzo jasnym różu, przyjemnym do oka. Po środku ściany stało dwuosobowe białe, metalowe łóżko, a na nim pełno kolorowych poduszek. Obok niego znajdowała się biała komoda na wysoki połysk, a na niej biało-złota lampka, kuferek i kwiatek w doniczce. Po drugiej stronie pokoju znajdowała się olbrzymia szafa, również w kolorze białym. Zaraz obok stał stoliczek z białym blatem i drewnianymi nogami, a na nim książka i czerwone róże w wazonie, a i jak mogłabym zapomnieć! Przy stoliku znajdował się duży szary, obrotowy fotel pokryty puszystym biało-kremowym kocem. A całą podłogę wypełniała bielutka delikatna wykładzina z długim włosiem. Oczywiście okno, które graniczyło z szafą było zakratowane z resztą co się dziwić, to było do przewidzenia. Rozejrzałam się jeszcze raz wokół całego pokoju ale nigdzie nie dostrzegłam drzwi, które mogłyby prowadzić do łazienki tyle te, którymi tutaj weszłam.

-I jak ci się podoba? -do pokoj wszedł Kris z szerokim uśmiechem na ustach.
-Może być. -wzruszyłam ramionami od niechcenia.
-Jakbyś czegoś potrzebowała to jestem w kuchni.
-Gdzie łazienka? -krzyknęłam za chłopakiem.
-Na przeciwko twojego pokoju. -odparł.

Odrazu udałam się do łazienki. Stanęłam przed lustrem, na mojej twarzy znów pojawiły się doły pod oczami, opuchnięte poliki i przekrwione gałki oczne. Przemyłam delikatnie twarz chłodną wodą i poczułam lekkie orzeźwienie. Łazienka była stosunkowo duża, nawet wydaje mi się, że większa od kuchni. Była olbrzymia wanna jak i prysznic, dwie umywalki z dużymi lustrami i inne elementy niezbędne w wyposażeniu łazienki. Wychodząc z pomieszczenia zaczepił mnie Kris i zaprosił do salonu.

Sex Niewolnica Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz