Oczekiwania

5K 285 104
                                    

- Więc gdzie miałaś się udać?
- A co Cię to obchodzi..- warknęłaś, może i natura obdarowała go dość hojnie, ale to właśnie ten typ sprawił, że spóźniałaś się na jebany autobus, a teraz nawet nie możesz chodzić. - Gdybyś mnie nie zaatakował, to nie byłoby problemu blondasku. - dodałaś z sukowatym uśmiechem. Teraz i tak wszystko stracone, jedyne co możesz zrobić, to się na nim trochę odegrać. A kiedy zauważyłaś, że twoje odpowiedzi irytują czerwonookiego, tym bardziej chciałaś mu dogryźć. Po twojej ripoście chłopak wręcz ugotował się ze wściekłości. W tym momencie mordował Cię wzorkiem. -Haha..ha.. - zaśmiałaś się słabo, a stres i ból po wypadku dały się we znaki i omdlałaś w rękach swojego nowego gorącokrwistego kompana.

Obudziłaś się na miękkiej sofie przykryta szarym kocem. Obok na stoliku stała szklanka wody. Rozejrzałaś się po pokoju i próbowałaś zebrać myśli.
Biegłam na ten jebany autobus, a potem... a potem?
Twoje rozmyślania przerwał jednak widok blondyna siedzącego w fotelu naprzeciw Ciebie. Obserwował Cię w ciszy, a ty ledwo uniknęłaś zawału serca.
Gdzie ja do chuja jestem? Kim on kurwa jest?
-Eemm, mógłbyś mnie oświecić i powiedzieć jak się tu znalazłam? - spytałaś zmieszana.
-Prawie Cię zabiłem, a potem przyniosłem tutaj. Znaj moją litość. - powiedział poważnie i ostro. - A teraz rusz dupsko bo muszę opatrzyć Ci nogę idiotko - dodał. Siedziałaś w szoku, w głowie Ci się mniej więcej poukładało i przypomniałaś sobie jak wyglądał obrót spraw. Zanim się obejrzałaś, chłopak trzymał już twoją nogę i oplatał ją w bandaż. Uśmiechnęłaś się pod nosem - rana była wyczyszczona i zdezynfekowana - blondaś musiał się tobą zająć, gdy byłaś nieprzytomna.
Słodko
-Przepraszam- szepnął i spojrzał na Ciebie - Nie chciałem Cię skrzywdzić, ehh.. myślałem, że jesteś jebanym złoczyńcą...- jego mina diametralnie się zmieniła, twarz miał spokojną, a jego głos mógłby ukołysać do snu.
-Hę?- cała ta sytuacja sprawiła, że odebrało Ci mowę.
- Nawet nie każ mi tego powtarzać debilko.
- Zrozumiałam jeżu.
- HEEEEE?!

-Ejej jeżu, to gdzie w końcu tak właściwie jesteśmy? - siedziałaś w fotelu i z uśmiechem na twarzy obserwowałaś chłopaka. Po tym, jak doszłaś do siebie, miałaś chwilę, aby z nim porozmawiać.
- MÓWIŁEM CHOLERO, ŻE MASZ TAK MNIE NIE NAZYWAĆ!! - krzyknął, a po krótkim namyśle dodał - Jestem Bakugō, Katsuki Bakugō.
- Katsuki-kun tak? Ja jestem (y/n)(y/s), miło mi! -uśmiechnęłaś się promiennie, a chłopak odwrócił wzrok.
- Ehhh.. jesteśmy w moim domu. Przyniosłem Cię tutaj po wypadku. Moi rodzice są na wycieczce biznesowej, więc aktualnie mieszkam sam. - obrócił oczami i spojrzał na Ciebie znudzony.
- Ahh rozumiem, przepraszam za najście już się zbieram! Wzięłaś swoją podręczną torbę i ruszyłaś w kierunku drzwi. W momencie, w którym je otworzyłaś, zamurowało Cię. Był środek nocy, spojrzałaś pytająco na Bakugō i wzrokiem wskazałaś zegar.
- Za piętnaście trzecia. - chłopak bez problemu zrozumiał twoją aluzję i odpowiedział cicho. Stałaś w drzwiach i nie wiedziałaś co zrobić, nie miałaś zielonego pojęcia w jakiej dzielnicy Tokio mieszka Katsuki, więc tym bardziej nie byłaś w stanie dostać się do swojego domu. - Yh, ja pierdole same z Tobą problemy.. - warknął i zamknął drzwi. Zadzwoniłem do twoich rodziców i powiedziałem, że tu jesteś. Miałaś w torbie telefon, przyjadą po Ciebie rano, więc teraz rusz się i idź KURWA SPAĆ! - pomimo krzyku, jego słowa sprawiły, że zrobiło Ci się ciepło na sercu. Uśmiechnęłaś się pod nosem i ruszyłaś za chłopakiem.
Ten blondasek przerósł moje wszystkie oczekiwania.

Disappear {Kaccan x Reader}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz