18

74 6 0
                                    

***Harry***
Obudził mnie pieprzony dźwięk budzika, a dzisiaj miałem ochotę go wyrzucić. Zwlokłem się niechętnie z ciepłego łóżka jęcząc głośno i ruszyłem do łazienki. Wziąłem orzeźwiajacy prysznic, przebrałem się w świeże bokserki, ubrałem czarne rurki i luźny T-shirt. Dzisiaj naprawdę wolałem zostać w cieplutkiej kołderce i leniuchować cały dzień. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, jest niedzielny poranek. Moim niedzielnym rytułałem był poranny spacer, by oczyścić umysł przed nowym tygodniem, ale dzisiaj jakoś nie miałem ochoty. Chcąc nie chcąc zebrałem się na 15 minutowy spacer, spalając papierosa.  Z każdym wciągnieciem do płuc dymu moje ciało z każdą chwilą się odprężało.  


***

*** Louis ***
Moi znajomi chyba nie za bardzo mnie kochają, ponieważ już od 5 minut słyszę natarczywe walenie wręcz w drzwi. Otworzyłem je i kogo moje szanowne oczy widzą? Moją ulubioną parkę do gnębienia. Melissa i Clay, nawet nie pytając mnie o zdanie weszli i rozgościli się. Znamy się już kupę lat, a ten głąb dalej nie wie,  że trzeba ściągnąć buty  jak się wchodzi..

- Clay, idioto ściągnij te zasrane buty- popatrzyłem na niego krytycznie.

- Ale mnie się nie chce, sam mi ściągnij- odparł z tym swoim typowym uśmieszkiem.

-Clay- warknąłem ostrzegawczo.

-Ugh no dobra księżniczko- Melissa już chciała się odezwać, ale widząc, że ten przygłup ściągnął buty zrezygnowała.

-No więc gołąbeczki jaki jest cel Waszej wizyty?- zapytałem z ciekawością, bo szczerze nie miałem zielonego pojęcia po co przyszli, ani dlaczego.

Mel odezwała się pierwsza patrząc z błyskiem w oku na Claya.

-Przyszliśmy Cię poinformować, że się pobieramy- westchnęła rozmarzona- I woleliśmy osobiście wręczyć Ci zaproszenie- rzekła zwracając wzrok ku mojej osobie.

No tak. Rok temu Clay oświadczył się Melissie i szczerze powiedziawszy przewidziałem to. Jestem szczęśliwy, ponieważ wiem, że chociaż im się udało.

- Boże święty w końcu, W KOŃCU-krzyknąłem- już myślałem, że nigdy się nie doczekam- dodałem patrząc na nich, a oni się uśmiechnęli w odpowiedzi.
- Dobra to tak. Wy się pobieracie, Mel rodzi dzieci, a ja zostaje chrzestnym ojcem jednego. Ponadto będziecie mieszkać obok mnie, żeby staremu kawalerowi się smutno nie zrobiło, jasne?
-Hola hola przystopuj, błagam.
Jeśli będziemy mieć dzieci, to będziesz pierwszą osobą, o której pomyślimy, gdy trzeba będzie wybierać ojca chrzestnego, okej?- powiedziała Mel
- Pfffff dobra...- prychnąłem- coś jeszcze kochani ?
- Oh żeby Ci smutno  nie było weź kogoś ze sobą, proszę?
- Zastanowię się, a teraz błagam was chce w końcu iść do tej zasranej toalety

****

Dotknij mnie tam, gdzie myślisz, że może być serce Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz