× Liczę co do minuty Jeon ×

3.7K 205 43
                                    


Zaczynał się piątek. Chociaż tak właściwie to dla Taehyung'a był to jak poniedziałek weekendu. Czuł się w ciągu całego dnia źle. Bolała go głowa i brzuch nie władał najlepszym humorem. Czasem ścisk w środku skręcał gwiazdora aż schylał się do podłogi. 

-Widać, że się męczysz. -burknął manager do piosenkarza.

Wtedy srebrnowłosy właśnie zszedł z krzesełka w studiu i przyklęknął obok niego prawie zrywając kable od słuchawek oraz mikrofonu. Teraz zauważył, że ten taborecik był dość wysoki wykonany całkowicie z drewna. Szkoda byłoby nań zwymiotować. 

-Cholera. -warknął pod nosem mocno zagryzając dolną wargę. 

Nawet już go nie interesowało czy będzie mu warga krwawić. Może dzięki temu nabawi się nowych chorych i pojebanych fetyszy? Szczerze to byłoby miły dodatek do seksu z dzieciakiem, który sam w sobie był już chorym uwidzeniem piosenkarza.

-Rezygnujemy dzisiaj z nagrywek? -spytał dość spokojnym głosem Namjoon.

-Znowu? -bąknął trochę zły na Taehyung'a raper. -To już czwarte przesunięcie w tym tygodniu, proszę pana.

-Uhg, widzisz chyba stan Kim'a? -odchrząknął patrząc pogardliwie na mniejszego wciąż wlepiającego oczy w konsolę.

-Ta, jasne. -fuknął lekko zawiedziony Yoongi.

Wtedy z pokoju wyszedł blady gwiazdor od razu łapiąc się kurtki managera z nadzieją, że pozwoli mu to utrzymać na dłużej równowagę.  W całym pomieszczeniu było słychać jak jeździ mu w brzuchu. 

-Zrobiło się nie smacznie, nie? -spytał lekko śmiejąc się skulony pod Namem mężczyzna.

-Czasem jak dziecko, a czasem jak bóg seksu się zachowujesz, mój drogi. -dodał Suga patrząc na kłębek pod wysokim blondynem. 

-Ta, dzięki.

-Trzymaj się mordunio, zdrówka!

Namjoon od razu złapał srebrną kulkę pod ramię i wyszedł z nim ze studia. Dla bezpieczeństwa postanowili zejść po schodach. Taehyung z dobroci serca nie chciał się skończyć w windzie. Nie brzmiałoby to godnie. "Zmarł wymiotując w windzie" -nie. Zeszli z klatki schodowej powoli kierując się do auta za drzwiami, by już chwilę potem być w przytulnej willi chorego.

-Herbaty, błagam. -miauknął potulnie z kanapy ponosząc lekko prawą dłoń do góry machając palcem wskazującym. 

Już po chwili u jego boku pojawiła się służąca z tacą na której stała dorodna filiżanka z miętową herbatą. Para unosiła się aż do sufitu z tak malutkiego naczynka. Obok leżała srebrna łyżeczka i cukierniczka wypełniona po brzegi cukrem. Kobieta wiedziała, że Kim lubił czasem przesłodzić nawet takie wrzątki. 

-Proszę bardzo, panie Kim. -wydukała stawiając tacę na stoliku zaraz przy leżącym mężczyźnie. -Oby trochę pomogło. 

-Jeju, dziękuję to było na prawdę szybkie. -odpowiedział nieco zdziwiony prędkością wykonania herbaty. 

Służąca wzdrygła z lekkim uśmiechem na twarzy, że ją pochwalono i opuściła zaraz po tym pomieszczenie. 

Gwiazdor sam nie wiedział czym taka nagła choroba może być spowodowana. Ostatnio był ze swoim kochankiem w kfc, aczkolwiek nie podejrzewał, żeby śmieciowe jedzenie aż tak mu wykręciło kiszki. Chociaż? 

Wyciągnął żwawo telefon z tylnej kieszeni swoich jeans'owych spodni i włączył na wiadomości z króliczkiem. 

>Kochanie jak się czujesz?

D-daddy? k.th x j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz